wtorek, 30 kwietnia 2013

Czas na zmiany


Wczoraj doznałem szoku. Nowy PZPN i coraz większe zmiany, ale kluby nadal chcą żyć w świecie pełnym układów i oszustw. Reforma zostanie okrojona. Najważniejszy aspekt czyli dzielenie punktów poszło do lamusa. Będzie liga zaczynała się początkiem lipca i będzie mniej przerw, treningów i śmiesznych spotkań, a przede wszystkim skończą się lamenty w wywiadach, że odpadamy wczesnym latem, bo piłkarze są źle przygotowani do sezonu. To na plus, ale jestem mocno poirytowany tym, że Ekstraklasa nie była tak pewnych swoich racji wczoraj, jak kilka tygodni temu. Jestem tą sprawą poważnie wkurwiony, bo nie mogę przeboleć, że po 30-stu kolejkach i dzieleniu się na grupy nie będzie dzielenia punktów. Owszem będzie więcej meczy, ale po części skończy się na emocjach a dalej będą zapewne mecze o nic. Kluby chciały pójść na łatwiznę  Oczywiście rozumiem, że spadek z ligi jest śmiercią dla połowy polskich klubów. Mniejszy budżet i okrojony skład, ale z każdego nawet najgorszego bagna można wyjść z honorem.

Spotkanie Prezesów z działaczami było groteską i zwykłą kompromitacją. Zgodzenie się na reformę zostało oficjalnie zaakceptowane drogą e-mailową, a nie w cztery oczy. Było tajne głosowanie i chyba kluby zostały mocno zmuszone by zaakceptować warunki nałożone przez Ekstraklasę.

Reforma ma trwać przez rok. To będzie czas pełen eksperymentów, ale coraz bardziej zgadzam się z niektórymi ekspertami  że powinno być zmniejszenie ligi, bo oczywiście więcej spotkań, to plus, ale powiększając ligę należy też wywalić zespoły, które nie radzą sobie z wymogami licencyjnymi, bo Polonia czy Widzew, to nie jest najwyższa półka...

wtorek, 23 kwietnia 2013

Umarł król, niech żyje król!


żródło: fcbarcelona.com

   Za nami pierwszy półfinał Ligi Mistrzów, po którym (nawet bez konieczności rozgrywania rewanżu) można od razu powiedzieć, kto będzie w finale, mowa o Bayernie. Dzisiaj ekipa latającego Holendra, hiszpano-niemca i Scarface’a, w rama właśnie LM, urządziła sobie gierkę treningową, a zamiast pachołków zostali przywiezieni wprost z Katalonii, piłkarze FC Barcelony. Podopieczni Tito Villanovy, zagrali najgorszy mecz, od wielu miesięcy. Owszem zdarzały się mecze gorsze, jak w tym sezonie jedne z Gran Derbi, ale jednak dzisiejszego wieczoru, Bayern obnażył wszelkie słabości Dumy Katalonii. Jeżeli Bawarczycy utrzymają formę, do finału końca sezonu, to każdego innego zwycięzcę Champions League, będę traktował, jako wielkie zdziwienie. Niemal tak wielkie, jak zdobycie w przyszłym sezonie jakiegokolwiek trofeum przez Arsenal.

   Co do poziomu sędziowania, a konkretnie uznania 2 bramek, tej z rzekomego spalonego i gdzie był podobno faul na Albie, nie będę się wypowiadał, bo żadna powtórka nie pokazała, czy ofsajd, rzeczywiście w 100% był, a drugiej sytuacji najzwyczajniej w świecie nie widziałem. Więc się nie wypowiem.

   Mnie osobiście, jako kibicowi Barcelony, pozostaje jedynie schylić głowę, i posypać ją popiołem, bo takiego mistrzostwa pod względem determinacji, wytrwałości, waleczności i konsekwencji już dawno nie widziałem. Już raz na początku pisania moich tekstów na tym blogu, zastanawiałem się nad kryzysem w Barcelonie czy kończy się pewna era. Owszem można powiedzieć, że wraz z odejście Pepa, skończyła się, bo już w jego ostatnim sezonie nie grali tak dobrze jak na początku jego pobytu, jako managera. Można było jednak mieć nadzieję, że Villanova, który w czasach Guardioli m.in. pomagał rozpracowywać rywali, udźwignie, ciężar gatunkowy prowadzenia samemu takiego wielkiego klubu, jakim jest FC Barcelona. Niby liga wygrana, ale czegoś będzie brakowało. Na pewno nawrót choroby nie pomógł w utrzymaniu tego wszystkiego w należytym porządku. Po sezonie trzeba będzie się pozbyć paru zawodników, typu Alexisa (którego ogółem lubię, chociaż tutaj się nie sprawdza), Mascherano, czy Songa, a posprowadzać zawodników, typu jak to się słyszy Mats Hummels, czy Wayne Rooney. NO i przede wszystkim porządny bramkarz, bo jak wiadomo VV zwija się po sezonie. Mam jedynie nadzieję, że ten sezon będzie jedynie przejściowym sezonem i już od sierpnia, kiedy zacznie się sezon 2013-2014, Barca będzie grała, jak za najlepszych lat.

   A co do Bayernu, to mogę powiedzieć jedynie chapeau bas, za dzisiaj i w zasadzie za znakomity cały sezon. I pozostaje w zasadzie jedno pytanie. Po co Bawarczykom Pep Guardiola, skoro znakomicie funkcjonuje team Jupp’a Heykens’a? A już jest wzmacniany na nowy sezon (patrz. Mario Goetze, za 31 mln. ojro)

Na zakończenie pozostaje mi jedynie powtórzyć zdanie z tytułu: „Umarł król, niech żyje król!”

Wygwizdany Gotze

Szykuje się niesamowity transfer. Mario Gotze za 37 mln. Bayern będzie jeszcze mocniejszą ekipą w przyszłym sezonie. Wydaje mi się, że to było kwestią czasu, jak chłopak odejdzie z BVB, ale myślałem, że wybierze inny kierunek. Mocno zapewne będzie cierpiał największy rywal Bayernu. Oczywiście ofensywa jest naprawdę mocna: Reus, Błaszczykowski czy też właśnie Gotze stanowią o silę tego zespołu. Chłopak ma niesamowity talent, ale teraz musi bardzo mocno budować swoją psychikę, bo będzie wygwizdywany.

Ten transfer jest oczywiście przykładem na to, że takie transfery w poważnej lidze są niczym nowym. Na naszym podwórku Bereszyński został nazwany złodziejem, bo przeszedł do lepszego klubu. Tam wszystko jest normalnością...

sobota, 20 kwietnia 2013

Sarki będzie nowym Meliksonem

Źródło: Wisła Kraków
Było kilka mocnych niewypałów transferowych w ostatnim czasie. Niezłe zarobki, fajne życie i zero perspektyw na przyszłość. Sikorski, Frederiksen i Quioto. Jest jednak pewna osoba, która może odmienić losy Wisły w najbliższej przyszłości. Oczywiście nie zagrał ani jednego spotkania w Chelsea, ale na nasze warunki może być główną postacią. Nigeryjczyk Sarki zagrał świetnie jako rezerwowy z Legią, a dzisiaj popisał się fantastycznie. Najpierw techniczny zdobyty gol z rzutu wolnego, później strzał mocny w poprzeczkę, a na koniec fenomenalne podanie do Boguskiego między obrońcami, a bramkarzem. Bardzo podobała mi się jego gra i to był jeden z trzech piłkarzy, którym chciało się grać. Dojdzie do następnej rewolucji w zespole i dziewięciu piłkarzy odejdzie, ale Sarkiego bym naprawdę zostawił, bo może być nowym Meliksonem. Różnica jest tylko jedna, że Sarki jest nieco wolniejszy, ale wydaje się być bardziej inteligentny, bo wyczekuje na właściwy moment. Wisła miała naprawdę szczęście, że wywozi punkt, bo Jaga, która miała szansę na czwarte miejsce mocno przespała. Dla podopiecznych Hajty, to był naprawdę zremisowany (wygrany) mecz, ale po zdobytej bramce na 2:0 zaczęło się wszystko psuć. Miałem wrażenie, że kompletnie zlekceważyli Białą Gwiazdę  Nasze zespoły cierpią na brak koncentracji do samego końca, bo oczywiście zamiast szukać następnych bramek, to zawsze lepiej jest się oczywiście cofnąć na własną połowę i czekać na błąd rywali. Tylko Lech ostatnio gra na maksa i za to należą im się brawa. Walka o czwarte miejsce pewnie będzie trwać w najlepsze do ostatniej kolejki i niewykluczone jest, że Zagłębie i Jaga będą się bić o te miejsce do samego końca, bo pierwszą trójkę już praktycznie znamy...

środa, 17 kwietnia 2013

W dwóch słowach


Legia Warszawa po raz trzeci z rzędu będzie walczyć o Puchar Polski. Oczywiście z jednej strony to doskonała szansa na zarobienie kolejnych pieniędzy dla klubu, a z drugiej totalnie wstydliwy pucharek. Tak naprawdę, to jedyna rzecz, którą nasz zespół z podwórka może zdobyć. Nie LM czy LE, ale ot tak dla pocieszenie pozostał PP. Wiele czołowych polskich klubów odpuszcza sobie te wzmagania i na tle odpuszczających się zespołów promują się takie malutkie klubiki, jak Flota czy wcześniej Podbeskidzie. Legia z Ruchem zagrała koszmarnie. Kilka akcji było na przyzwoitym poziomie, ale całość, to był typowy chłam, którego oglądać się nie da. Wiele osób chwali zespół Zielińskiego, ale to dzięki beznadziejnej postawie Legii, Ruch mógł poczuć się choć na chwile lepszym zespołem. Legia praktycznie musiała liczyć na boki, bo środkiem pola nie potrafiła się przedostać. Zawiodła kompletnie współpraca Brzyskiego z Kucharczykiem. Na tle obrońców dobrze się spisał na pewno, Artur Jędrzejczyk. Chłopak oczywiście grywa na środku obrony, ale gdy nie ma Rzeźniczaka czy Bereszyńskiego w podstawowym składzie, to Artur musi wypełniać zadania ofensywnie. To jest przyszłość polskiej piłki i aż dziw totalny, że Artur jeszcze nie dostał prawdziwego powołania. Jednak atrakcyjność ostatnio spotkań Legii maleje z każdym następnym meczem. Może z każdą kolejką nadchodzi coraz większe spięcie i nerwowość, bo wiemy jak dokładnie zakończył się poprzedni rok dla jeszcze podopiecznych Maćka Skorży, ale nie wolno się załamywać. Szczególnie gdy ma się tak świetny skład jakiego jeszcze Legia przez ostatnie lata nie miała.

Legia jest w finale, ale w pełni zadowolony będę dopiero gdy zagramy z Wisłą Kraków...

piątek, 12 kwietnia 2013

Analiza na minusie: Kto mistrzem ? cz. 2



zdjęcie: google & k-o-l-e-j-o-r-z.blog.onet.pl

   Za nami ponad 2/3 sezonu T-Mobile Ekstraklasy, w grze o tytuł Mistrza Polski pozostały na placu boju w zasadzie 2 zespoły: Legia i Lech. Oczywiście nie ujmuję tutaj innym zespołom Górnikowi, Śląskowi czy Polonii, ale patrząc się na formę całej piątki, nie sądzę, żeby pierwszej dwójce jakoś specjalnie te zespoły zagroziły. W części pierwszej przyjrzymy się szansom na tytuł piłkarzy Legii Warszawa, w drugiej natomiast zanalizuję szanse na majstra w wykonaniu Lecha Poznań


... ale Lech jeszcze nie składa broni !

   Lech Poznań przystępował do rundy wiosennej, z pozycji v-ce lidera tabeli, mając taką samą stratę do lidera jak i teraz, czyli 4 punkty. Na obecną chwilę, są w ciekawej sytuacji, że wiele z najbliższych spotkań, będą grać, na zasadzie Legia gra najpierw, a potem my ich wykańczamy. (z resztą większy komentarz do wypowiedzi M. Rumaka znajdziecie TUTAJ) Ja osobiście uważam, że to jest całkiem dobra sytuacja, bo:
        1.) Będzie taki przeciwnik, zmęczony po meczu z bądź co bądź wymagającym rywalem
       2.) Lech będzie wiedział, na co ew. takiego przeciwnika stać w obecnej formie, z zespołami z samego czuba tabeli
        3.)emmm..... zespół walczący o mistrzostwo nie powinien narzekać na terminarz (tym bardziej, że Lech nie gra już w Pucharze Polski, a Legia tak), tylko jechać do takiego Bielska-Białej, Szczecina czy Białegostoku, odbębnić swoje i wrócić do Poznania z 3 pkt. :)
   Pamiętamy w jakich okolicznościach ostatnie mistrzostwo z 2010 roku zdobyli Poznaniacy. W tym roku RACZEJ, nie powinien liczyć na taki fart jak wtedy. Można oczywiście liczyć, że znowu na finiszu rozgrywek (tak jak rok temu) Legia wykolei się i to Kolejorz będzie mistrzem, albo że samobója w meczu decydującym o majstrze zdobędzie Żewłakow, Astiz, Jodłowiec, czy Suler, ale raczej w przyrodzie nic 2 razy się nie zdarza. 

   Transfery wykonane przez Mariusza Rumaka, wydają się całkiem dobre, zarówno Teodorczyk jak i Hamalainen, wiele wnoszą do zespołu. Fin już zdobył nawet bramkę na zespołu, Łukaszowi jeszcze nie, ale moim zdaniem to tylko, kwestia czasu, tym bardziej, że sytuacje ma, musi się tylko przełamać i pokonać bramkarza (oby tylko nie poszedł w ślady Sikorskiego :D). Z zespołu nie ubył nic bardzo ważny, bądź co bądź Bereszyński nie był zawodnikiem pierwszego wyboru i trenera, a często wchodził na boisko dopiero z ławki rezerwowych. Jakub Wilk, wychowanek Kolejorza, wieczny talent, który miał przebłyski, bramek dużo nie strzelał, ale jak to robił, to tylko palce lizać. Od dłuższego czasu widać było, że nie będzie zawodnikiem podstawowego składu, dlatego odszedł i rozwija się pod okiem Marka Zuba, w Żalgirisie Wilno.
Największą stratą Lecha, spowodowaną kontuzją, jest brak Manuel'a Arboledy. Owszem Kamiński i Wołąkiewicz grają całkiem przyzwoicie, ale nie stanowią takiej zapory nie do przejścia, jaka byłaby gdyby Kolumbijczyk był zdrowy. Podobno słyszałem, że na mecz z Legią ma wrócić, a co będzie to cytując znowu klasyka: "We will say, what time, will tell" (czy jakoś tak)

TERMINARZ:


   Dobra, pora na moment, w którym bawię się we wróźbitę, i ocenię jak zespół wypadnie w poszczególnych kolejkach. 
Już w najbliższą niedzielę, Lech jedzie na nieprzyjemny stadion w Gliwicach. Tak jak przewidywałem w przypadku Legii, ten mecz nie będzie należał do tych z cyklu łatwych. Nich nie zwodzi wynik z jesieni, kiedy to na Bułgarskiego odprawił Gliwiczan czwórką, tutaj będzie raczej mecz walki, o ile po 1 połowie nie będzie taki wynik, jak ostatnio z Lechią, wcale bym nie powiedział czy wygrają mecz. Faworytem Lech, ale nie jest faworytem murowanym. Następnie do Poznania przyjedzie dawny kibolski (w gwarze poznańskiej kibol = kibic) przyjaciel z Lubina. Z tego co widziałem osobiście, jak Zagłębie zaprezentowało się w Warszawie, nie przewiduję tu większego zaskoczenia i Kolejorz powinien odnieść przekonujące zwycięstwo. Kolejna na rozkładzie jazdy jest Jaga w Białymstoku. Też uważam, że nie będzie to łatwy mecz,  ale jednak pewniejsze jak w (wg. moich przewidywań) meczu Jagi z Legią. Czuję tu po kościach wynik coś koło 0-2 albo 1-3. Już w maju do Poznania zawita Wisła, o większe przewidywania bym się pokusił dopiero jutro kiedy Legia zagra z Wisłą, bo będę wiedział na co stać Wisłę w meczach z najlepszymi, co dalej to będzie forma z poprzedniej rundy (2-1 z Legią, i 0-1 z Lechem), czy jednak powrót po wypożyczeniu Patryka Małeckiego, da im powód do myślenia o lepszych wynikach na tę rundę z Legionistami i Lechitami. Kolejny mecz, znowu na Bułgarskiej, ma Lech z Widzewem. Widzew to nie jest ten zespół który imponował na początku sezonu, i zaliczył spory regres formy w stosunku do tamtych kolejek. Mam jakieś takie wrażenie, że w ramach oszczędzania się na Legię, Lech nie będzie forsował tempa, i to będzie mecz typu aby wygrać. Oby tylko taka postawa nie zaszkodziła Poznaniakom. Nie pokuszę się tutaj o przewidywanie wyniku, bo dużo będzie zależało, do tego jak podopieczni Mariusza Rumaka podejdą do tego meczu, mając właśnie na uwadze, że w następnej kolejce grają w Warszawie z Legią. Co do meczu z Legią, to powtarzać tego co napisałem tam nie ma sensu, więc po prostu odeślę Was do tamtego tekstu (LINK). Co do tego jak będzie wyglądał ten mecz, jak i dwa następne, będzie zależało od tego, jaki wynik padnie w poprzedniej kolejce w Gran Derbi Polish edition. Jeżeli padnie, chociaż remis, albo wygra Lech, to już teraz myślę, że Podbeskidzie nie będzie miało czego szukać na murawie, bo za wszelką cenę Kolejorz będzie chciał wygrać ten mecz. Jeżeli mecz wygra Legia, nie będzie już takiego ciśnienia, i oczywiście niebiesko-biali będą chcieli wygrać ten mecz, ale nie za wszelką cenę, i w tym upatrywał bym szansy Podbeskidzia na remis lub nawet na wygraną, jeżeli będzie miało jeszcze szanse na utrzymanie się w Ekstraklasie. Następnie bardzo trudny mecz, który w zależności od tego jak się ułoży tabela, może się okazać najważniejszym meczem w sezonie. Ale przede wszystkim polskie GD (wiem, nazwa bardzo na wyrost, no ale taką nazwę dla meczu Lecha z Legią wymyślili nasi żurnaliści), musi Kolejorz wygrać, następnie albo wygrać ze Śląskiem i liczyć, że Legia straci punkty z Ruchem, albo jeżeli przed kolejką Lech, będzie miał więcej więcej punktów od Warszawian, że uzyska lepszy, lub taki sam wynik jak Legioniści. Ostatnia kolejka, totalnie nie wiem jaka będzie, albo będzie wszystko pozamiatane, i trener Rumak wystawi raczej bardziej młodzieżowy skład, pod kątem sezonu 2013/2014 i m.in walki w europejskich pucharach (bo dziwiłbym się baaaaardzo, jakby podczas tych 8 kolejek jakie zostały do końca, żeby wypadli w tabeli z miejsc premiowanych euro pucharami, albo mecz na całego, żeby powalczyć jeszcze o utrzymanie, bądź zdobycie lidera po ostatniej kolejce (a jeżeli przewaga stopnieje, to mogą wskoczyć na lidera, bo w ostatniej kolejce Legię czeka wyjazd do Wrocławia). 

PODSUMOWUJĄC:

   Lech jest oczywiście teraz pod względem punktowym, w gorszym położeniu, jak Legia, ale ma bardzo podobny terminarz. Więc spisując się lepiej z tymi zespołami, z którymi Warszawianie stracą punkty, mogą jeszcze namieszać mocno w walce o mistrzostwo kraju sezonu 2012/2013. Dopiero teraz zacznie się prawdziwa batalia, o to który zespół lepiej wytrzyma psychicznie ten wyścig. Jeżeli tacy zawodnicy jak Teodorczyk, Murawski, Hamalainen czy Lovrencić będą umieli wziąć na siebie odpowiedzialność i dawać wiele dobrego w tych najważniejszych momentach sezonu, to wszyscy kibice futbolu, mogą zacierać ręce na pojedynek warszawsko-poznański, którego zostało jeszcze 8 aktów.

SZANSE NA MISTRZOSTWO: ok. 40 %

Półfinały Ligi Mistrzów 12/13


Dziś opiszę moją opinię na temat losowania par półfinałowych.

Bayern Monachium vs FC Barcelona

Myślę że w tym meczu faworytem jest zespół z Monachium ponieważ , w tym sezonie idzie im rewelacyjnie.Na dodatek cała drużyna jest mocna i nie skupia się na jedynym zawodniku tak jak ''Duma Katalonii,,.Leo Messi robi różnicę i Barcelona sobie nie radzi bez niego.Bayern bez wysiłku pokonał Juventus bez straty gola ! A Barcelona męczyła się z PSG i prawie odpadła z Ligi Mistrzów.
Mój faworyt do Bayern Monachium

Real Madryt vs Borussia Dortmund

Wg mnie to będzie rewanż za fazę grupową Ligi Mistrzów. ''The Special One,, rozpracuje drużynę z Dortmundu i myślę że tym razem zniszczy drużynę Jurgena Kloppa. Na dodatek Real jak był w fazie grupowej był w dołku i miał wtedy bardzo ciężki okres.Teraz jest dobrze i ''Galacticos,, mogą wygrać Ligę Mistrzów i Puchar Króla i myślę że wygrają te trofea bo żądają tego kibice ekipy z Madrytu.
Mój Faworyt to Real Madryt


Rumak po raz kolejny pokazuje jak wielki ma kompleks Legii


zdjęcie: google & legia.net

Im dłużej słucham pana Rumaka (przy całym szacunku do jego umiejętności trenerskich/managerskich), to wydaje mi się, że kompleks względem Legii,

- Mocno się zastanawiam, dlaczego liga układana jest tak, że Lech tak często gra swój mecz po meczu Legii. Na dziesięć spotkań w tej rundzie, w sumie osiem graliśmy lub będziemy grali po naszym największym rywalu. Czy to przypadek - powiedział Mariusz Rumak

Panie Mariuszu, kiedy ostatni raz Legia zdobywała mistrzostwo, rundę (jak z resztą napisałem w analizie szans na tegoroczne mistrzostwo) zaczynała na 2 miejscu ze stratą bodajże 2 pkt do Wisły Kraków, i też terminarz wypadł tak, że jeżeli Wisła w kolejce 26 grała z Amicą Wronki, to w kolejce 27 grała Legia, i tak dalej i tak dalej. Koniec końców, jak wiadomo to nie Wisła cieszyła się z tytułu A.D. 2006, a Legia. Lech jest w podobnej sytuacji, jak wtedy Legia (trochę większa była teraz strata punktowa, i nie są taż tak perfidnie poustawiane mecze jeden po drugim z cyklu najpierw Legia, potem Lech). Takie doszukiwanie się gdzieś czegoś czego nie ma, jest co najmniej słabe panie trenerze. Jeżeli macie być mistrzem, i będziecie mieć dobry sezon, to tym mistrzem zostaniecie. A jeżeli nie, to chociażby Messi czy Ronaldo przyszedł, to z tej mąki chleba nie będzie. Bez względu na to, jaki jest terminarz

Żeby nie było, że się czepiam,że jestem kibicem Legii i nie powinienem się wypowiadać na ten temat (ten blog jest jednak po to, żebym mógł wypowiedzieć swoje, czasem mniej, czasem bardziej subiektywne zdanie, chociaż staram się możliwie pisać neutralnie/obiektywnie) uważam go za jednego z najbardziej perspektywicznych polskich trenerów, ma facet talent do tego zawodu, i jeszcze pewnie nie jeden i nie dwa sukcesu, osiągnie w swojej karierze. Ale jednak czasami na takie wypowiedzi, czy wypowiedź, że Lech ma lepszą akademię tylko dla tego, że Legia podkupiła Bartka Bereszyńskiego, to wołają o pomstę do nieba. Czasami jednak Panie Mariuszu, przydaje się wylać na głowę, kubeł zimnej wody, żeby trzeźwiej spojrzeć na sprawę

środa, 10 kwietnia 2013

Epicki Sergiusz. BVB, jak Widzew z 1997 r.

                                          Źródło: Twit.pic

O Lidze Mistrzów marzymy od 17 lat, ale przynajmniej w Lidze Europejskiej mieliśmy wspaniałe chwile. Lech kiedy wygrał z Austrią Wiedeń, Wisła kiedy pokonała Twente czy też Legia cudem zaskoczyła Spartak. Pięknem futbolu właśnie są chwile, które chcemy zapamiętywać przez całe życie. Walka, piękne bramki i horror do samego końca. Może właśnie nie mamy polskiego zespołu w LM, ale mamy trójkę z BVB. Wczorajszy mecz był kopią tego z ligowego podwórka z 1997 roku, kiedy Widzew wygrał z Legią Warszawa. Borussia pokonała 3:2 Malagę. Oczywiście było dużo szczęścia i pomoc od sędziego (ostatni gol ze spalonego), ale właśnie szczęście mają zazwyczaj lepsze zespoły.

Oczywiście większą uwagę zwróciłem na komentatora N, Sergiusza Ryczela. Mam duże uwagi do Szpakowskiego za fanatyzm do kadry, za szkolne błędy i brak normalnego myślenia, ale wczoraj Sergiusz przebił wszystko. Kibicujemy Borussi z jednego normalnego powodu. Są tam: Piszczek, Lewandowski i Błaszczykowski. Marzymy właśnie o Legii czy Lechu, a jeżeli się nie udaje, to szukamy polskich akcentów. Oczywiście kibicowanie polakom zaczynało się powoli zmieniać na kibicowanie właśnie klubowi niemieckiemu. Sergiusza właśnie wczoraj niesamowicie poniosło. Podniecał się przy każdemu zagraniu. "Musimy strzelić bramkę" to było ulubione powiedzonko wczorajszego komentatora. Oczywiście to plus ze wspieramy każdego piłkarza grającego zagranicą, ale za chwile może będzie też coraz bardziej kibicować Terekowi (Makuszewski, Rybus, Komorowski, Polczak), Rodzie (Prus, Kurto, Lebedyński) czy też możliwe, że Torino, bo chodzą słuchy, że Salamon ma zostać wypożyczony do klubu gdzie gra, Kamil Glik.

Sergiusz może być jednak z siebie dumny i za to, że kibicował BVB. Jego emocje uwalniały uśmiech na twarzy. Może jest denerwujący, ale na pewno jest lepszy od Szpakowskiego.                                   

wtorek, 9 kwietnia 2013

Pucharowe starcie vol.1

Jutro (10.04.2013r.) zobaczymy pierwsze starcie drużyn, które w ostatnich seznach sięgały po mistrzostwo Polski. Pierwszym jest aktualny mistrz Polski Śląsk Wrocław zaliczający na początku sezonu nieudane kwalifikacje do Ligi Mistrzów i Ligi Europy, natomiast Wisła Kraków bo dwumeczu o Ligę Mistrzów z APOEL-em Nikozja nadal jest w kryzysie i przy Reymonta nie jest zbyt kolorowo.

Pierwszy mecz odbędzie się we Wrocławiu gdzie Wisła z pewnością zaatakuje od pierwszych minut, gdyż  obecnie zajmuje 10. miejsce w lidze i Puchar Polski jest jedyną szansą jaką Biała Gwiazda musi wykorzystać by w następnym sezonie występować w eliminacjach do LE. Śląsk jest natomiast w konfortowej sytuacji. Ekipa Stanislava Levy'ego zajmuje miejsce na najniższym stopniu podium i po kilku udanych wygranych meczach, może to miejsce utrzymać do końca i osiągnąć cel jakim jest taki sam jak i dla Wisły.

Jak wiadomo, kibice obu drużyn darzą się ogromną sympatią i z pewnością w dwumeczu nie zabraknie gorącej atmosfery, pięknych przyśpiewek, ale także uhonorowania śmierci prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego z małżonką oraz 50-lecie śmierci Henryka Reymana - zasłużonego bohatera wojennego i jednego z najlepszych zawodników Wisły Kraków.

Zdrowa rywalizacja na boisku i wspólne kibicowanie są dziś piękną wizytówką futbolu, oby zawdonicy dorównali kibicom, oraz vice versa ;-) .

Analiza na minusie: Kto mistrzem ? cz. 1


żr. google & legionisci.com

   Za nami ponad 2/3 sezonu T-Mobile Ekstraklasy, w grze o tytuł Mistrza Polski pozostały na placu boju w zasadzie 2 zespoły: Legia i Lech. Oczywiście nie ujmuję tutaj innym zespołom Górnikowi, Śląskowi czy Polonii, ale patrząc się na formę całej piątki, nie sądzę, żeby pierwszej dwójce jakoś specjalnie te zespoły zagroziły. W części pierwszej przyjrzymy się szansom na tytuł piłkarzy Legii Warszawa, w drugiej natomiast zanalizuję szanse na majstra w wykonaniu Lecha Poznań

Faworytem wyścigu jest Legia…

   Aktualny lider tabeli, i przez wielu dziennikarzy już teraz mianowany Mistrzem. Zespół z Warszawy rozpoczynał zmagania na wiosnę, z pozycji lidera, co jest dobrą informacja dla podopiecznych Jana Urbana, tym bardziej, że patrząc się 7 sezonów wstecz Legioniści ani razu nie przystępowali do 2 części rozgrywek z pozycji samodzielnego lidera (raz jedynie byli ex aequo notabene właśnie z lechistami). Tak, więc przewaga wypracowana na jesieni powinna jedynie pomóc. I chodź początek rundy standardowo mieli trudny (tylko raz wygrana na inaugurację wiosny, tak to porażki lub remisy), wydaje się, że Legia wróciła na właściwe tory. Można by się przyczepić, że wygrane były wymęczone (mecz z Polonią czy z Podbeskidziem), a w meczach, w których nie było kompletu punktów zabrakło zaangażowania (GKS Bełchatów), to jednak (nie licząc początku rundy) legioniści nie tracą głupio punktów jak to bardzo często potrafiło być w poprzednich latach w meczach z zespołami pokroju Odra Wodzisław, Piast Gliwice czy Polonia Bytom (przy całym szacunku dla tych zespołów).
   Transfery zimowe wydają się sprawdzać. Dvalishvili odbudowuje swoją kondycję i powoli łapie formę, taką, jaką miał w Polonii, czego dowodem są bramki już zdobywane. Brzyski pełni rolę pewnego rezerwowego, ale kiedy wchodzi na plac boju, bardzo dobrze spisuje się ze swoich zadań. Jodłowiec, sporą część czasu spędził w gabinetach lekarskich na razie, jednak, że jak wchodził na boisko w PP, był solidnym punktem drużyny i nie popełniał dużo błędów, (chociaż co do niego miałem największe obawy). No i moim zdaniem najbardziej udany transfer zimy 2013, i jednocześnie największy zdrajca ostatnich lat wg. kibiców Lecha, mowa oczywiście o Bartku Bereszyńskim, przez wielu nazywany nowym Piszczkiem przez to, że tak jak Łukasz z pozycji napastnika, najpierw poszedł na prawe skrzydło, aż teraz wylądował na prawej obronie. Jego dobra postawa, już poskutkowała tym, że coraz mniej czasu na boisku spędza Kuba Rzeźniczak. Często ciągnie ten młody zawodnik grę do przodu, skutecznie włączając się w ataki, jednocześnie dobrze radzi sobie w grze obronnej.   

  Terminarz

Ekstraklasa - 22. kolejka
         13.04.2013 18:00     Wisła Kraków - Legia Warszawa
         Ekstraklasa - 23. kolejka
         20.04.2013 18:15     Legia Warszawa - Pogoń Szczecin
         Ekstraklasa - 24. kolejka
         27.04.2013 18:00     Piast Gliwice - Legia Warszawa
         Ekstraklasa - 25. kolejka
        05.05.2013 14:30     Legia Warszawa - Lechia Gdańsk
         Ekstraklasa - 26. kolejka
         11.05.2013 00:00     Jagiellonia Białystok - Legia Warszawa
         Ekstraklasa - 27. kolejka
         18.05.2013 00:00     Legia Warszawa - Lech Poznań
         Ekstraklasa - 28. kolejka
         26.05.2013 00:00     Widzew Łódź - Legia Warszawa
         Ekstraklasa - 29. kolejka
         30.05.2013 00:00     Ruch Chorzów - Legia Warszawa
    Ekstraklasa - 30. kolejka
        02.06.2013 00:00     Legia Warszawa - Śląsk Wrocław
 grafika: legionisci.com

   Terminarz wydaje się być dobry dla warszawian, i przede wszystkim mają mecz bezpośredni jeszcze ze swoim największym kontrkandydatem. W tym meczu rozstrzygnie się czy mistrzostwo będzie już zapewnione na 3 kolejki przed końcem, czy obydwa zespoły powalczą do samego końca o scudetto (oczywiście zakładając, że przewaga utrzyma się do tego meczu). Mecz z Wisłą, fakt faktem na Reymonta, ale w tym sezonie Wiślacy zawodzą na całej linii, i to, że Legia gra na wyjeździe, wcale nie oznacza, że ten mecz przegra, tym bardziej, że jak to pokazał w ostatniej kolejce Piast Gliwice, Wisłę da się bardzo prosto rozbroić w Krakowie w 3 minuty. Następnie mecz przyjaźni na trybunach z Pogonią, oczywiście nie ma mowy o oszczędzaniu się na boisku, i tutaj przewiduję spokojną wygraną Legii. Następnie nie wygodny teren w Gliwicach, poprzednie mecze pokazały, że drużyny śląska nie poddają się łatwo i będą walczyć do samego końca, aby urwać Legii punkty. Tutaj przewiduje trudny mecz podobny do tego, jaki widzieliśmy w wykonaniu legionistów w Bielsku-Białej, ale jednak z możliwością straty punktów na tym boisku. Kolejnym meczem jest Lechia Gdańsk na Łazienkowskiej 3. W zeszłym sezonie właśnie na tym przeciwniku zespół Macieja Skorży zaprzepaścił tytuł, więc w tym meczu na pewno zespół będę pałał żądzą rewanżu, i udowodnienia, że takie wpadki nie będą miały miejsca w tym sezonie. W tym meczu zależy czy zespół zagra tak jak I połowę meczu z Lechem, czy jednak postawią trudne warunki zielono-biali. Ja przewiduję w tym meczu jednak spokojne 2-0 dla Legii. Kolejnym meczem będzie wyprawa na północny wschód do Białegostoku, która to nie będzie łatwą wyprawą. Warto wspomnieć, że w zeszłej rundzie warszawianie zakończyli swój marsz w meczach bez porażki zakończyli właśnie na Jagiellończykach i to w meczu u siebie. Podopieczni Tomasza Hajty, grają w tej rundzie bardzo nie równo, i całkiem dobre mecze przeplatają ze słabymi. Sądzę, że będzie albo podobnie jak w B-B, albo przejadą się na tym zespole 3-4 golami nie tracąc żadnego. Następnie mecz właśnie z Lechem, który będzie najważniejszym meczem w sezonie. Zawodnicy trenera Mariusza Rumaka, na pewno będą chcieli wziąć rewanż, za 1-3 w Poznaniu, kiedy to swoje show urządził na Bułgarskiej Kuba Kosecki. Mam jedynie nadzieję, że mecz będzie godzien tej rangi, a nie skończy się, jak większość „hitów” w polskiej lidze marnym 0-0, lub 1-0 po błędzie jednej lub drugiej drużyny.  Następnie wyjazd do Łodzi, w zależności od meczu poprzedniego, tutaj może, się już ostatecznie rozstrzygnąć sprawa mistrzostwa. Jeżeli zawodnicy Jana Urbana odpowiednio podejdą do tego meczu (tzn. nie czując się jeszcze mistrzami), powinni pokonać łodzian. Dalej mecz w Chorzowie, który powinien być dosyć łatwym przetarciem. Z resztą namiastkę tego będzie można podziwiać już dzisiaj i za tydzień w rozgrywkach o PP. Ostatni mecz, będzie pomiędzy ustępującym mistrzem Śląskiem, a (tak sądzę, chociaż polska liga bywa nieobliczalna i mogę się mylić) nowym mistrzem. Moim zdaniem ten mecz, będzie o przysłowiową pietruszkę. Na pewno kibicowsko będzie to dobry mecz, bo do tej pory kibice Legii pamiętają fetę na rynku wrocławskim i przyśpiewki, jakie intonowali m.in. Mila, czy Gikiewicz. Co do samego meczu myślę, że będzie podobnie jak w meczu z 2006 roku pomiędzy Legią, a Wisłą, kiedy Legia miała już zapewniony tytuł Mistrza Polski 2005/2006, i Wiślacy pokonali wtedy 1-2.

   Podsumowując: Legioniści to główny faworyt do tytułu. Na obecną chwilę ich głównym przeciwnikiem, są oni sami. Jeżeli odpowiednio będą podchodzić do poszczególnych meczy, powinni osiągnąć upragniony cel, na który kibice czekają od 7 lat. W tych meczach szczególnie ważna będzie postawa takich zawodników, jak Kuciak, Ljuboja czy Radović. Jeżeli Miro będzie umiał pełnić rolę zawodnika, który kiedy nie idzie zespołowi, daje sygnał swoim działaniem, do dalszego atakowania, coś jak (zachowując proporcje oczywiście) Xavi, Iniesta, czy Goetze, to tytuł powinien trafić na Łazienkowską 3.

Szanse na tytuł: 60-65%

sobota, 6 kwietnia 2013

Zmiany, zmiany, zmiany...

