wtorek, 5 marca 2013

Błędy Fornalika cz.1

Coraz głośniej zaczyna być o przypadkowych powołaniach reprezentacyjnych. wiele osób jeszcze wypomina poprzednie towarzyskie spotkanie i trudno się dziwić. Miało się zmieniać i podobno się zmienia, ale dla kibiców kadry najlepiej by było gdyby, kadra wygrała teraz jakiś mecz ze znaczącym przeciwnikiem. Mecz z Anglią napawał optymizmem. Oczywiście powołania Wszołka wtedy czy też Grosickiego było dziełem przypadku, bo po prostu nie było najlepszych, a wtedy nie mieliśmy takich znaczących postaci na skrzydłach, jak teraz. Postanowiłem napisać o reprezentacji, bo martwi mnie to, że są błędy z przeszłości. Mecze towarzyskie są od tego by wypróbować zmienników i nadchodzących debiutantów. Owszem, Waldemar Fornalik sprawdził to i owo, ale nie było po meczu z Rumunią żadnych wniosków. Po prostu załamałem się, bo myślałem, że parodyści będą odchodzić do lamusa, że w końcu będą grali ci którzy na to zasługują, a tu wyszło wielkie dziadostwo. Dalej nie wiemy czy mógłby ktoś zastąpić Obraniaka czy też Lewandowskiego albo Perqisa. Właściwie, Obraniaka mogłoby ogóle nie być, ale z braku zawodników na tej pozycji, to musieliśmy go brać z ostateczności. Francuz nie robi żadnego pożytku i właściwie jedynymi jego zaletą są to, że umie chodzić i to, że umie wykonywać stałe fragmenty gry. Właśnie skoro jest w tej reprezentacji tylko z powodu stałych fragmentów, to można byłoby sprawdzić Podgórskiego czy też Milę, a efekt nie byłby taki zły jak mogłoby się nie którym wydawać. Lewandowski następny piłkarz, który obraża się o to, że nie strzela bramek. Powodów może być kilka, a na pewno najbardziej znaczącym jest fakt, że czuje się za wielką gwiazdą. Wymieńcie mi drugiego takiego napastnika, który w lidze strzela z taką systematycznością, jak Lewy i tu zaczyną się schodzi. Robert z góry zakłada, że nie ma zmienników więc nie musi się starać, bo i tak wyjdzie w następnym spotkaniu. Mogę przyznać sobie rację, bo to nie jest jednorazowy wyskok. Lewandowskiego można dać za napastnika żeby się nie wracał po piłkę, bo to boli szczególnie gdy w sytuacji bramkowej nie ma nikogo z przodu, a chociaż jedną sytuację wypadałoby wykorzystać. Kto mógłby grać na szpicy? Tu możecie się zacząć śmiać, ale moim zdaniem dać szansę trzeba w mocnym stopniu Mikołajowi Lebedyńskiemu. Owszem nie strzela od kilku meczy, ale jak dostał prawdziwą szansę, to fantastycznie potrafił to wykorzystać. To dobrze wyszkolony zawodnik potrafiący grać zarówno w ofensywie jak i w defensywie czyli, to czego potrzeba w nowoczesnej piłce. O Majewskim pisał już Mihajlo, ale mogę pokusić się o kilka nazwisk  które mogą być znaczącymi w przyszłości: Kurto, Trela, Cywka, Juztkiewicz, Jędrzejczyk, Salamon, Wolski, Kosecki i chyba najważniejsze ogniwo ostatnich tygodni czyli Broź. Aż dziw, że ciągle siedzi w Widzewie. Owszem od kilku lat mówi, że wyjedzie, ale to ostatnia jego szansa. Wydawało się, że Rzeźniczak będzie, Piszczka następcą, ale Broź z czasem stawał się lepszy i wydaje mi się, że powinien dostać szansę choćby z Czarnogórą albo San Marino. Mam nadzieje, że w przyszłości nie będzie już takich problemów oraz zagadek, którzy piłkarze zasługują na grę u Waldemara Fornalika...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz