Już jutro na Camp Nou o 20:45 węgierski sędzia, Viktor Kassai rozpocznie rewanżowe starcie 1/8 finału Champions League, pomiędzy FC Barceloną i AC Milan. Jest to mecz, który elektryzuję kibiców na całym świecie. Obok spotkań Realu z Manchesterem, to zdecydowanie najciekawsza para rywalizująca ze sobą na tym etapie rozgrywek. Warto zaznaczyć, że w ostatnich 10 sezonach ligi mistrzów, oba te kluby łącznie wygrywały ją aż 5-krotnie, 3 razy Barca, 2-krotnie Milan. Dodając do tego sukcesy w Superpucharze Europy, śmiało można stwierdzić, że jest to pojedynek dwóch najbardziej utytułowanych drużyn na arenie międzynarodowej starego kontynentu w ostatnich 10 latach. Taki mecz musi przyciągać tłumy, budzić emocje i tworzyć wielogodzinne dyskusje. Nie inaczej jest także tym razem. Dodatkowego smaku przed spotkaniem rewanżowym dodaje wynik pierwszego meczu na San Siro, gdzie to niespodziewanie lepsza okazała sie drużyna z Włoch, ogrywając Dumę Katalonii 2-0.
Po losowaniu 1/8 za murowanego faworyta w tej rywalizacji uchodził zespół Blaugrany, i nic w tym dziwnego. Obawiano się jak poradzi sobie w samodzielnej pracy z pierwszym zespołem Tito Vilanova, dotychczasowy asystent Guardioli. Jak się okazało, obawy były te kompletnie niesłuszne. Świetne wyniki w lidze, praktycznie same zwycięstwa, dużo liczba strzelonych bramek i wypracowana w błyskawicznym tempie bardzo duża przewaga nad rywalami. W lidze mistrzów trafili do stosunkowo łatwej grupy, w której nie oszukujmy się, nie grali porywająco. Męczarnie z Celtikiem ( którego już zweryfikował Juventus ), i mało przekonujące wygrane z Benficą i Spartakiem ( w Rosji było gładko akurat ), mogły dawać do myślenia, ale koniec końców 1msc. i pewny awans jak najbardziej zasłużone. Jeżeli chodzi o Milan, to tutaj sytuacja wyglądała z goła inaczej. Jesienią ten zespół rozczarowywał, grał mało atrakcyjnie i mało efektywnie. Przed tym sezonem w drużynie Rossonerich dokonała się ( i wciąż się dokonuje ) zmiana gwardii. Odejście takich zawodników jak Ibra, Silva, Gattusso, Seedorf, Nesta, czy Zambrotta nie mogło odbić się korzystnie na grze zespołu Allegriego, jednak było konieczne, aby ta drużyna dalej się rozwijała. Z racji tego oczekiwania nie były za duże, ale mimo wszystko, spodziewano się lepszych rezultatów, niż te, które swoim kibicom zafundowali piłkarze 18-krotnego mistrza Włoch. Liga mistrzów też nie była pasmem sukcesów. Zenit, Malaga i Anderlecht to nie były wielkie europejskie firmy, ale sprawiły wiele problemów drużynie z San Siro. Na szczęście udało się wywalczyć awans z drugiego miejsca, ulegając tylko hiszpańskiej rewelacji, a więc Maladze.
Na podstawie jesiennych osiągnięć obu klubów, tak jak wspomniałem na wstępie, faworyt mógł być tylko jeden. Jednak czym bliżej starcia na San Siro, tym sytuacja obu klubów zaczynała się odwracać. Barca po piorunującym początku wyraźnie spuściła z tonu, notując między innymi remisy z Malagą, Valencią i Realem, a także porażkę z Sociedad. Fakt, przewaga Barcy w lidze była wciąż ogromna, a wyniki dalej dobre, jednak wyraźnie coś pękło w katalońskiej Tiki-Tace. Duża liczba traconych goli, konflikty w szatni ( Messi vs Villa ), dopominanie się zawodników o częstszą grę, i najważniejszy czynnik, choroba Vilanovy, która według mnie rozbiła ten zespół. Mówi się, że Barca to piłkarski samograj, nie potrzebują trenera, po prostu grają swoje. Jak się okazało, samograjów nie ma. Roura absolutnie nie sprostał prowadzeniu tego zespołu. Wiadomo, kontakt był z Vilanovą itd., ale to nie jest to samo co codzienna praca na treningach. Gdzieś zaczynało brakować w grze dumy Katalonii tej finezji, polotu, a pojawiła się męczarnie i powolne rozgrywanie piłki. Drużyna popadła w marazm, który ciągnie się aż do tej pory. Nie ma świeżości, lekkości, to na tą chwilę nie ta sama drużyna. Najdobitniej pokazał to rewanżowy mecz z Galacticos w 1/2 finału pucharu króla. 1-3 u siebie, tego Barca dawno nie przeżyła. Sam wynik to jedno, ale styl to drugie. No właśnie, czy był w ogóle ten styl Barcy? Czy była ta słynna klepanka? No właśnie nie było. Barca była bezradna, to nie była Barca, to był zwykły zespół, a zwykły zespół nie jest w stanie rywalizować z takim Realem. Niedokładność, nieporadność, brak pomysłu na grę. Takimi epitetami można określać wiele drużyn, ale Barca na pewno nas nie przyzwyczaiła, aby te epitety było można kierować w jej stronę. Kolejnym problemem w drużynie Vilanovy/Roury jest słaba postawa obrońców. 13 meczy z rzędu ze straconą bramką ( nie liczę Deportivo ) to zdecydowanie za dużo, jak na taki zespół. Katastrofalne błędy na zmianę Pique, Puyola, Busqetsa czy Alvesa to codzienność w ostatnich tygodniach. Milan na San Siro pokazał jak wychodzi z kontrą, i jutro nie będzie inaczej. Włosi nastawią się na kontrę i będą szukać swojej szansy, a przypominając sobie mecz na Giuseppe Meazza, gdzie każda kontra Milanu siała panike w defensywie Barcy, może to być gwóźdź do trumny Blaugrany, gdyż jestem przekonany, że 4 bramek Włochom nie strzelą. Wracając do Milanu, skończyliśmy na słabej grze jesienią i mało zadowalających wynikach. Tak było do czasu, nowi zawodnicy rzecz jasna potrzebują czasu aby się zgrać, trener potrzebuję czasu aby zespół odpowiednio ustawić. I w ostatnich miesiącach widać, że czystka która nastąpiła w Milanie, i wprowadzenie młodych zdolny grajków powoli zaczyna przynosić określone efekty. Drużyna w ligowej tabeli szła do góry niemal z każdą kolejką, notując to coraz lepsze wyniki. Warto zaznaczyć, że ostatnie 12 spotkań to zaledwie jedna porażka i aż 8 zwycięstw. Na chwilę obecną 3 msc. w tabeli i strata zaledwie 2 punktów do Napoli po fatalnym początku i pozycji w dole włoskiej elity wydawała się wręcz nieosiągalna. Dobra praca trenera Allegriego daje jednak rezultaty. Obecnie we Włoszech to na Milan się chodzi, Milan wygrywa i Milan gra najefektowniejszy futbol na półwyspie Apenińskim. W drużynie Rossonerich humory piłkarzom, kibicom i działaczom dopisują. Drużyna wydaję się gotowa by pobić Barcelonę i tym samym sprawić niespodziankę, eliminując już na tak wczesnym etapie jednego z głównych faworytów do końcowego sukcesu.
Jako kibic Milanu muszę być szczery, Barca ma piłkarzy lepszych i potencjał zdecydowanie także większy. Jednak Barca nie będąca w formie jest jak najbardziej w zasięgu grających coraz lepiej piłkarzy Milanu, co udowodnili w pierwszym spotkaniu obu drużyn. Włoskie Catenaccio, czyli szczelna obrona i szybka kontra to był sukces na zwycięstwo. Jutro nie będzie inaczej, innej recepty nie ma. Milan nie jest w stanie zdominować Barcy, gdyż nie ma do tego odpowiednich piłkarzy, ale mądrością można wygrać każde spotkanie. Według mnie Barca od pierwszych minut ostro zaatakuję, zresztą co mają do stracenia. Przewiduję, że zagrają na 3 obrońców, a na pewno ja bym tak zagrał. Bo jak padały bramki dla Milanu? No ze środka, a ponieważ Milan gra bez klasycznych skrzydłowych ta taktyka wydaję się być optymalna. Zagęszczenie środka obrony i dodatkowe miejsce dla bocznych pomocników na skrzydle, gdzie powinna być luka w obronie Rossonerich. Kluczowe może być pierwsze 15 minut. Jeżeli gospodarze strzelą bramkę, na pewno będą dodatkowo umotywowani, uwierzą w swoje możliwości. W szeregi Milanu natomiast mogłoby to wprowadzić nie potrzebną nerwowość i zamęt. Scenariuszy jest wiele, jednak wydaję mi się, że awans wywalczy Milan ( mam taką nadzieję ). Nie wydaję mi się aby coś w kilka dni zmieniło się w grze Blaugrany, a jeżeli nic się nie zmieniło, to według mnie wiele nie ugrają.
Jak widać jutro czeka nas wielki mecz, wielkie emocje. Barca pod formą vs Milan na fali. 0-2 w pierwszym meczu determinuję, jak to mówił Jurek Engel " GRĘ NA TAK", więc po prostu tego nie można przegapić. Zapraszam wszystkich do oglądania, a moimi wrażeniami podzielę się w środę. Pozdrawiam i życzę dobrego meczu, a kibicom Milanu 1/4 Finału !
by FRYTA.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz