Swój pierwszy wpis chciałbym poświęcić trenerowi WKS-u
czyli trenerowi Levy’emu. Piszę go głównie pod wpływem emocji po meczu Korona-
Śląsk. Mecz stał na niskim poziomie jeśli chodzi o kwestię sportową ale drużyny
a właściwie Korona walczył w tym meczu bardzo ostro.
Chciałbym skupić się na decyzjach trenera Levy’ego
podczas wyboru 1 składu jak i zmianach w trakcie spotkania. Gdy zobaczyłem 1
skład Mistrzów Polski, patrzyłem z lekkim niedowierzaniem, Diaz w ataku chociaż
w meczu z Widzewem grał bardzo słabo, do tego koszmarny Stevanovic i Ostrowski,
który zawalił bramkę w meczu z Flotą. Przed 1 gwizdkiem byłem pełen obaw i
niestety moje obawy były uzasadnione. Korona starała się grać pressingiem i
chciała szybko odbierać piłkę a w Śląsku już na początku Ostrowski popełniał
błędy, był zawodnikiem niepewnym w swoich działaniach, na szczęście w całym
meczu Korona nie wykorzystała jego błędów. 2 z moich „pewniaków” czyli Diaz przez te 75 minut ponoć był na
boisku… ponoć bo ja zauważyłem go właściwie tylko raz, chwilę przed zmianą
zagrał za bramkę no i potem jeszcze widziałem go jak schodził z murawy. Na
koniec zostawiłem sobie największego „Asa” czy Stevanovicia… zawodnika, który w
całym meczu grał gorzej niż źle, każde jego zagranie było złe, masa niecelnych
podań, jedyne celne zagrania notował do tyłu lub do najbliższego partnera z
pomocy czyli Kaźmierczaka, a podsumowaniem jego gry był strzał z rzutu wolnego
w mur….
Jak widać opisałem jak grała 3 zawodników, których
miałem nadzieję nie widzieć w meczu Śląska, a jak na ich grę zareagował trener
Levy? Ostrowski- pełne spotkanie, Stevanovic- całe spotkanie i Diaz 75 minut i
naprawdę nie wiem jak można być aż tak ślepym na ławce… Mając do swojej
dyspozycji walecznych Gikiewicza czy Elsnera wolał trzymać przez 75 minut
niewidocznego Diaza i miał cierpliwość patrzeć przez 90 minut na beznadziejnego
Stevanovicia. Po tym spotkaniu mocno zwątpiłem w oko trenerskie czeskiego
szkoleniowca Śląska Wrocław. Co prawda mecz zakończył się niezłym wynikiem dla
Mistrzów Polski bo patrząc na grę to ten remis można uznać raczej za sukces niż
za porażkę. Z niepokojem czekam na kolejne spotkania WKS-u mam nadzieję, że
trener Levy wyciągnie wnioski i w końcu zacznie stawiać na graczy, którzy nie
zawodzą i wybije sobie z głowy przede wszystkim Stevanovicia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz