piątek, 1 marca 2013

Upadł mit wielkiej drużyny


zdjęcie: fcbarcelona.com

   Wiadomo, każda seria/passa się kiedyś kończy. 26 Lutego po godzinie 23 czasu polskiego, w zasadzie skończyła się kolejna passa, mit wręcz. FC Barcelona, zespół wielkich gwiazd z Xavim, Iniestą i przede wszystkim Messim na czele, padł niczym domek z kart. To, co przez ponad 4 lata robił Pep Guardiola z Tito Villanovą, w dwa wieczory zostało niemal zaprzepaszczone, przez Jordiego Rourę.

   Nie mówię broń boże, że sprawcą tego jest Roura, jednak fakt grania praktycznie bez trenera ponad 2 miesięcy, musiał jednak zrobić swoje, czego dobitnym przykładem był mecz na Camp Nou w CdR z Realem i mecz na San Siro. Stosowanie półśrodków, jak z Sevillą, z łączeniem się poprzez Skype z Tito będącym na leczeniu w Nowym Jorku, niestety nie zadziała. Nie na takim poziomie.

   Podpisując kontrakt przed sezonem z Tito, włodarze Barcy wiedzieli doskonale, że nie jest on w pełni zdrową osobą (tak wiem, objawy nowotworu były zaleczone, ale zawsze są obawy, że przecież choroba może nawrócić, co się niestety stało). Myślę, że jakby mniej więcej w listopadzie-grudniu zadzwonili do Guardioli, nakreślili, jaka jest sytuacja, to dobrym pomysłem byłoby jakby, ten sezon Barcelona dograła pod jego wodzą (po sezonie poszedłby do Bayernu), a przez ten czas Villanova, na spokój wyleczyłby raka.

   Można teraz gdybać, czy gdyby był Guardiola, to czy lepiej by poszło z Realem? Czy Messi zagrałby lepiej i nie byłby tak często ogrywany przez Varane’a?

   Obecnie taktyka, z której słynął ten zespół, seria podań idąca w setki w przekroju całego meczu, leży na łopatkach, niczym Gołota po walce z Tysonem. Piłkarze jakby zapomnieli jak mają grać w piłkę, tak jak koszykarze z filmu z Michaelem Jordanem i Królikiem Bugs’em w roli głównej. Jakby ktoś wyssał z nich cały ich talent. Niby coś tam chwilami jakieś przebłyski są, ale na dłuższą metę podania są nie dokładne, albo za wcześnie, albo za późno. Dokładnie jak w 99% akcji piłkarze z naszej rodzimej (Ekstr) A-klasy.

   Pozostaje tylko jedno zasadnicze pytanie. O co jeszcze w tym sezonie powalczy Barcelona. Z Pucharu Króla już odpadli. Liga Mistrzów? Nie jest nie wykonalne, ale przy obecnej formie Barcy i fakcie, że muszą strzelić 2 gole na remis przy typowej włoskiej grze defensywnej, (na której już raz połamała zęby z Interem Mourinho), będzie piekielnie trudne. Liga? Przewaga nad 2 Atletico spora (w momencie, gdy piszę) 12-punktowa. O ile nie wydarzy się jakiś totalny kataklizm, z koniecznością grania przez kontuzje rezerwami, powinni utrzymać przewagę.

   Tylko czy to zaspokoi ambicje tego zespołu? Czy ten (jak to wiele osób mówiło) samograj podniesie się z tego jeszcze w tym sezonie? Cytując klasyka: We will say, what time we will tell

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz