piątek, 28 czerwca 2013

Bereszyński odchodzi do lepszego świata

Bartosz Berezyński odchodzi z Legii, to niemal pewna informacja. Benfica za chłopaka zapłaci 2mln euro. i będzie następnym obrońcą, który odejdzie z Legii. Przed sezonem odeszli już: Choto, Żewłakow, Zbozień i Jędrzejczyk. Obecnie pozostali: Broź, Suler, Astiz, Wawrzyniak, Brzyski, Rzeźniczak i Cichocki. Także sporego pola manewru, Urban nie ma, a powinien wiedzieć, że powinno się mieć szeroką kadrę, ponieważ Legia będzie grać na trzech różnych frontach.

Osobiście podchodzę do tego tematu dosyć spokojnie. Legia zrobiła interes życia. Bereś okazał się największym wygranym ostatnich miesięcy. Pierwsze grał w Lechu oraz w Warcie jako skrzydłowy, bądź napastnik z marnym skutkiem. Owszem był waleczny, ale bez wielkich statystyk. Za 100tys. Mistrz kupił chłopaka i od pierwszego momentu było widać wielkie zmiany. Ma płuca i gra bardzo ofensywnie i uważnie w defensywie, a to się teraz bardzo liczy...
Chodzą słuchy, że Łukasik ma w kontrakcie klauzurę  w wysokości 1,5 mln euro. Oby nie odszedł...

środa, 26 czerwca 2013

Piłka dawniej



Znasz takie zespoły jak Klub Turystów Łódź,Górnik Radlin,Podgórze Kraków czy Śląsk Świętochłowice?Kojarzą ci się pewnie z jakimiś klubami zapomnianymi przez świat,na granicy okręgówki i A-klasy.Jednak te kluby łączy to,że w dawnych czasach grały w najwyższej klasie rozgrywkowej i grały jak równy z równym z takimi tuzami jak Wisła i Legia
Górnik Radlin występował w 1 lidze(obecnie ekstraklasie) w latach 1946 i 1950-1957.W 1951 roku zdobył wicemistrzostwo Polski.Obecnie klub występuje w lidze okręgowej.
Klub Turystów Łódź występował w 1 lidze przez 3 sezony 1928,1929 i 1939,jeszcze w latach międzywojennych.Był to  nieistniejący już obecnie klub mniejszości niemieckiej w Łodzi, założony w 1895 roku - jako oddział rosyjskiej ekspozytury Touring Club - i zarejestrowany 31 marca 1899 przez władze carski. Po I wojnie światowej polski klub sportowy.W 1932 klub połączył się z lódzkim Unionem.
Podgórze Kraków to klub grający w 1 lidze w latach 1933-34.Do dziś klub funkcjonuje w okręgówce.Może się poszczycić bardzo nowoczesną stroną internetową,wybijającą się jak na standardy niższych lig.
Śląsk Świętochłowice grał w 1 lidze w sezonach 1928 i 1936-1937.W tym sezonie awansował do ligi okręgowej.Pierwszy awans świętochłowiczan do ekstraklasy w 1928 roku przysporzył im wiele finansowych kłopotów. Klub był na własnym rozrachunku, dochody z meczów starczały na bilety powrotne dla gości oraz opłacenie sędziowskiej delegacji, zaś brakowało ich na wyjazdowe mecze ligowe do Warszawy, Lwowa, Torunia czy Poznania. Po roku drużyna ze Świętochłowic spadła z ekstraklasy aby powrócić do niej w 1935 roku. Sytuacja Śląska była już wtedy znacznie lepsza, niż w latach dwudziestych.

wtorek, 25 czerwca 2013

Zbigniew Boniek



Nie wiem czy wiecie,ale Boniek w jeden rok zmienił cały system funkcjonowania naszej piłki.Od ekstraklasy,2 ligi,pucharze polski,zlikwidował młodą ekstraklasę.Dzięki Bońkowi będziemy gościć finał Ligi Europy już w 2015 roku.Dopiero co odbił się od związkowego betonu,wyborców pułkownika Potoka,którzy nie przyjęli nowego statutu PZPN.I to wszystko w ciągu niecałego roku!Nie mówiąc o zupełnie zmienionych standardach funkcjonowania,braku licencji na krechę.Poprzednia ekipa płaciła wielki kontrakt na przewożenie reprezentacji Polski,a teraz to przewoźnik dopłaca związkowi za to prawo
Spore kontrowersje wzbudza u nas organizacja imprez takich jak ME.Jednak sam przekonałem się ostatnio,jak ważne jest,aby coś takiego starać się organizować.W rozmowie z rówieśnikiem z Chin wyszło na to,że bardzo mu się Mistrzostwa podobały i Polska to piękny kraj.Taka opinia na świecie jest warta nawet paru nie najlepiej wydanych miliardów.Pieniędzy z takich imprez nie powinno się przeliczać tak,jak tych zarobionych na zbiorze czereśni.Mistrzostwa Europy przysłużyły się Polsce i wierzę,że kiedyś to wszyscy docenią,tak samo jak pracę Zbyszka Bońka.Tylko szkoda,że nie może zmienić wyników reprezentacji;]

Wisła płynie nie wiadomo gdzie


Sytuacja Wisły Kraków od zwolnienia Kazimierza Moskala stale się pogarsza.Nie chodzi nawet o siódme miejsce na koniec rozgrywek,ale też odejście legend wisły takich jak Kosowski i Sobolewski.Ale zacznijmy od początku...
W 2011 roku legendarni wiślaccy bliźniacy bracia Brożkowie odeszli do tureckiego Trabzonsporu,co nie było tak odczuwalne,ponieważ do klubu przyszli dobrzy zagraniczni zawodnicy z Maorem Meliksonem na czele i szturmem wzięli Mistrzostwo Polski.W Wiśle postawiono wszystko na jedną kartę,co niestety zemściło się feralną porażką z Apoelem Nikozja i odpadnięciem w 4 rundzie eliminacji Ligi Mistrzów.Po niezadowalających wynikach w lidze polskiej i europejskiej z Wisłą pożegnał się Robert Maaskant.To był symboliczny koniec rozwijania Wisły w oparciu na graczach z zagranicy,choć gracze którzy wtedy podpisali w Wiśle kontrakty jeszcze długo w niej pograli.Zatrudniono Kazimierza Moskala,pod którego pieczą Wisła zaczęła grać efektowną piłkę i cudownie wyszła z grupy Ligi Europy(ta radość po ostatnim gwizdku gdy duńczycy zremisowali z Fulham!).Niestety Wisła odpadła po dwóch remisach z Standardem Liege i po paru ligowych potknięciach zwolniono trenera Moskala.Kolejni jego następcyradzili sobie coraz gorzej,a Kulawik dotrwał na swojej pozycji,tylko z powodu oszczędności.W międzyczasie z Wisłą pożegnali się robiący różnicę(głównie w pierwszym półroczu grania) Maor Melikson i Dudu Biton.Te wszystkie zdarzenia spowodowały,że na czerwiec 2013 widzimy Wisłę bardzo słabą,szukającą wzmocnień w 4 lidze niemieckiej lub w lidze arabskiej.Lecz każdy,kto oglądał mecze Legia-Wisła,to musiał przyznać,że w graczach Białej Gwiazdy nadal jest potencjał na granie na wysokim poziomie.Wisła nadal ma takich graczy jak choćby Małecki,Głowacki,Chavez,Garguła i Sarki którzy niejednokrotnie pokazywali,że w piłkę grać umieją.Bo tak naprawdę największym wrogiem Wisły jest poczucie beznadziei,braku optymizmu,szczególnie spotęgowanego po przyjściu nielubianego Smudy i nieprzedłużenie kontraktu z wieloletnim kapitanem Radosławem Sobolewskim.Wielokrotnie widać było brak woli walki,przechodzenie obok meczu,które obiły się na zmniejszoną frekwencję.Obecnie Wisła ręką Jacka Bednarza skupia się przede wszystkim na oszczędnościach,wynik sportowy stał się mniej ważny.Niestety wydaje się,że Bogusław Cupiał nie chce inwestować w funkcjonowanie klubu takich wielkich kwot jak kiedyś (jak Forbes podaje Cupiał w ostatnim roku zbiedniał o prawie 600mln) i los klubu stoi pod wielkim znakiem zapytania.

No cóż podobno Smuda dostał trzy okienka transferowe,żeby uformować Wisłę naszych marzeń.Nie zaczął on co prawda najlepiej,ale jestem daleki od skreślenia go.Na pewno celem na przyszły sezon jest co najmniej 8 miejsce i pewne utrzymanie.Lepszy wynik będzie tylko miłą niespodzianką.

Poznaliśmy rywali: Będzie męczarnia!

                                    Na tym etapie nie ma już słabych zespołów..


Pamiętacie zeszłoroczną kompromitacje? W tym roku wszystko wskazuje na to, że będzie inaczej, inaczej w takim znaczeniu, że zespoły mogą przetrwać przynajmniej miesiąc. Nie potwierdzono jeszcze transmisji telewizyjnej, ale wiemy jak trafiły nasze kochane zespoły. W drugiej rundzie będzie to wyglądało w następujący sposób:
Eurowpierdole 2013/2014:
Legia Warszawa - The New Saints FC (Walia)

Śląsk Wrocław - Rudar Plijeva (Czarnogóra) - FC Mika (Armenia)
Piast Gliwice - Metalurg Skopje (Macedonia) - Karabach Agdam (Azerbejdżan)
Lech Poznań - Honka Espoo (Finlandia)

Jedno wiemy na pewno. Nie ma już łatwych meczy, pogoda nie dopisuje, kibice nie są z nami, brakowało trzech minut czy też sędzia nie był po naszej stronie.
To wszystko kurwa wiemy, ale w tej rundzie ma być inaczej. Okres przygotowawczy na szczęście trwa krótko. Polskie zespoły musiały wzmacniać się odrobinę wcześniej niż zwykle, a wraz z rozpoczęciem drugiej rundy, rozpocznie się T-Mobile Ekstraklasa. Wszystko to fajnie brzmi i obiecująco, ale boisko dopiero zweryfikuje wszystko. Trzeba mieć siły, dużą kadrę i styl, a wiemy jaki mamy z tym problem. Od Piasta oczywiście wymagamy znacznie mniej, ale na siedząco Lech i Legia powinni przejść dalej, bo w przypadku męczarni czy też przegranej można mówić o kontynuacji upadku polskiej piłki, lub niesamowitego wpierdolu, który nam towarzyszy od dawna. Życzymy oczywiście wszystkim zespołom pokonania swoich rywali, ale jedno jest pewne: łatwo i różowo nie będzie!

czwartek, 16 maja 2013

Koniec Obraniaka



Ludovic Obraniak przysłał smsa do Konrada Paśniewskiego, dyrektora kadry PZPN, z informacją, że nie życzy sobie powołań na najbliższe mecze kadry.

To jest największa i najbardziej kontrowersyjna wiadomość dnia. Pan francuz obraził się na całą kadrę i postanowił nie grać z orzełkiem na piersi. Szczerze totalnie by mnie to nie obchodziło, bo w gruncie rzeczy, to nadal kadra PZPN, ale pierwszy krok podjął sam piłkarz. Dopóki Fornalik będzie selekcjonerem, Pan Przybłęda nie zagra. W sumie żadna krzywda się nie stała. Wszyscy powinni żyć tak jak dawniej. Oczywiście po ostatnim zgrupowaniu wiele opiń zostało zmienionych, bo coraz więcej osób pomaga przynajmniej słownie piłkarzowi, ale to wciąż za mało.
Chłopak nie do końca pokazuje, to co ma najlepszego z kilku powodów. Ludo jest świętą krową. Ile to już razy pokazywał fochy jak został zdjęty z boiska, lub jak wchodził z ławki rezerwowych, bo czuł się lepszy od swoich kolegów z kadry. Oczywiście miał tyle okazji by pokazywać, że wszyscy się mylą, ale z meczu na mecz jego forma coraz bardziej sięgała dna. Umiejętności ma, ale język jest jego największą chorobą. Wiemy, że nie potrafi gadać w języku polskim. Każdy, który gra dla kadry powinien umieć hymn i grać do samego końca. Gdyby miał większe szansę w swoim prawdziwym kraju, to ogóle by nie było tematu grania dla Waldemara Fornalika/Smudy. Częstym pytaniem było, to czy naprawdę mu zależy na graniu. Stałe fragmenty gry i mocne uderzenie z daleka w większości przypadkach mu pomagały, ale z samej gry bardzo mało mu rzeczy wychodziło. Dodatkowo wytwarzał złą atmosferę w kadrze. Nie lubił się ze wszystkimi.

Podziękujmy także Ekstraklasie. Gdyby było ograniczenie obcokrajowców i pociąganie za to żeby był mus wpuszczania młodych wychowanków, to całego tematu by nie było...

czwartek, 9 maja 2013

Ljuboja i Radovic poza Legią

O 15:00 dzisiaj zostanie potwierdzony ważny komunikat. Ljuboja oraz Radovic zostaną odsunięci od składu Legii Warszawa za swoje skandaliczne zachowanie. Żarty się powoli kończą, a dla nie których nowy kontrakt może być walką o życie. Najwidoczniej to dla tych dwóch zawodników będą ostatnie chwile w tym zespole. O ile Radovic jeszcze gra w miarę przyzwoicie, to Ljuboja z meczu na mecz gra coraz gorzej, ale kondycje w imprezowaniu ma już dobrą co potwierdził wraz ze swoim przyjacielem. Najgorsze było to, że Bogusław Leśnodorski był świadkiem ich spotkania w klubie Enklawa. Legia jest na najlepszej drodze do zdobycia upragnionego mistrza, a czołowi zawodnicy wolą imprezować. Mecz z Jagiellonią jest bardzo istotny. Puchar Polski jest już dużym osiągnięciem, ale warto podkreślić, że dla takiego zespołu jakim jest Legia, taki puchar powinien być tylko miłym dodatkiem. Ciekawi mnie bardzo teraz, jaka będzie atmosfera  w szatni. Ljuboja nie ma co liczyć na nowy kontrakt więc zaczyna się powtarzać sytuacja z przeszłości kiedy był znaczącą postacią w piłkarskim świecie. Imprezował, wariował i wolałbyć większym charakterem od trenera. Pamiętajmy, że wiosną nie miał ani jednego dobrego spotkania, a ma największy kontrakt, plus do tego bonusy za strzelane gole. Młodszy nie będzie, owszem ma najlepszą technikę i jednym zagraniem potrafi odmienić losy meczu, ale potrzeba nowej krwi. Ofensywa ostatnio w Legii nie istnieje i ogóle także nie ma stylu. Każdy klub coraz bardziej zaczyna rozumieć styl Legii. Piłka długa do Ljuboi, Ljuboja się cofa,a  z przodu pozostaje biedny Saganowski, lub Dvaliszwili. Są utalentowani chłopcy: Jagiełło, Efir czy Kamiński to przyszłość tego klubu. Serbski temperament powoli zaczyna wymykać się z pod kontroli. Trzeba podziękować już tej dwójce...

poniedziałek, 6 maja 2013

Panie wojewodo, nie tędy droga !!!


 Z cyklu mądrości Pawła Janasa :) żr. pawelki.com

   Na samym wstępie, chcę powiedzieć, że będę starał się, żeby ten post był jak najmniej polityczny. Jak wyjdzie zobaczę w trakcie.

   Już dawno go nie było, już można było się cieszyć, że wszystko wróciło do „normy”, a tu znowu pojawił się on… Jacek Kozłowski, wojewoda mazowiecki, który na 2 dni przed finałowym meczem o piłkarski Puchar Polski, wyjeżdża z komunikatem, że jeżeli będzie sektorówka, to zamknie Żyletę. Chyba dzisiejsze słoneczko zbytnio dogrzało sopockiemu wojewodzie, wydając taki, a nie inny komunikat. Czy ostatnimi czasy było bardzo niebezpiecznie na Żylecie, że trzeba ją zamykać ? No chyba kuźwa nie. Jak sam prezes Legii pan Bogusław Leśnodorski przyznał, że wie, że miała jakaś oprawa być, że przygotowywana jest od ok. miesiąca, i poszło na nią ok. 100 tys. złotych. Tyle pieniędzy i tyle czasu zostało poświęcone, przez bardzo wiele ludzi, żeby było pięknie na stadionie i w zasadzie na ostatniej prostej, ma to wszystko legnąć w gruzach ?

   Czy pan panie Kozłowski myśli, że ludzie przychodzą na mecze dla piłkarzy ? Po części pewnie tak, ale na pewno, nie jest to główny powód wydania tych przynajmniej 30-50 zł na bilet, tym bardziej patrząc na jakim poziomie jest nasza kopana liga (przykład. Legia – Lechia). Czy ludzie przychodzą na mecze, bo nie mają co w domu robić ? Na pewno nie, bo kupienie biletu to nie taka prosta sprawa w Polsce jak wiadomo, a i też jest wiele dużo ciekawszych zajęć i tańszych niż, pójście na mecz. Czy ludzie, przychodzą dla atmosfery stadionu ? Zdecydowanie tak. Jak przychodzi się na stadion to chce się przeżyć coś niesamowitego. Ci co są niedzielnymi kibicami (lub też tzw. „Januszami”) mogą się przecież wygodnie rozsiąść w domowym zaciszu, z piwkiem w dłoni, przed telewizorem, lub ekranem monitora, i oglądają. Kibic przychodzący na stadion, chce czegoś więcej, chce dopingować, poczuć atmosferę stadionu, zobaczyć jak zaprezentuje się młyn (który w transmisji telewizyjnej jest zagłuszany przez komentatorów) i jeżeli jest zobaczyć na żywo oprawę. Sam widziałem na „meczu przyjaźni” z Pogonią, została rozłożona wielka sektorówka z napisem Legia, a potem rozpalono race, jak po całym stadionie błyskały flesze aparatów w telefonach. Po to ludzie przede wszystkim chodzą na mecze, poczuć jej  atmosferę. Na poparcie moich słów, popatrzcie sobie na frekwencje na stadionie po tym jak „Zyleta” po meczu z Polonią została zamknięta, i rozpoczął się protest grup kibicowskich. Następny mecz był z Wisłą, wielka marka w kraju (pomijam, że w dołku, no ale nie o tym jest tekst). W pierwszym sezonie po wybudowaniu nowego stadionu, jeszcze bez jednej trybuny było 20 tys. Następny sezon, rekord (później pobity na meczu z Rapidem w Lidze Europy) 25 tys. ludzi. W tym sezonie zamknięto „Żyletę” + w związku z tym protest kibiców, było nie całe 12 tys. z czego należy zaznaczyć, że ITI widząć, że bilety się nie sprzedają, to na każdy mecz tej rundy były zapraszane… dzieci, a to ze szkół, a to z pobliskich domów dziecka, aby tylko lepszy wynik poszedł w świat. Na późniejszych meczach z Jagą, Ruchem, Widzewem itd. było tylko 10 tys. O czymś to chyba świadczy ?

   Nie wiem, czy sam to pan wymyślił, czy nasze Słońce Peru, premier Donaldini, tak panu kazał, ale nie tędy droga. I tak nasza piłka jest na mizernym poziomie, a mecze często da się oglądać tylko, dzięki temu, że jest żywiołowy doping na trybunach. Nie umniejszaj pan święta polskiej piłki. Nie traktujcie nas jako czegoś, co trzeba wyplenić. Dzięki nam kibicom, jest po co chodzić na mecze, to my dodajemy kolorytu. Jeszcze nigdy nikomu, będącemu pod sektorówką, nic złego się nie stało, i w środę na pewno się nie stanie. Traktuje nas pan jak bandytów, których trzeba zamknąć co najmniej w jakimś Guantanamo, a ja osobiście powiem, że bezpieczniej czuje się na stadionie, jak na co dzień na ulicy. Bo wiem, że jak coś mi się stanie to zaraz będą tacy co mi udzielą pomocy. Na wspomnianym meczu z Polonią, po wydarzeniach jakie miały miejsce (i nie tylko na tym meczu), ponad godzina w kolejce, żeby wejść w totalnym ścisku, już na samym stadionie jakaś kobieta zasłabła. I co się stało ? Wszyscy, którzy byli wokół niej rozeszli się, żeby miała dostęp do powietrza, a cała Żyleta ponad 7 tys. osób skanduje: „Lekarza, dajcie lekarza” itp.

   Na sam koniec chciałbym zadedykować panu Jackowi K. (i wszystkim utrudniającym życie kibicom w Polsce) film i piosenkę. Film dokumentalny „Bunt stadionów”, powstał w tym roku, można go obejrzeć na serwisie YouTube (chociaż serdecznie zachęcam do wsparcia reżysera i kupno DVD)



Oraz starą piosenkę mało znanego polskiego wokalisty (żart) Kazimierza Staszewskiego znanego jako Kazik (a w zasadzie zespołu „Kult”), z 1987 roku. Piosenka ma 25 lat, a dalej niestety jest aktualna 


Z kibicowskimi pozdrowieniami :)

niedziela, 5 maja 2013

Męczarni nadszedł czas


Pierwszy i chyba ostatni raz będę oglądał T-Mobile po meczach na wysokim poziomie. Na obiad brałem: Real, Bayern, BVB, Benfice czy Chelsea.
Aż musiała nadejść niedziela. Piękna za oknem pogoda. Można wyjść na spacer, poczytać książkę lub spotkać się ze znajomymi, ale jednak na rozkładzie była Legia oraz Śląsk. Pierwszy był pod presją zdobycia mistrza, a drugi w ślamazarnym stylu chciał utrzymać trzecie miejsce. Murawa gładka jak stół, niezła frekwencja i super stadiony, ale boisko zweryfikowało realia.

Na początku bierzemy Legię. Tego meczu totalnie się oglądać nie dało. Żenada, padaka i rozpacz. Legia ten mecz chciała wygrać najmniejszym kosztem. Lechia była bardzo gościnna i bez żadnej walki oddała trzy punkty. Szkoda, bo przy poziomie Legii dzisiaj można naprawdę pomarzyć o wygranej, ale Lechia nie ma argumentów z przodu. Mała kwestia na koniec. Wszyscy się zachwyci w dwóch spotkaniach Marko Sulerem, ale na marne. To jest piłkarska łamaga, ale musiał zagrać na lewej stronie defensywy. Zagrał ze Śląskiem i Lechią przyzwoicie, bo tak naprawdę nie były to żadne testy. Miał katastrofalne przerzuty, widać było nerwowość i kompletnie nie komunikował się z Kucharczykiem. Teraz druga kwestia. Kucharczyk to chyba największe drewno ostatnich sezonów w ofensywie Legii. Byli gorsi, ale od początku wymagano wiele od tego chłopaka. Sezon pierwszy miał przyzwoity, a potem było tylko gorzej. Okey nie gra na swojej pozycji, ale nie daje dzisiaj żadnych powodów by współpracować nadal z tym piłkarzem. Kurwa tyle setek zmarnował, że aż to się w głowie nie mieści. W przyszłości to będzie zwykły ligowiec. Na swoim nazwisko spokojnie zagra kilka lat. Pewnie z kraju nie wyjedzie, ale w takie Wiśle Kraków spokojnie by zagrał i dałby radę na tle Genkova czy Sikorskiego. Ljuboja dzisiaj udowodnił, że nienadaje się do gry na takim poziomie. Nasza Liga ma jednak wymagania, ale ten chłopak coraz bardziej się nadaje do zmiany. Za dużo dostaje za mało się odwzajemnia.

O Śląsku bym ogóle nie pisał, bo przez 80 minut się nic kompletnie nie działo, ale Ćwielong uratował nieco te marne widowisko. Wystarczyło dokładniej akcje zagrać żeby wygrać. Gabończyk świetnie zagrał do Ćwelonga, a ten pewnie pokonał Janukiewicza.  Ciekawi mnie ten Eric, bo z jednej strony grał w silnej lidze i ma argumenty by podpisać z nim kontrakt, ale musi nauczyć się naszego języka, a po drugie musi być przygotowany, bo jeżeli przegrywa rywalizacje z Gikiewiczem czy Więzikiem to coś musi być nie tak, prawda?.

wtorek, 30 kwietnia 2013

Czas na zmiany


Wczoraj doznałem szoku. Nowy PZPN i coraz większe zmiany, ale kluby nadal chcą żyć w świecie pełnym układów i oszustw. Reforma zostanie okrojona. Najważniejszy aspekt czyli dzielenie punktów poszło do lamusa. Będzie liga zaczynała się początkiem lipca i będzie mniej przerw, treningów i śmiesznych spotkań, a przede wszystkim skończą się lamenty w wywiadach, że odpadamy wczesnym latem, bo piłkarze są źle przygotowani do sezonu. To na plus, ale jestem mocno poirytowany tym, że Ekstraklasa nie była tak pewnych swoich racji wczoraj, jak kilka tygodni temu. Jestem tą sprawą poważnie wkurwiony, bo nie mogę przeboleć, że po 30-stu kolejkach i dzieleniu się na grupy nie będzie dzielenia punktów. Owszem będzie więcej meczy, ale po części skończy się na emocjach a dalej będą zapewne mecze o nic. Kluby chciały pójść na łatwiznę  Oczywiście rozumiem, że spadek z ligi jest śmiercią dla połowy polskich klubów. Mniejszy budżet i okrojony skład, ale z każdego nawet najgorszego bagna można wyjść z honorem.

Spotkanie Prezesów z działaczami było groteską i zwykłą kompromitacją. Zgodzenie się na reformę zostało oficjalnie zaakceptowane drogą e-mailową, a nie w cztery oczy. Było tajne głosowanie i chyba kluby zostały mocno zmuszone by zaakceptować warunki nałożone przez Ekstraklasę.

Reforma ma trwać przez rok. To będzie czas pełen eksperymentów, ale coraz bardziej zgadzam się z niektórymi ekspertami  że powinno być zmniejszenie ligi, bo oczywiście więcej spotkań, to plus, ale powiększając ligę należy też wywalić zespoły, które nie radzą sobie z wymogami licencyjnymi, bo Polonia czy Widzew, to nie jest najwyższa półka...

wtorek, 23 kwietnia 2013

Umarł król, niech żyje król!


żródło: fcbarcelona.com

   Za nami pierwszy półfinał Ligi Mistrzów, po którym (nawet bez konieczności rozgrywania rewanżu) można od razu powiedzieć, kto będzie w finale, mowa o Bayernie. Dzisiaj ekipa latającego Holendra, hiszpano-niemca i Scarface’a, w rama właśnie LM, urządziła sobie gierkę treningową, a zamiast pachołków zostali przywiezieni wprost z Katalonii, piłkarze FC Barcelony. Podopieczni Tito Villanovy, zagrali najgorszy mecz, od wielu miesięcy. Owszem zdarzały się mecze gorsze, jak w tym sezonie jedne z Gran Derbi, ale jednak dzisiejszego wieczoru, Bayern obnażył wszelkie słabości Dumy Katalonii. Jeżeli Bawarczycy utrzymają formę, do finału końca sezonu, to każdego innego zwycięzcę Champions League, będę traktował, jako wielkie zdziwienie. Niemal tak wielkie, jak zdobycie w przyszłym sezonie jakiegokolwiek trofeum przez Arsenal.

   Co do poziomu sędziowania, a konkretnie uznania 2 bramek, tej z rzekomego spalonego i gdzie był podobno faul na Albie, nie będę się wypowiadał, bo żadna powtórka nie pokazała, czy ofsajd, rzeczywiście w 100% był, a drugiej sytuacji najzwyczajniej w świecie nie widziałem. Więc się nie wypowiem.

   Mnie osobiście, jako kibicowi Barcelony, pozostaje jedynie schylić głowę, i posypać ją popiołem, bo takiego mistrzostwa pod względem determinacji, wytrwałości, waleczności i konsekwencji już dawno nie widziałem. Już raz na początku pisania moich tekstów na tym blogu, zastanawiałem się nad kryzysem w Barcelonie czy kończy się pewna era. Owszem można powiedzieć, że wraz z odejście Pepa, skończyła się, bo już w jego ostatnim sezonie nie grali tak dobrze jak na początku jego pobytu, jako managera. Można było jednak mieć nadzieję, że Villanova, który w czasach Guardioli m.in. pomagał rozpracowywać rywali, udźwignie, ciężar gatunkowy prowadzenia samemu takiego wielkiego klubu, jakim jest FC Barcelona. Niby liga wygrana, ale czegoś będzie brakowało. Na pewno nawrót choroby nie pomógł w utrzymaniu tego wszystkiego w należytym porządku. Po sezonie trzeba będzie się pozbyć paru zawodników, typu Alexisa (którego ogółem lubię, chociaż tutaj się nie sprawdza), Mascherano, czy Songa, a posprowadzać zawodników, typu jak to się słyszy Mats Hummels, czy Wayne Rooney. NO i przede wszystkim porządny bramkarz, bo jak wiadomo VV zwija się po sezonie. Mam jedynie nadzieję, że ten sezon będzie jedynie przejściowym sezonem i już od sierpnia, kiedy zacznie się sezon 2013-2014, Barca będzie grała, jak za najlepszych lat.

   A co do Bayernu, to mogę powiedzieć jedynie chapeau bas, za dzisiaj i w zasadzie za znakomity cały sezon. I pozostaje w zasadzie jedno pytanie. Po co Bawarczykom Pep Guardiola, skoro znakomicie funkcjonuje team Jupp’a Heykens’a? A już jest wzmacniany na nowy sezon (patrz. Mario Goetze, za 31 mln. ojro)

Na zakończenie pozostaje mi jedynie powtórzyć zdanie z tytułu: „Umarł król, niech żyje król!”

Wygwizdany Gotze

Szykuje się niesamowity transfer. Mario Gotze za 37 mln. Bayern będzie jeszcze mocniejszą ekipą w przyszłym sezonie. Wydaje mi się, że to było kwestią czasu, jak chłopak odejdzie z BVB, ale myślałem, że wybierze inny kierunek. Mocno zapewne będzie cierpiał największy rywal Bayernu. Oczywiście ofensywa jest naprawdę mocna: Reus, Błaszczykowski czy też właśnie Gotze stanowią o silę tego zespołu. Chłopak ma niesamowity talent, ale teraz musi bardzo mocno budować swoją psychikę, bo będzie wygwizdywany.

Ten transfer jest oczywiście przykładem na to, że takie transfery w poważnej lidze są niczym nowym. Na naszym podwórku Bereszyński został nazwany złodziejem, bo przeszedł do lepszego klubu. Tam wszystko jest normalnością...

sobota, 20 kwietnia 2013

Sarki będzie nowym Meliksonem

Źródło: Wisła Kraków
Było kilka mocnych niewypałów transferowych w ostatnim czasie. Niezłe zarobki, fajne życie i zero perspektyw na przyszłość. Sikorski, Frederiksen i Quioto. Jest jednak pewna osoba, która może odmienić losy Wisły w najbliższej przyszłości. Oczywiście nie zagrał ani jednego spotkania w Chelsea, ale na nasze warunki może być główną postacią. Nigeryjczyk Sarki zagrał świetnie jako rezerwowy z Legią, a dzisiaj popisał się fantastycznie. Najpierw techniczny zdobyty gol z rzutu wolnego, później strzał mocny w poprzeczkę, a na koniec fenomenalne podanie do Boguskiego między obrońcami, a bramkarzem. Bardzo podobała mi się jego gra i to był jeden z trzech piłkarzy, którym chciało się grać. Dojdzie do następnej rewolucji w zespole i dziewięciu piłkarzy odejdzie, ale Sarkiego bym naprawdę zostawił, bo może być nowym Meliksonem. Różnica jest tylko jedna, że Sarki jest nieco wolniejszy, ale wydaje się być bardziej inteligentny, bo wyczekuje na właściwy moment. Wisła miała naprawdę szczęście, że wywozi punkt, bo Jaga, która miała szansę na czwarte miejsce mocno przespała. Dla podopiecznych Hajty, to był naprawdę zremisowany (wygrany) mecz, ale po zdobytej bramce na 2:0 zaczęło się wszystko psuć. Miałem wrażenie, że kompletnie zlekceważyli Białą Gwiazdę  Nasze zespoły cierpią na brak koncentracji do samego końca, bo oczywiście zamiast szukać następnych bramek, to zawsze lepiej jest się oczywiście cofnąć na własną połowę i czekać na błąd rywali. Tylko Lech ostatnio gra na maksa i za to należą im się brawa. Walka o czwarte miejsce pewnie będzie trwać w najlepsze do ostatniej kolejki i niewykluczone jest, że Zagłębie i Jaga będą się bić o te miejsce do samego końca, bo pierwszą trójkę już praktycznie znamy...

środa, 17 kwietnia 2013

W dwóch słowach


Legia Warszawa po raz trzeci z rzędu będzie walczyć o Puchar Polski. Oczywiście z jednej strony to doskonała szansa na zarobienie kolejnych pieniędzy dla klubu, a z drugiej totalnie wstydliwy pucharek. Tak naprawdę, to jedyna rzecz, którą nasz zespół z podwórka może zdobyć. Nie LM czy LE, ale ot tak dla pocieszenie pozostał PP. Wiele czołowych polskich klubów odpuszcza sobie te wzmagania i na tle odpuszczających się zespołów promują się takie malutkie klubiki, jak Flota czy wcześniej Podbeskidzie. Legia z Ruchem zagrała koszmarnie. Kilka akcji było na przyzwoitym poziomie, ale całość, to był typowy chłam, którego oglądać się nie da. Wiele osób chwali zespół Zielińskiego, ale to dzięki beznadziejnej postawie Legii, Ruch mógł poczuć się choć na chwile lepszym zespołem. Legia praktycznie musiała liczyć na boki, bo środkiem pola nie potrafiła się przedostać. Zawiodła kompletnie współpraca Brzyskiego z Kucharczykiem. Na tle obrońców dobrze się spisał na pewno, Artur Jędrzejczyk. Chłopak oczywiście grywa na środku obrony, ale gdy nie ma Rzeźniczaka czy Bereszyńskiego w podstawowym składzie, to Artur musi wypełniać zadania ofensywnie. To jest przyszłość polskiej piłki i aż dziw totalny, że Artur jeszcze nie dostał prawdziwego powołania. Jednak atrakcyjność ostatnio spotkań Legii maleje z każdym następnym meczem. Może z każdą kolejką nadchodzi coraz większe spięcie i nerwowość, bo wiemy jak dokładnie zakończył się poprzedni rok dla jeszcze podopiecznych Maćka Skorży, ale nie wolno się załamywać. Szczególnie gdy ma się tak świetny skład jakiego jeszcze Legia przez ostatnie lata nie miała.

Legia jest w finale, ale w pełni zadowolony będę dopiero gdy zagramy z Wisłą Kraków...

piątek, 12 kwietnia 2013

Analiza na minusie: Kto mistrzem ? cz. 2



zdjęcie: google & k-o-l-e-j-o-r-z.blog.onet.pl

   Za nami ponad 2/3 sezonu T-Mobile Ekstraklasy, w grze o tytuł Mistrza Polski pozostały na placu boju w zasadzie 2 zespoły: Legia i Lech. Oczywiście nie ujmuję tutaj innym zespołom Górnikowi, Śląskowi czy Polonii, ale patrząc się na formę całej piątki, nie sądzę, żeby pierwszej dwójce jakoś specjalnie te zespoły zagroziły. W części pierwszej przyjrzymy się szansom na tytuł piłkarzy Legii Warszawa, w drugiej natomiast zanalizuję szanse na majstra w wykonaniu Lecha Poznań


... ale Lech jeszcze nie składa broni !

   Lech Poznań przystępował do rundy wiosennej, z pozycji v-ce lidera tabeli, mając taką samą stratę do lidera jak i teraz, czyli 4 punkty. Na obecną chwilę, są w ciekawej sytuacji, że wiele z najbliższych spotkań, będą grać, na zasadzie Legia gra najpierw, a potem my ich wykańczamy. (z resztą większy komentarz do wypowiedzi M. Rumaka znajdziecie TUTAJ) Ja osobiście uważam, że to jest całkiem dobra sytuacja, bo:
        1.) Będzie taki przeciwnik, zmęczony po meczu z bądź co bądź wymagającym rywalem
       2.) Lech będzie wiedział, na co ew. takiego przeciwnika stać w obecnej formie, z zespołami z samego czuba tabeli
        3.)emmm..... zespół walczący o mistrzostwo nie powinien narzekać na terminarz (tym bardziej, że Lech nie gra już w Pucharze Polski, a Legia tak), tylko jechać do takiego Bielska-Białej, Szczecina czy Białegostoku, odbębnić swoje i wrócić do Poznania z 3 pkt. :)
   Pamiętamy w jakich okolicznościach ostatnie mistrzostwo z 2010 roku zdobyli Poznaniacy. W tym roku RACZEJ, nie powinien liczyć na taki fart jak wtedy. Można oczywiście liczyć, że znowu na finiszu rozgrywek (tak jak rok temu) Legia wykolei się i to Kolejorz będzie mistrzem, albo że samobója w meczu decydującym o majstrze zdobędzie Żewłakow, Astiz, Jodłowiec, czy Suler, ale raczej w przyrodzie nic 2 razy się nie zdarza. 

   Transfery wykonane przez Mariusza Rumaka, wydają się całkiem dobre, zarówno Teodorczyk jak i Hamalainen, wiele wnoszą do zespołu. Fin już zdobył nawet bramkę na zespołu, Łukaszowi jeszcze nie, ale moim zdaniem to tylko, kwestia czasu, tym bardziej, że sytuacje ma, musi się tylko przełamać i pokonać bramkarza (oby tylko nie poszedł w ślady Sikorskiego :D). Z zespołu nie ubył nic bardzo ważny, bądź co bądź Bereszyński nie był zawodnikiem pierwszego wyboru i trenera, a często wchodził na boisko dopiero z ławki rezerwowych. Jakub Wilk, wychowanek Kolejorza, wieczny talent, który miał przebłyski, bramek dużo nie strzelał, ale jak to robił, to tylko palce lizać. Od dłuższego czasu widać było, że nie będzie zawodnikiem podstawowego składu, dlatego odszedł i rozwija się pod okiem Marka Zuba, w Żalgirisie Wilno.
Największą stratą Lecha, spowodowaną kontuzją, jest brak Manuel'a Arboledy. Owszem Kamiński i Wołąkiewicz grają całkiem przyzwoicie, ale nie stanowią takiej zapory nie do przejścia, jaka byłaby gdyby Kolumbijczyk był zdrowy. Podobno słyszałem, że na mecz z Legią ma wrócić, a co będzie to cytując znowu klasyka: "We will say, what time, will tell" (czy jakoś tak)

TERMINARZ:


   Dobra, pora na moment, w którym bawię się we wróźbitę, i ocenię jak zespół wypadnie w poszczególnych kolejkach. 
Już w najbliższą niedzielę, Lech jedzie na nieprzyjemny stadion w Gliwicach. Tak jak przewidywałem w przypadku Legii, ten mecz nie będzie należał do tych z cyklu łatwych. Nich nie zwodzi wynik z jesieni, kiedy to na Bułgarskiego odprawił Gliwiczan czwórką, tutaj będzie raczej mecz walki, o ile po 1 połowie nie będzie taki wynik, jak ostatnio z Lechią, wcale bym nie powiedział czy wygrają mecz. Faworytem Lech, ale nie jest faworytem murowanym. Następnie do Poznania przyjedzie dawny kibolski (w gwarze poznańskiej kibol = kibic) przyjaciel z Lubina. Z tego co widziałem osobiście, jak Zagłębie zaprezentowało się w Warszawie, nie przewiduję tu większego zaskoczenia i Kolejorz powinien odnieść przekonujące zwycięstwo. Kolejna na rozkładzie jazdy jest Jaga w Białymstoku. Też uważam, że nie będzie to łatwy mecz,  ale jednak pewniejsze jak w (wg. moich przewidywań) meczu Jagi z Legią. Czuję tu po kościach wynik coś koło 0-2 albo 1-3. Już w maju do Poznania zawita Wisła, o większe przewidywania bym się pokusił dopiero jutro kiedy Legia zagra z Wisłą, bo będę wiedział na co stać Wisłę w meczach z najlepszymi, co dalej to będzie forma z poprzedniej rundy (2-1 z Legią, i 0-1 z Lechem), czy jednak powrót po wypożyczeniu Patryka Małeckiego, da im powód do myślenia o lepszych wynikach na tę rundę z Legionistami i Lechitami. Kolejny mecz, znowu na Bułgarskiej, ma Lech z Widzewem. Widzew to nie jest ten zespół który imponował na początku sezonu, i zaliczył spory regres formy w stosunku do tamtych kolejek. Mam jakieś takie wrażenie, że w ramach oszczędzania się na Legię, Lech nie będzie forsował tempa, i to będzie mecz typu aby wygrać. Oby tylko taka postawa nie zaszkodziła Poznaniakom. Nie pokuszę się tutaj o przewidywanie wyniku, bo dużo będzie zależało, do tego jak podopieczni Mariusza Rumaka podejdą do tego meczu, mając właśnie na uwadze, że w następnej kolejce grają w Warszawie z Legią. Co do meczu z Legią, to powtarzać tego co napisałem tam nie ma sensu, więc po prostu odeślę Was do tamtego tekstu (LINK). Co do tego jak będzie wyglądał ten mecz, jak i dwa następne, będzie zależało od tego, jaki wynik padnie w poprzedniej kolejce w Gran Derbi Polish edition. Jeżeli padnie, chociaż remis, albo wygra Lech, to już teraz myślę, że Podbeskidzie nie będzie miało czego szukać na murawie, bo za wszelką cenę Kolejorz będzie chciał wygrać ten mecz. Jeżeli mecz wygra Legia, nie będzie już takiego ciśnienia, i oczywiście niebiesko-biali będą chcieli wygrać ten mecz, ale nie za wszelką cenę, i w tym upatrywał bym szansy Podbeskidzia na remis lub nawet na wygraną, jeżeli będzie miało jeszcze szanse na utrzymanie się w Ekstraklasie. Następnie bardzo trudny mecz, który w zależności od tego jak się ułoży tabela, może się okazać najważniejszym meczem w sezonie. Ale przede wszystkim polskie GD (wiem, nazwa bardzo na wyrost, no ale taką nazwę dla meczu Lecha z Legią wymyślili nasi żurnaliści), musi Kolejorz wygrać, następnie albo wygrać ze Śląskiem i liczyć, że Legia straci punkty z Ruchem, albo jeżeli przed kolejką Lech, będzie miał więcej więcej punktów od Warszawian, że uzyska lepszy, lub taki sam wynik jak Legioniści. Ostatnia kolejka, totalnie nie wiem jaka będzie, albo będzie wszystko pozamiatane, i trener Rumak wystawi raczej bardziej młodzieżowy skład, pod kątem sezonu 2013/2014 i m.in walki w europejskich pucharach (bo dziwiłbym się baaaaardzo, jakby podczas tych 8 kolejek jakie zostały do końca, żeby wypadli w tabeli z miejsc premiowanych euro pucharami, albo mecz na całego, żeby powalczyć jeszcze o utrzymanie, bądź zdobycie lidera po ostatniej kolejce (a jeżeli przewaga stopnieje, to mogą wskoczyć na lidera, bo w ostatniej kolejce Legię czeka wyjazd do Wrocławia). 

PODSUMOWUJĄC:

   Lech jest oczywiście teraz pod względem punktowym, w gorszym położeniu, jak Legia, ale ma bardzo podobny terminarz. Więc spisując się lepiej z tymi zespołami, z którymi Warszawianie stracą punkty, mogą jeszcze namieszać mocno w walce o mistrzostwo kraju sezonu 2012/2013. Dopiero teraz zacznie się prawdziwa batalia, o to który zespół lepiej wytrzyma psychicznie ten wyścig. Jeżeli tacy zawodnicy jak Teodorczyk, Murawski, Hamalainen czy Lovrencić będą umieli wziąć na siebie odpowiedzialność i dawać wiele dobrego w tych najważniejszych momentach sezonu, to wszyscy kibice futbolu, mogą zacierać ręce na pojedynek warszawsko-poznański, którego zostało jeszcze 8 aktów.

SZANSE NA MISTRZOSTWO: ok. 40 %

Półfinały Ligi Mistrzów 12/13


Dziś opiszę moją opinię na temat losowania par półfinałowych.

Bayern Monachium vs FC Barcelona

Myślę że w tym meczu faworytem jest zespół z Monachium ponieważ , w tym sezonie idzie im rewelacyjnie.Na dodatek cała drużyna jest mocna i nie skupia się na jedynym zawodniku tak jak ''Duma Katalonii,,.Leo Messi robi różnicę i Barcelona sobie nie radzi bez niego.Bayern bez wysiłku pokonał Juventus bez straty gola ! A Barcelona męczyła się z PSG i prawie odpadła z Ligi Mistrzów.
Mój faworyt do Bayern Monachium

Real Madryt vs Borussia Dortmund

Wg mnie to będzie rewanż za fazę grupową Ligi Mistrzów. ''The Special One,, rozpracuje drużynę z Dortmundu i myślę że tym razem zniszczy drużynę Jurgena Kloppa. Na dodatek Real jak był w fazie grupowej był w dołku i miał wtedy bardzo ciężki okres.Teraz jest dobrze i ''Galacticos,, mogą wygrać Ligę Mistrzów i Puchar Króla i myślę że wygrają te trofea bo żądają tego kibice ekipy z Madrytu.
Mój Faworyt to Real Madryt


Rumak po raz kolejny pokazuje jak wielki ma kompleks Legii


zdjęcie: google & legia.net

Im dłużej słucham pana Rumaka (przy całym szacunku do jego umiejętności trenerskich/managerskich), to wydaje mi się, że kompleks względem Legii,

- Mocno się zastanawiam, dlaczego liga układana jest tak, że Lech tak często gra swój mecz po meczu Legii. Na dziesięć spotkań w tej rundzie, w sumie osiem graliśmy lub będziemy grali po naszym największym rywalu. Czy to przypadek - powiedział Mariusz Rumak

Panie Mariuszu, kiedy ostatni raz Legia zdobywała mistrzostwo, rundę (jak z resztą napisałem w analizie szans na tegoroczne mistrzostwo) zaczynała na 2 miejscu ze stratą bodajże 2 pkt do Wisły Kraków, i też terminarz wypadł tak, że jeżeli Wisła w kolejce 26 grała z Amicą Wronki, to w kolejce 27 grała Legia, i tak dalej i tak dalej. Koniec końców, jak wiadomo to nie Wisła cieszyła się z tytułu A.D. 2006, a Legia. Lech jest w podobnej sytuacji, jak wtedy Legia (trochę większa była teraz strata punktowa, i nie są taż tak perfidnie poustawiane mecze jeden po drugim z cyklu najpierw Legia, potem Lech). Takie doszukiwanie się gdzieś czegoś czego nie ma, jest co najmniej słabe panie trenerze. Jeżeli macie być mistrzem, i będziecie mieć dobry sezon, to tym mistrzem zostaniecie. A jeżeli nie, to chociażby Messi czy Ronaldo przyszedł, to z tej mąki chleba nie będzie. Bez względu na to, jaki jest terminarz

Żeby nie było, że się czepiam,że jestem kibicem Legii i nie powinienem się wypowiadać na ten temat (ten blog jest jednak po to, żebym mógł wypowiedzieć swoje, czasem mniej, czasem bardziej subiektywne zdanie, chociaż staram się możliwie pisać neutralnie/obiektywnie) uważam go za jednego z najbardziej perspektywicznych polskich trenerów, ma facet talent do tego zawodu, i jeszcze pewnie nie jeden i nie dwa sukcesu, osiągnie w swojej karierze. Ale jednak czasami na takie wypowiedzi, czy wypowiedź, że Lech ma lepszą akademię tylko dla tego, że Legia podkupiła Bartka Bereszyńskiego, to wołają o pomstę do nieba. Czasami jednak Panie Mariuszu, przydaje się wylać na głowę, kubeł zimnej wody, żeby trzeźwiej spojrzeć na sprawę

środa, 10 kwietnia 2013

Epicki Sergiusz. BVB, jak Widzew z 1997 r.

                                          Źródło: Twit.pic

O Lidze Mistrzów marzymy od 17 lat, ale przynajmniej w Lidze Europejskiej mieliśmy wspaniałe chwile. Lech kiedy wygrał z Austrią Wiedeń, Wisła kiedy pokonała Twente czy też Legia cudem zaskoczyła Spartak. Pięknem futbolu właśnie są chwile, które chcemy zapamiętywać przez całe życie. Walka, piękne bramki i horror do samego końca. Może właśnie nie mamy polskiego zespołu w LM, ale mamy trójkę z BVB. Wczorajszy mecz był kopią tego z ligowego podwórka z 1997 roku, kiedy Widzew wygrał z Legią Warszawa. Borussia pokonała 3:2 Malagę. Oczywiście było dużo szczęścia i pomoc od sędziego (ostatni gol ze spalonego), ale właśnie szczęście mają zazwyczaj lepsze zespoły.

Oczywiście większą uwagę zwróciłem na komentatora N, Sergiusza Ryczela. Mam duże uwagi do Szpakowskiego za fanatyzm do kadry, za szkolne błędy i brak normalnego myślenia, ale wczoraj Sergiusz przebił wszystko. Kibicujemy Borussi z jednego normalnego powodu. Są tam: Piszczek, Lewandowski i Błaszczykowski. Marzymy właśnie o Legii czy Lechu, a jeżeli się nie udaje, to szukamy polskich akcentów. Oczywiście kibicowanie polakom zaczynało się powoli zmieniać na kibicowanie właśnie klubowi niemieckiemu. Sergiusza właśnie wczoraj niesamowicie poniosło. Podniecał się przy każdemu zagraniu. "Musimy strzelić bramkę" to było ulubione powiedzonko wczorajszego komentatora. Oczywiście to plus ze wspieramy każdego piłkarza grającego zagranicą, ale za chwile może będzie też coraz bardziej kibicować Terekowi (Makuszewski, Rybus, Komorowski, Polczak), Rodzie (Prus, Kurto, Lebedyński) czy też możliwe, że Torino, bo chodzą słuchy, że Salamon ma zostać wypożyczony do klubu gdzie gra, Kamil Glik.

Sergiusz może być jednak z siebie dumny i za to, że kibicował BVB. Jego emocje uwalniały uśmiech na twarzy. Może jest denerwujący, ale na pewno jest lepszy od Szpakowskiego.                                   

wtorek, 9 kwietnia 2013

Pucharowe starcie vol.1

Jutro (10.04.2013r.) zobaczymy pierwsze starcie drużyn, które w ostatnich seznach sięgały po mistrzostwo Polski. Pierwszym jest aktualny mistrz Polski Śląsk Wrocław zaliczający na początku sezonu nieudane kwalifikacje do Ligi Mistrzów i Ligi Europy, natomiast Wisła Kraków bo dwumeczu o Ligę Mistrzów z APOEL-em Nikozja nadal jest w kryzysie i przy Reymonta nie jest zbyt kolorowo.

Pierwszy mecz odbędzie się we Wrocławiu gdzie Wisła z pewnością zaatakuje od pierwszych minut, gdyż  obecnie zajmuje 10. miejsce w lidze i Puchar Polski jest jedyną szansą jaką Biała Gwiazda musi wykorzystać by w następnym sezonie występować w eliminacjach do LE. Śląsk jest natomiast w konfortowej sytuacji. Ekipa Stanislava Levy'ego zajmuje miejsce na najniższym stopniu podium i po kilku udanych wygranych meczach, może to miejsce utrzymać do końca i osiągnąć cel jakim jest taki sam jak i dla Wisły.

Jak wiadomo, kibice obu drużyn darzą się ogromną sympatią i z pewnością w dwumeczu nie zabraknie gorącej atmosfery, pięknych przyśpiewek, ale także uhonorowania śmierci prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego z małżonką oraz 50-lecie śmierci Henryka Reymana - zasłużonego bohatera wojennego i jednego z najlepszych zawodników Wisły Kraków.

Zdrowa rywalizacja na boisku i wspólne kibicowanie są dziś piękną wizytówką futbolu, oby zawdonicy dorównali kibicom, oraz vice versa ;-) .

Analiza na minusie: Kto mistrzem ? cz. 1


żr. google & legionisci.com

   Za nami ponad 2/3 sezonu T-Mobile Ekstraklasy, w grze o tytuł Mistrza Polski pozostały na placu boju w zasadzie 2 zespoły: Legia i Lech. Oczywiście nie ujmuję tutaj innym zespołom Górnikowi, Śląskowi czy Polonii, ale patrząc się na formę całej piątki, nie sądzę, żeby pierwszej dwójce jakoś specjalnie te zespoły zagroziły. W części pierwszej przyjrzymy się szansom na tytuł piłkarzy Legii Warszawa, w drugiej natomiast zanalizuję szanse na majstra w wykonaniu Lecha Poznań

Faworytem wyścigu jest Legia…

   Aktualny lider tabeli, i przez wielu dziennikarzy już teraz mianowany Mistrzem. Zespół z Warszawy rozpoczynał zmagania na wiosnę, z pozycji lidera, co jest dobrą informacja dla podopiecznych Jana Urbana, tym bardziej, że patrząc się 7 sezonów wstecz Legioniści ani razu nie przystępowali do 2 części rozgrywek z pozycji samodzielnego lidera (raz jedynie byli ex aequo notabene właśnie z lechistami). Tak, więc przewaga wypracowana na jesieni powinna jedynie pomóc. I chodź początek rundy standardowo mieli trudny (tylko raz wygrana na inaugurację wiosny, tak to porażki lub remisy), wydaje się, że Legia wróciła na właściwe tory. Można by się przyczepić, że wygrane były wymęczone (mecz z Polonią czy z Podbeskidziem), a w meczach, w których nie było kompletu punktów zabrakło zaangażowania (GKS Bełchatów), to jednak (nie licząc początku rundy) legioniści nie tracą głupio punktów jak to bardzo często potrafiło być w poprzednich latach w meczach z zespołami pokroju Odra Wodzisław, Piast Gliwice czy Polonia Bytom (przy całym szacunku dla tych zespołów).
   Transfery zimowe wydają się sprawdzać. Dvalishvili odbudowuje swoją kondycję i powoli łapie formę, taką, jaką miał w Polonii, czego dowodem są bramki już zdobywane. Brzyski pełni rolę pewnego rezerwowego, ale kiedy wchodzi na plac boju, bardzo dobrze spisuje się ze swoich zadań. Jodłowiec, sporą część czasu spędził w gabinetach lekarskich na razie, jednak, że jak wchodził na boisko w PP, był solidnym punktem drużyny i nie popełniał dużo błędów, (chociaż co do niego miałem największe obawy). No i moim zdaniem najbardziej udany transfer zimy 2013, i jednocześnie największy zdrajca ostatnich lat wg. kibiców Lecha, mowa oczywiście o Bartku Bereszyńskim, przez wielu nazywany nowym Piszczkiem przez to, że tak jak Łukasz z pozycji napastnika, najpierw poszedł na prawe skrzydło, aż teraz wylądował na prawej obronie. Jego dobra postawa, już poskutkowała tym, że coraz mniej czasu na boisku spędza Kuba Rzeźniczak. Często ciągnie ten młody zawodnik grę do przodu, skutecznie włączając się w ataki, jednocześnie dobrze radzi sobie w grze obronnej.   

  Terminarz

Ekstraklasa - 22. kolejka
         13.04.2013 18:00     Wisła Kraków - Legia Warszawa
         Ekstraklasa - 23. kolejka
         20.04.2013 18:15     Legia Warszawa - Pogoń Szczecin
         Ekstraklasa - 24. kolejka
         27.04.2013 18:00     Piast Gliwice - Legia Warszawa
         Ekstraklasa - 25. kolejka
        05.05.2013 14:30     Legia Warszawa - Lechia Gdańsk
         Ekstraklasa - 26. kolejka
         11.05.2013 00:00     Jagiellonia Białystok - Legia Warszawa
         Ekstraklasa - 27. kolejka
         18.05.2013 00:00     Legia Warszawa - Lech Poznań
         Ekstraklasa - 28. kolejka
         26.05.2013 00:00     Widzew Łódź - Legia Warszawa
         Ekstraklasa - 29. kolejka
         30.05.2013 00:00     Ruch Chorzów - Legia Warszawa
    Ekstraklasa - 30. kolejka
        02.06.2013 00:00     Legia Warszawa - Śląsk Wrocław
 grafika: legionisci.com

   Terminarz wydaje się być dobry dla warszawian, i przede wszystkim mają mecz bezpośredni jeszcze ze swoim największym kontrkandydatem. W tym meczu rozstrzygnie się czy mistrzostwo będzie już zapewnione na 3 kolejki przed końcem, czy obydwa zespoły powalczą do samego końca o scudetto (oczywiście zakładając, że przewaga utrzyma się do tego meczu). Mecz z Wisłą, fakt faktem na Reymonta, ale w tym sezonie Wiślacy zawodzą na całej linii, i to, że Legia gra na wyjeździe, wcale nie oznacza, że ten mecz przegra, tym bardziej, że jak to pokazał w ostatniej kolejce Piast Gliwice, Wisłę da się bardzo prosto rozbroić w Krakowie w 3 minuty. Następnie mecz przyjaźni na trybunach z Pogonią, oczywiście nie ma mowy o oszczędzaniu się na boisku, i tutaj przewiduję spokojną wygraną Legii. Następnie nie wygodny teren w Gliwicach, poprzednie mecze pokazały, że drużyny śląska nie poddają się łatwo i będą walczyć do samego końca, aby urwać Legii punkty. Tutaj przewiduje trudny mecz podobny do tego, jaki widzieliśmy w wykonaniu legionistów w Bielsku-Białej, ale jednak z możliwością straty punktów na tym boisku. Kolejnym meczem jest Lechia Gdańsk na Łazienkowskiej 3. W zeszłym sezonie właśnie na tym przeciwniku zespół Macieja Skorży zaprzepaścił tytuł, więc w tym meczu na pewno zespół będę pałał żądzą rewanżu, i udowodnienia, że takie wpadki nie będą miały miejsca w tym sezonie. W tym meczu zależy czy zespół zagra tak jak I połowę meczu z Lechem, czy jednak postawią trudne warunki zielono-biali. Ja przewiduję w tym meczu jednak spokojne 2-0 dla Legii. Kolejnym meczem będzie wyprawa na północny wschód do Białegostoku, która to nie będzie łatwą wyprawą. Warto wspomnieć, że w zeszłej rundzie warszawianie zakończyli swój marsz w meczach bez porażki zakończyli właśnie na Jagiellończykach i to w meczu u siebie. Podopieczni Tomasza Hajty, grają w tej rundzie bardzo nie równo, i całkiem dobre mecze przeplatają ze słabymi. Sądzę, że będzie albo podobnie jak w B-B, albo przejadą się na tym zespole 3-4 golami nie tracąc żadnego. Następnie mecz właśnie z Lechem, który będzie najważniejszym meczem w sezonie. Zawodnicy trenera Mariusza Rumaka, na pewno będą chcieli wziąć rewanż, za 1-3 w Poznaniu, kiedy to swoje show urządził na Bułgarskiej Kuba Kosecki. Mam jedynie nadzieję, że mecz będzie godzien tej rangi, a nie skończy się, jak większość „hitów” w polskiej lidze marnym 0-0, lub 1-0 po błędzie jednej lub drugiej drużyny.  Następnie wyjazd do Łodzi, w zależności od meczu poprzedniego, tutaj może, się już ostatecznie rozstrzygnąć sprawa mistrzostwa. Jeżeli zawodnicy Jana Urbana odpowiednio podejdą do tego meczu (tzn. nie czując się jeszcze mistrzami), powinni pokonać łodzian. Dalej mecz w Chorzowie, który powinien być dosyć łatwym przetarciem. Z resztą namiastkę tego będzie można podziwiać już dzisiaj i za tydzień w rozgrywkach o PP. Ostatni mecz, będzie pomiędzy ustępującym mistrzem Śląskiem, a (tak sądzę, chociaż polska liga bywa nieobliczalna i mogę się mylić) nowym mistrzem. Moim zdaniem ten mecz, będzie o przysłowiową pietruszkę. Na pewno kibicowsko będzie to dobry mecz, bo do tej pory kibice Legii pamiętają fetę na rynku wrocławskim i przyśpiewki, jakie intonowali m.in. Mila, czy Gikiewicz. Co do samego meczu myślę, że będzie podobnie jak w meczu z 2006 roku pomiędzy Legią, a Wisłą, kiedy Legia miała już zapewniony tytuł Mistrza Polski 2005/2006, i Wiślacy pokonali wtedy 1-2.

   Podsumowując: Legioniści to główny faworyt do tytułu. Na obecną chwilę ich głównym przeciwnikiem, są oni sami. Jeżeli odpowiednio będą podchodzić do poszczególnych meczy, powinni osiągnąć upragniony cel, na który kibice czekają od 7 lat. W tych meczach szczególnie ważna będzie postawa takich zawodników, jak Kuciak, Ljuboja czy Radović. Jeżeli Miro będzie umiał pełnić rolę zawodnika, który kiedy nie idzie zespołowi, daje sygnał swoim działaniem, do dalszego atakowania, coś jak (zachowując proporcje oczywiście) Xavi, Iniesta, czy Goetze, to tytuł powinien trafić na Łazienkowską 3.

Szanse na tytuł: 60-65%

sobota, 6 kwietnia 2013

Zmiany, zmiany, zmiany...

            Wczoraj rada nadzorcza Ekstraklasy SA, przyjęła uchwałę o nowym systemie rozgrywek w sezonie 2013/14. Od przyszłego sezonu po 30 kolejce, odbędzie się podział drużyn na grupę mistrzowską i spadkową. W pierwszej grupie zagrają drużyny z miejsc 1-8, a w drugiej 9-16. Dorobek każdej drużyny zostanie podzielony na pół i zaokrąglony w górę. Po podziale na grupy każda drużyna rozegra 7 meczów, zespoły z miejsc 1-4 oraz 9-12, rozegrają 4 mecze u siebie, a 3 na wyjeździe. Wszystko to z racji zajmowania wyższego miejsca w tabeli. Drużyny z niższych miejsc, rozegrają mecze odwrotnie 3 u siebie, i 4 na wyjeździe. Rozgrywki w "nowej Ekstraklasie" rozpoczną się już 13 lipca, a zakończą 17 lub 31 maja, to w zależności od powodzenia Polskiej reprezentacji w Eliminacjach Mistrzostw Świata, a powiedzmy sobie szczerze, że szanse są marne, ale nie tego dotyczy ten wpis. Podobny system rozgrywek był już testowany w sezonie 2001/02, ale zupełnie się nie sprawdził i został porzucony.
         
           Więc, czy warto wchodzić drugi raz do tej samej rzeki? Moim zdaniem takie rozwiązanie ma swoje plusy, jak i minusy. Niewątpliwym plusem, jest rytm meczowy graczy, który przyda się podczas rozgrywek w eliminacjach Europejskich pucharów. Obecnie tego brakuje, nawet jeśli drużyny zagrają sparingi, to i tak tego rytmu nie uzyskają, bo jak wiadomo, do takich meczów podchodzi się zupełnie inaczej, niż do gry o stawkę. Większej ilości plusów w takim rozwiązaniu nie widzę. Co do minusów, to od wczoraj słyszę zdanie, że takie rozwiązanie "Podniesie poziom Polskiej piłki", chcę wiedzieć jednak w jaki sposób? W jaki sposób te 7 meczów ma podnieść poziom? Jeżeli macie jakieś pomysły, napiszcie je w komentarzach. Kolejnym minusem jest to, że prawdopodobnie duża część z dodatkowych spotkań będzie meczami o "pietruszkę", bo raczej drużyna z 8 miejsca w tabeli nie będzie miała motywacji na walkę z liderem, bo wiadome będzie, że szans na mistrzostwo nie będzie, nawet przy takim zaokrąglaniu liczby punktów. Podobny system był testowany w innych sportach, jak i również w kilku ligach piłkarskich i nigdzie się nie sprawdziła, więc czy jest sens robienia takich zmian?

           Moim zdaniem nie i sądzę, że te zmiany zostaną prędko porzucone i w kolejnym sezonie powróci stary porządek rozgrywek. A co Wy sądzicie na ten temat? Zmiany wyjdą na dobre, czy złe? Zachęcam do dyskusji w komentarzach.

piątek, 5 kwietnia 2013

Salinas żegna się z Legią, Fornalik szuka spokoju


Orange Sport ma ostatnio ciężkie życie i coraz gorzej im wychodzą wywiady. Najpierw Baran fenomenalnie zjechał dziennikarza, a teraz doszło do konfrontacji z Waldemarem Fornalikiem.

Warto zauważyć, już na początku, że Selekcjoner nie użył żadnych wulgarnych słów i nie zachowywał się kontrowersyjnie. Muszę wziąć go w obronę, bo wiemy, że w tym kraju jest mocno zauważalny syndrom trenera bez charakteru. Kiedy są wyniki wszyscy są zadowoleni, a kiedy jest inaczej, to wiadomo jak to się kończy. Między Koseckim, a Fornalikiem doszło do spokojnego spotkania. Oczywiście w wywiadzie Orange Sport bardziej rozmowny był, Kosecki, ale warto zauważyć, że nie na wszystkie pytania odpowiadał, a jeżeli jakieś sprawiło mu problemy, to odpowiadał bardzo wymijająco. Oczywiście na razie nie ma mowy o zmianie selekcjonera, ale ten stan rzeczy będzie trwał do określonego czasu.

Fornalik powinien mieć jasno wymierzony cel. Ma zielone światło na szukanie nowych rozwiązań, bez strachu, że straci posadę. Będzie mógł podejmować pozytywnie zaskakujące rozwiązania, jak to było na początku, czyli branie ligowych piłkarzy. Wtedy będzie cień szansy na lepsze jutro. Waldemar nie ma nic do stracenia. Bardzo szybko musi udowodnić, że wcześniej było to wszystko wypadkiem przy pracy. Dziennikarze nie śpią i będą czujni do samego końca, bo przecież za niedługo będą kolejne pytania, co będzie dalej?...

Jorge Salinas nie jest już piłkarzem Legii Warszawa. Ajax, Chelsea i teraz Legia nie poznali się na talencie tego niezwykle rozwijającego się zawodnika. Szkoda mi tego chłopaka. Miał zapał do pracy i był dobry technicznie, ale jego jedynym problem było ilość rozegranych spotkań, oraz duża konkurencja. Kosecki, Łukasik, Furman, Żyro, Saganowski, Radovic czy Gol to nazwiska, które są bardzo znaczące. Owszem Urban żonglował odpowiednio składem, ale pragnę zauważyć, że o dziwo Paragwajczyk nie dostawał zbyt wielu szans na grę. Jego znakiem rozpoznawalnym było niestety wychodzenie w czasie meczu, jako zawodnik rezerwowy. Typowy Joker, który mógł czymś pozytywnym zaskoczyć. Takim rozwiązaniem zawsze zaskakiwał były trener Legii, Maciej Skorża który wpuszczał w czasie meczu Bruno (Lech czy Arka Gdynia są najlepszym przykładem na potwierdzenie mojej tezy). Salinas przez te pół roku był trudny do zweryfikowania. Miał dobre momenty z Podbeskidziem czy Piastem Gliwice, ale pewnie to było za mało. Do tego dochodziły problemy finansowe Legii. Salinas w oczu wielu będzie nowszą wersją Manu, a szkoda bo coś mi się wydaje, że już wkrótce zobaczymy go w dobrej lidze gdzie będzie asystował i strzelał bramki...

środa, 3 kwietnia 2013

Będzie nowa miotła

                                                                  Źródło: Tylko piłka

Huub Stevens lub Marco van Basten, oto główni kandydaci, którzy mają poprowadzić naszą kadrę. To pewnie Waldemara Fornalika już nic nie uratuje. Prezes Zbigniew Boniek chce zaryzykować i może mu się to nawet udać.

Mam wrażenie, że trenerzy w naszym kraju mają za mało odważnych decyzji oraz brak charyzmy. Początek zawsze wydaje się naprawdę sympatyczny, by po kilku przegranych móc zamknąć się w sobie i być obrażony na cały świat. W wywiadach po meczowych z Ukrainą i San Marino, Waldek był mocno wystraszony i bał się odpowiadać cokolwiek by nie wyjść na głupca, a jeszcze kilka tygodni temu był pewny siebie. Oczywiście można powiedzieć, że to wina blogerów i dziennikarzy, którzy wywierają zbyt dużą presje w środowisku piłkarskim, ale będąc selekcjonerem reprezentacji, która jest sportem narodowym, należy się spodziewać, że presja będzie bardzo ogromna. 
                                           Sport.pl 

O meczach towarzyskich mówiłem już kilka razy i o świętych krowach też więc będę mówił w wielkim skrócie. Wydawało mi się, że po meczu z Czarnogórą będzie tylko lepiej, bo powiem szczerze, że swoim podejściem mnie pozytywnie zaskakiwał. Mówił otwarcie i szczerze. Grać miał ten, który grał regularnie w swoim klubie. To przestało się liczyć po meczu z Anglią. Właśnie to mnie ogromnie zastanawia, bo powiedzmy sobie szczerze, czy jeżeli Boniek dałby zielone światło Waldkowi, że pozostanie nawet po przegranych eliminacjach, to byłoby więcej punktów? Tego się już nie dowiemy  ale prawdopodobieństwo jest tego bardzo duże. 

Trójka BVB nas nie zbawi na pewno. Potrzeba dużych zmian. Oczywiście Marco Van Basten, to piłkarz legenda, ale jest za mało doświadczony. Jedno jest pewne. Eliminacje wydają się być na straconej pozycji, ale jeżeli naprawdę chcemy coś jeszcze wywalczyć, to na nowym selekcjonerze nie może być ciśnienia, bo może być początkowy optymizm, by potem ten optymizm przekształcił się w gniew i oburzenie całego kraju, że znowu jesteśmy za słabi na wielką piłkę...

wtorek, 2 kwietnia 2013

Podsumowanie 29 kolejki Primera Division

Wczoraj zakończyła się 29 kolejka ligi hiszpańskiej, w której kilka wyników było na pewno zaskakujących.  W podsumowaniach więcej miejsca będę poświęcał jednak jedynie meczom liderów, i jednemu spotkaniu, uznanemu za hit kolejki.

                             BARCELONA - CELTA VIGO (2:2)

          Pierwszym dużym zaskoczeniem, jest remis lidera ligi, Barcelony z walczącą o utrzymanie Celtą Vigo. Był to słaby mecz Katalończyków, ich gra pozostawia wiele do życzenia. Przez większość czasu, gracze tradycyjnie wymieniali mnóstwo podań, jednak zupełnie nic z nich nie wynikało. Wynik w 38 minucie otworzył Insa, który po dość ofiarnym wślizgu dał prowadzenie benjaminkowi. Barca wyrównała w 43 minucie, po strzale Tello w długi róg bramki. Dalsza część meczu była nadal bezbarwna, nawet pojawienie się Iniesty czy Villi, nie zmieniło gry wicemistrza Hiszpanii. Dopiero w 73 minucie starania Katalończyków przyniosły oczekiwany skutek, kiedy to Messi znalazł drogę do bramki, dzięki czemu zatoczył koło, zdobywając bramkę w 19 meczu ligowym z rzędu. Gdy wydawało się, że Barcelona wygra spotkanie, w 88 minucie po centrze Orellany, bramkę zdobył Oubina i Celta doprowadziła do remisu. Po raz kolejny, Katalończycy udowodnili, że prowadzenie w meczu, nie przekłada się na jego wygranie.

                       REAL MADRYT - REAL SARAGOSSA (1:1)

          Wpadki Katalończyków nie wykorzystał jednak Real Madryt. Królewscy zremisowali, na wyjeździe z Realem Saragossa. Gospodarze od samego początku, pokazali, że nie zamierzają grać defensywnie, i po dograniu piłki przez Aponio, bramkę zdobył Rodri. Galaktyczni grali zdecydowanie poniżej oczekiwań, rzadko stwarzali sobie sytuację. Sytuacja zmieniła się w 38 minucie, kiedy to Cristiano Ronaldo, oddał mocny strzał przy słupku, i pokonał bramkarza z Saragossy. Ci, którzy mieli nadzieję na lepszą grę Realu w drugiej połowie, srogo się zawiedli. Co prawda Real stwarzał sobie sytuacje, ale nie potrafili ich wykorzystać, nawet przy mocno zmęczonych gospodarzach. Ataki Realu dały jedynie jedną groźną sytuację, jednak Marcelo trafił jedynie w słupek. Przez remis, Królewscy musieli czekać na niedzielę, i liczyć na wpadkę drugiego Madryckiego klubu Athelico, by nie spaść na 3 miejsce w tabeli.

                                                HIT KOLEJKI

                       ATHLETICO MADRYT - VALENCIA (1:1)

        Atletico nie wykorzystało jednak swojej szansy, i na Vincente Calderon w Madcycie, jedynie zremisowało z Valencią. Mecz ten od początku stał na wysokim poziomie, choć brakowało fajerwerków. Pierwsza bramka wpadła już w 5 minucie, gdy wynik otworzył Jonas, zdobywając swoją 10 bramkę w sezonie. Na odpowiedź gospodarzy nie trzeba było jednak długo czekać, w 6 minucie, Falcao uciekł pilnującym go obrońcom, i doprowadził do wyrównania. Po wyrównaniu, oba zespoły wyraźnie zwolniły tempo gry, i pierwsza połowa zakończyła się remisem 1:1. W drugiej połowie gospodarze ruszyli do śmielszych ataków, jednak stworzyli sobie jedynie dwie groźne sytuacje: w 54 minucie w polu karnym znalazł się Felipe Luis, jednak jego strzał został zablokowany, oraz w 63 groźnym strzałem popisał się Falcao jednak tym razem, nie udało mu się zaskoczyć Diego Alvesa. Goście z Mestalla również mieli swoje szanse w 77 minucie swoją szansę na drugą bramkę miał Jonas, a w 87 minucie zza pola karnego groźny strzał oddał Parejo. W meczu jednak nie oglądaliśmy więcej bramek, i mecz zakończył się podziałem punktów.

                           POZOSTAŁE WYNIKI 29 KOLEJKI LIGI BBVA:

Betis Selvilla - Getafe    0 : 0
Athletic Bilbao - Granada 1 : 0
Atletico Madryt - Valencia 1 : 1
Espanyol - Sociedad 2 : 2
Mallorca - Deportivo LC    2 : 3
Valladolid - Osasuna 1 : 3
Levante - Sevilla    1 : 0
Real Saragossa -  Real Madryt 1 : 1
Celta Vigo - FC Barcelona 2 : 2
Rayo Vallecano - Malaga    1 : 3

niedziela, 31 marca 2013

Kto posunie Obraniaka? +18


                                            Źródło: Ipla


Niesamowita jazda dzieje się z Ludo Obraniakiem. Najpierw po nim wszyscy jadą, a teraz nagle staje się świetnym "polskim" piłkarzem, z krwi i kości. Cafe Futbol na swoim fanpage wspiera zawodnika występującego w francuskiej lidze. Sport.pl życzy mu zdrowia i szczęścia, a TakDlaKadry wchodzi w dupsko każdemu zawodnikowi, więc tam nawet nie ma czego weryfikować. Bardzo szybko można kogoś skreślić, ale jeżeli ten człowiek ma gorzej od nas, to wtedy dostrzegamy w tej osobie zaskakujące piękno.

Zdania o tym zawodniku nie zmienię. Dla mnie to jest cień profesionalnego piłkarza. Miał swoje szanse i zawsze potrafił coś spieprzyć. Za Franka czasów, potrafił się wściekać, jak schodził z boiska w kluczowych momentach, potrafił także otrzymywać głupie czerwone kartki, a o braku porozumienia się w naszym języku, to nie będę nawet wspominał, bo każdy o tym wie. Postanowił więc zrobić z siebie biednego człowieka i w wywiadzie zakomunikował, że cieszy się z wyjazdu, bo nie może tu już wytrzymać. Oczywiście, to nie wina kibiców, a samego zawodnika, bo on ma wyjebane na naszą historię i na nasz kraj. Gra dla nas, bo w reprezentacji swojego kraju, jest po prostu za słaby, a zamiast pokazywać swoją przydatność, to robi łaskę, bo ktoś daje mu na ślepo szansę. Oczywiście gra w dobrej lidze i coś musi umieć, jeżeli trzyma się na nogach, ale powiedzmy sobie szczerze, że są od niego lepsi. Teraz nagle obraz ludzi się zmienił. Wcześniej eksperci, którzy go krytykowali na każdy możliwy sposób, nagle zmienili swoje zdanie.

To jest śmieszny widok. Zdania nie zamierzam zmieniać, bo widzę go na każdym spotkaniu. Potrafię sam rozpoznać kiedy chce grać, a kiedy nie. Mit się skończył. Mecz z Ukrainą pokazał, że bez niego wygląda nasza gra beznadziejnie.

sobota, 30 marca 2013

Jeleń się przełamał


To się kiedyś musiało skończyć. Górnik Zabrze wreszcie po trzech po przegranych z Jagą, Lechem i Legią, wygrali na własnym stadionie 3:1. Trzeba też jasno powiedzieć, że Widzew nie zagrał źle, ale pogubiła ich totalnie pierwsza połowa. Nawałka wystawił w pierwszym składzie Jelenia i Nakoulme, ale największym zaskoczeniem było przesunięcie na ławkę rezerwową Szeweluchina, który po raz pierwszy nie wyszedł od pierwszej minuty. Zastąpił go 20-letni Bartosz Kopacz, który rozegrał przyzwoite spotkanie. Nawałka znany jest z niesamowitych posunięć i ciężkiego przygotowania do meczy, oraz całego sezonu, ale dzisiaj Mroczkowski także zaskoczył. Abbes zagrał jako środkowy pomocnik, a Dudek grał jako wysunięty napastnik. Widać było, że w pierwszej połowie bardzo skutecznie chcieli grać zawodnicy Widzewa, grą defensywną, ale czasami zbyt zapuszczali się w własne pole karne. W 24 minucie pierwszy raz od siedmiu lat gola strzelił Jeleń, który udowodnił, że przy dobrym przygotowaniu może straszyć jeszcze defensywę rywali, ale na razie jeszcze jest gotowy na 60 minut. Druga bramka padła w 30 minucie z rzutu wolnego fantastycznym uderzeniem popisał się Kwiek. Oczywiście lekko pomógł mu jeszcze bardzo młody bramkarz Krakowiak, ale bramka była naprawdę piękna.

Druga połowa należała do Widzewa. Od 45 do 65 minuty grali naprawdę fantastycznie, wreszcie bardziej ofensywnie, ale to za mało by pokonać Górnika. Pawłowski udowodnił, że potrafi strzelać lewą, jak i prawą nogą. Ciekawy chłopak z dobrym uderzeniem. Po kontaktowej bramce, która padła w 51 minucie, myślałem, że jeszcze bardziej Widzew będzie napierał, ale albo niecelnie strzelali, albo brakowało pewności siebie. Mecz skończył się praktycznie w 64 minucie, kiedy to Danch dokonał dzieła zniszczenia.

Górnik wygrał, ale Widzew nie musi się niczego wstydzić, bo jak na skład zagrali bardzo przyzwoite zawody, tylko żeby wygrać, trzeba biegać pełne 90 minut.