czwartek, 16 maja 2013
Koniec Obraniaka
Ludovic Obraniak przysłał smsa do Konrada Paśniewskiego, dyrektora kadry PZPN, z informacją, że nie życzy sobie powołań na najbliższe mecze kadry.
To jest największa i najbardziej kontrowersyjna wiadomość dnia. Pan francuz obraził się na całą kadrę i postanowił nie grać z orzełkiem na piersi. Szczerze totalnie by mnie to nie obchodziło, bo w gruncie rzeczy, to nadal kadra PZPN, ale pierwszy krok podjął sam piłkarz. Dopóki Fornalik będzie selekcjonerem, Pan Przybłęda nie zagra. W sumie żadna krzywda się nie stała. Wszyscy powinni żyć tak jak dawniej. Oczywiście po ostatnim zgrupowaniu wiele opiń zostało zmienionych, bo coraz więcej osób pomaga przynajmniej słownie piłkarzowi, ale to wciąż za mało.
Chłopak nie do końca pokazuje, to co ma najlepszego z kilku powodów. Ludo jest świętą krową. Ile to już razy pokazywał fochy jak został zdjęty z boiska, lub jak wchodził z ławki rezerwowych, bo czuł się lepszy od swoich kolegów z kadry. Oczywiście miał tyle okazji by pokazywać, że wszyscy się mylą, ale z meczu na mecz jego forma coraz bardziej sięgała dna. Umiejętności ma, ale język jest jego największą chorobą. Wiemy, że nie potrafi gadać w języku polskim. Każdy, który gra dla kadry powinien umieć hymn i grać do samego końca. Gdyby miał większe szansę w swoim prawdziwym kraju, to ogóle by nie było tematu grania dla Waldemara Fornalika/Smudy. Częstym pytaniem było, to czy naprawdę mu zależy na graniu. Stałe fragmenty gry i mocne uderzenie z daleka w większości przypadkach mu pomagały, ale z samej gry bardzo mało mu rzeczy wychodziło. Dodatkowo wytwarzał złą atmosferę w kadrze. Nie lubił się ze wszystkimi.
Podziękujmy także Ekstraklasie. Gdyby było ograniczenie obcokrajowców i pociąganie za to żeby był mus wpuszczania młodych wychowanków, to całego tematu by nie było...
czwartek, 9 maja 2013
Ljuboja i Radovic poza Legią
O 15:00 dzisiaj zostanie potwierdzony ważny komunikat. Ljuboja oraz Radovic zostaną odsunięci od składu Legii Warszawa za swoje skandaliczne zachowanie. Żarty się powoli kończą, a dla nie których nowy kontrakt może być walką o życie. Najwidoczniej to dla tych dwóch zawodników będą ostatnie chwile w tym zespole. O ile Radovic jeszcze gra w miarę przyzwoicie, to Ljuboja z meczu na mecz gra coraz gorzej, ale kondycje w imprezowaniu ma już dobrą co potwierdził wraz ze swoim przyjacielem. Najgorsze było to, że Bogusław Leśnodorski był świadkiem ich spotkania w klubie Enklawa. Legia jest na najlepszej drodze do zdobycia upragnionego mistrza, a czołowi zawodnicy wolą imprezować. Mecz z Jagiellonią jest bardzo istotny. Puchar Polski jest już dużym osiągnięciem, ale warto podkreślić, że dla takiego zespołu jakim jest Legia, taki puchar powinien być tylko miłym dodatkiem. Ciekawi mnie bardzo teraz, jaka będzie atmosfera w szatni. Ljuboja nie ma co liczyć na nowy kontrakt więc zaczyna się powtarzać sytuacja z przeszłości kiedy był znaczącą postacią w piłkarskim świecie. Imprezował, wariował i wolałbyć większym charakterem od trenera. Pamiętajmy, że wiosną nie miał ani jednego dobrego spotkania, a ma największy kontrakt, plus do tego bonusy za strzelane gole. Młodszy nie będzie, owszem ma najlepszą technikę i jednym zagraniem potrafi odmienić losy meczu, ale potrzeba nowej krwi. Ofensywa ostatnio w Legii nie istnieje i ogóle także nie ma stylu. Każdy klub coraz bardziej zaczyna rozumieć styl Legii. Piłka długa do Ljuboi, Ljuboja się cofa,a z przodu pozostaje biedny Saganowski, lub Dvaliszwili. Są utalentowani chłopcy: Jagiełło, Efir czy Kamiński to przyszłość tego klubu. Serbski temperament powoli zaczyna wymykać się z pod kontroli. Trzeba podziękować już tej dwójce...
poniedziałek, 6 maja 2013
Panie wojewodo, nie tędy droga !!!
Z cyklu mądrości Pawła Janasa :) żr. pawelki.com
Na samym wstępie, chcę powiedzieć, że będę starał się, żeby ten post był
jak najmniej polityczny. Jak wyjdzie zobaczę w trakcie.
Już dawno go nie było, już można było się cieszyć, że wszystko wróciło
do „normy”, a tu znowu pojawił się on… Jacek Kozłowski, wojewoda mazowiecki,
który na 2 dni przed finałowym meczem o piłkarski Puchar Polski, wyjeżdża z
komunikatem, że jeżeli będzie sektorówka, to zamknie Żyletę. Chyba dzisiejsze
słoneczko zbytnio dogrzało sopockiemu wojewodzie, wydając taki, a nie inny
komunikat. Czy ostatnimi czasy było bardzo niebezpiecznie na Żylecie, że trzeba
ją zamykać ? No chyba kuźwa nie. Jak sam prezes Legii pan Bogusław Leśnodorski
przyznał, że wie, że miała jakaś oprawa być, że przygotowywana jest od ok.
miesiąca, i poszło na nią ok. 100 tys. złotych. Tyle pieniędzy i tyle czasu
zostało poświęcone, przez bardzo wiele ludzi, żeby było pięknie na stadionie i
w zasadzie na ostatniej prostej, ma to wszystko legnąć w gruzach ?
Czy pan panie Kozłowski myśli, że ludzie przychodzą na mecze dla
piłkarzy ? Po części pewnie tak, ale na pewno, nie jest to główny powód wydania
tych przynajmniej 30-50 zł na bilet, tym bardziej patrząc na jakim poziomie
jest nasza kopana liga (przykład. Legia – Lechia). Czy ludzie przychodzą na
mecze, bo nie mają co w domu robić ? Na pewno nie, bo kupienie biletu to nie
taka prosta sprawa w Polsce jak wiadomo, a i też jest wiele dużo ciekawszych
zajęć i tańszych niż, pójście na mecz. Czy ludzie, przychodzą dla atmosfery
stadionu ? Zdecydowanie tak. Jak przychodzi się na stadion to chce się przeżyć
coś niesamowitego. Ci co są niedzielnymi kibicami (lub też tzw. „Januszami”) mogą
się przecież wygodnie rozsiąść w domowym zaciszu, z piwkiem w dłoni, przed
telewizorem, lub ekranem monitora, i oglądają. Kibic przychodzący na stadion,
chce czegoś więcej, chce dopingować, poczuć atmosferę stadionu, zobaczyć jak
zaprezentuje się młyn (który w transmisji telewizyjnej jest zagłuszany przez
komentatorów) i jeżeli jest zobaczyć na żywo oprawę. Sam widziałem na „meczu
przyjaźni” z Pogonią, została rozłożona wielka sektorówka z napisem Legia, a
potem rozpalono race, jak po całym stadionie błyskały flesze aparatów w
telefonach. Po to ludzie przede wszystkim chodzą na mecze, poczuć jej atmosferę. Na poparcie moich słów, popatrzcie
sobie na frekwencje na stadionie po tym jak „Zyleta” po meczu z Polonią została
zamknięta, i rozpoczął się protest grup kibicowskich. Następny mecz był z
Wisłą, wielka marka w kraju (pomijam, że w dołku, no ale nie o tym jest tekst).
W pierwszym sezonie po wybudowaniu nowego stadionu, jeszcze bez jednej trybuny
było 20 tys. Następny sezon, rekord (później pobity na meczu z Rapidem w Lidze
Europy) 25 tys. ludzi. W tym sezonie zamknięto „Żyletę” + w związku z tym
protest kibiców, było nie całe 12 tys. z czego należy zaznaczyć, że ITI widząć,
że bilety się nie sprzedają, to na każdy mecz tej rundy były zapraszane…
dzieci, a to ze szkół, a to z pobliskich domów dziecka, aby tylko lepszy wynik
poszedł w świat. Na późniejszych meczach z Jagą, Ruchem, Widzewem itd. było
tylko 10 tys. O czymś to chyba świadczy ?
Nie wiem, czy sam to pan wymyślił, czy nasze Słońce Peru, premier
Donaldini, tak panu kazał, ale nie tędy droga. I tak nasza piłka jest na
mizernym poziomie, a mecze często da się oglądać tylko, dzięki temu, że jest
żywiołowy doping na trybunach. Nie umniejszaj pan święta polskiej piłki. Nie
traktujcie nas jako czegoś, co trzeba wyplenić. Dzięki nam kibicom, jest po co
chodzić na mecze, to my dodajemy kolorytu. Jeszcze nigdy nikomu, będącemu pod
sektorówką, nic złego się nie stało, i w środę na pewno się nie stanie.
Traktuje nas pan jak bandytów, których trzeba zamknąć co najmniej w jakimś
Guantanamo, a ja osobiście powiem, że bezpieczniej czuje się na stadionie, jak
na co dzień na ulicy. Bo wiem, że jak coś mi się stanie to zaraz będą tacy co
mi udzielą pomocy. Na wspomnianym meczu z Polonią, po wydarzeniach jakie miały
miejsce (i nie tylko na tym meczu), ponad godzina w kolejce, żeby wejść w
totalnym ścisku, już na samym stadionie jakaś kobieta zasłabła. I co się stało
? Wszyscy, którzy byli wokół niej rozeszli się, żeby miała dostęp do powietrza,
a cała Żyleta ponad 7 tys. osób skanduje: „Lekarza, dajcie lekarza” itp.
Na sam koniec chciałbym
zadedykować panu Jackowi K. (i wszystkim utrudniającym życie kibicom w Polsce)
film i piosenkę. Film dokumentalny „Bunt stadionów”, powstał w tym roku, można
go obejrzeć na serwisie YouTube (chociaż serdecznie zachęcam do wsparcia
reżysera i kupno DVD)
Oraz starą piosenkę mało znanego polskiego
wokalisty (żart) Kazimierza Staszewskiego znanego jako Kazik (a w zasadzie
zespołu „Kult”), z 1987 roku. Piosenka ma 25 lat, a dalej niestety jest
aktualna
Z kibicowskimi pozdrowieniami :)
Etykiety:
Jacek Kozłowski,
kibice,
Legia Warszawa,
Pepsi Arena,
Puchar Polski,
sektorówka,
wojewoda mazowiecki
Lokalizacja:
Warszawa, Polska
niedziela, 5 maja 2013
Męczarni nadszedł czas
Pierwszy i chyba ostatni raz będę oglądał T-Mobile po meczach na wysokim poziomie. Na obiad brałem: Real, Bayern, BVB, Benfice czy Chelsea.
Aż musiała nadejść niedziela. Piękna za oknem pogoda. Można wyjść na spacer, poczytać książkę lub spotkać się ze znajomymi, ale jednak na rozkładzie była Legia oraz Śląsk. Pierwszy był pod presją zdobycia mistrza, a drugi w ślamazarnym stylu chciał utrzymać trzecie miejsce. Murawa gładka jak stół, niezła frekwencja i super stadiony, ale boisko zweryfikowało realia.
Na początku bierzemy Legię. Tego meczu totalnie się oglądać nie dało. Żenada, padaka i rozpacz. Legia ten mecz chciała wygrać najmniejszym kosztem. Lechia była bardzo gościnna i bez żadnej walki oddała trzy punkty. Szkoda, bo przy poziomie Legii dzisiaj można naprawdę pomarzyć o wygranej, ale Lechia nie ma argumentów z przodu. Mała kwestia na koniec. Wszyscy się zachwyci w dwóch spotkaniach Marko Sulerem, ale na marne. To jest piłkarska łamaga, ale musiał zagrać na lewej stronie defensywy. Zagrał ze Śląskiem i Lechią przyzwoicie, bo tak naprawdę nie były to żadne testy. Miał katastrofalne przerzuty, widać było nerwowość i kompletnie nie komunikował się z Kucharczykiem. Teraz druga kwestia. Kucharczyk to chyba największe drewno ostatnich sezonów w ofensywie Legii. Byli gorsi, ale od początku wymagano wiele od tego chłopaka. Sezon pierwszy miał przyzwoity, a potem było tylko gorzej. Okey nie gra na swojej pozycji, ale nie daje dzisiaj żadnych powodów by współpracować nadal z tym piłkarzem. Kurwa tyle setek zmarnował, że aż to się w głowie nie mieści. W przyszłości to będzie zwykły ligowiec. Na swoim nazwisko spokojnie zagra kilka lat. Pewnie z kraju nie wyjedzie, ale w takie Wiśle Kraków spokojnie by zagrał i dałby radę na tle Genkova czy Sikorskiego. Ljuboja dzisiaj udowodnił, że nienadaje się do gry na takim poziomie. Nasza Liga ma jednak wymagania, ale ten chłopak coraz bardziej się nadaje do zmiany. Za dużo dostaje za mało się odwzajemnia.
O Śląsku bym ogóle nie pisał, bo przez 80 minut się nic kompletnie nie działo, ale Ćwielong uratował nieco te marne widowisko. Wystarczyło dokładniej akcje zagrać żeby wygrać. Gabończyk świetnie zagrał do Ćwelonga, a ten pewnie pokonał Janukiewicza. Ciekawi mnie ten Eric, bo z jednej strony grał w silnej lidze i ma argumenty by podpisać z nim kontrakt, ale musi nauczyć się naszego języka, a po drugie musi być przygotowany, bo jeżeli przegrywa rywalizacje z Gikiewiczem czy Więzikiem to coś musi być nie tak, prawda?.
Subskrybuj:
Posty (Atom)