            Wczoraj rada nadzorcza Ekstraklasy SA, przyjęła uchwałę o nowym systemie rozgrywek w sezonie 2013/14. Od przyszłego sezonu po 30 kolejce, odbędzie się podział drużyn na grupę mistrzowską i spadkową. W pierwszej grupie zagrają drużyny z miejsc 1-8, a w drugiej 9-16. Dorobek każdej drużyny zostanie podzielony na pół i zaokrąglony w górę. Po podziale na grupy każda drużyna rozegra 7 meczów, zespoły z miejsc 1-4 oraz 9-12, rozegrają 4 mecze u siebie, a 3 na wyjeździe. Wszystko to z racji zajmowania wyższego miejsca w tabeli. Drużyny z niższych miejsc, rozegrają mecze odwrotnie 3 u siebie, i 4 na wyjeździe. Rozgrywki w "nowej Ekstraklasie" rozpoczną się już 13 lipca, a zakończą 17 lub 31 maja, to w zależności od powodzenia Polskiej reprezentacji w Eliminacjach Mistrzostw Świata, a powiedzmy sobie szczerze, że szanse są marne, ale nie tego dotyczy ten wpis. Podobny system rozgrywek był już testowany w sezonie 2001/02, ale zupełnie się nie sprawdził i został porzucony.
         
           Więc, czy warto wchodzić drugi raz do tej samej rzeki? Moim zdaniem takie rozwiązanie ma swoje plusy, jak i minusy. Niewątpliwym plusem, jest rytm meczowy graczy, który przyda się podczas rozgrywek w eliminacjach Europejskich pucharów. Obecnie tego brakuje, nawet jeśli drużyny zagrają sparingi, to i tak tego rytmu nie uzyskają, bo jak wiadomo, do takich meczów podchodzi się zupełnie inaczej, niż do gry o stawkę. Większej ilości plusów w takim rozwiązaniu nie widzę. Co do minusów, to od wczoraj słyszę zdanie, że takie rozwiązanie "Podniesie poziom Polskiej piłki", chcę wiedzieć jednak w jaki sposób? W jaki sposób te 7 meczów ma podnieść poziom? Jeżeli macie jakieś pomysły, napiszcie je w komentarzach. Kolejnym minusem jest to, że prawdopodobnie duża część z dodatkowych spotkań będzie meczami o "pietruszkę", bo raczej drużyna z 8 miejsca w tabeli nie będzie miała motywacji na walkę z liderem, bo wiadome będzie, że szans na mistrzostwo nie będzie, nawet przy takim zaokrąglaniu liczby punktów. Podobny system był testowany w innych sportach, jak i również w kilku ligach piłkarskich i nigdzie się nie sprawdziła, więc czy jest sens robienia takich zmian?

           Moim zdaniem nie i sądzę, że te zmiany zostaną prędko porzucone i w kolejnym sezonie powróci stary porządek rozgrywek. A co Wy sądzicie na ten temat? Zmiany wyjdą na dobre, czy złe? Zachęcam do dyskusji w komentarzach.

piątek, 5 kwietnia 2013

Salinas żegna się z Legią, Fornalik szuka spokoju


Orange Sport ma ostatnio ciężkie życie i coraz gorzej im wychodzą wywiady. Najpierw Baran fenomenalnie zjechał dziennikarza, a teraz doszło do konfrontacji z Waldemarem Fornalikiem.

Warto zauważyć, już na początku, że Selekcjoner nie użył żadnych wulgarnych słów i nie zachowywał się kontrowersyjnie. Muszę wziąć go w obronę, bo wiemy, że w tym kraju jest mocno zauważalny syndrom trenera bez charakteru. Kiedy są wyniki wszyscy są zadowoleni, a kiedy jest inaczej, to wiadomo jak to się kończy. Między Koseckim, a Fornalikiem doszło do spokojnego spotkania. Oczywiście w wywiadzie Orange Sport bardziej rozmowny był, Kosecki, ale warto zauważyć, że nie na wszystkie pytania odpowiadał, a jeżeli jakieś sprawiło mu problemy, to odpowiadał bardzo wymijająco. Oczywiście na razie nie ma mowy o zmianie selekcjonera, ale ten stan rzeczy będzie trwał do określonego czasu.

Fornalik powinien mieć jasno wymierzony cel. Ma zielone światło na szukanie nowych rozwiązań, bez strachu, że straci posadę. Będzie mógł podejmować pozytywnie zaskakujące rozwiązania, jak to było na początku, czyli branie ligowych piłkarzy. Wtedy będzie cień szansy na lepsze jutro. Waldemar nie ma nic do stracenia. Bardzo szybko musi udowodnić, że wcześniej było to wszystko wypadkiem przy pracy. Dziennikarze nie śpią i będą czujni do samego końca, bo przecież za niedługo będą kolejne pytania, co będzie dalej?...

Jorge Salinas nie jest już piłkarzem Legii Warszawa. Ajax, Chelsea i teraz Legia nie poznali się na talencie tego niezwykle rozwijającego się zawodnika. Szkoda mi tego chłopaka. Miał zapał do pracy i był dobry technicznie, ale jego jedynym problem było ilość rozegranych spotkań, oraz duża konkurencja. Kosecki, Łukasik, Furman, Żyro, Saganowski, Radovic czy Gol to nazwiska, które są bardzo znaczące. Owszem Urban żonglował odpowiednio składem, ale pragnę zauważyć, że o dziwo Paragwajczyk nie dostawał zbyt wielu szans na grę. Jego znakiem rozpoznawalnym było niestety wychodzenie w czasie meczu, jako zawodnik rezerwowy. Typowy Joker, który mógł czymś pozytywnym zaskoczyć. Takim rozwiązaniem zawsze zaskakiwał były trener Legii, Maciej Skorża który wpuszczał w czasie meczu Bruno (Lech czy Arka Gdynia są najlepszym przykładem na potwierdzenie mojej tezy). Salinas przez te pół roku był trudny do zweryfikowania. Miał dobre momenty z Podbeskidziem czy Piastem Gliwice, ale pewnie to było za mało. Do tego dochodziły problemy finansowe Legii. Salinas w oczu wielu będzie nowszą wersją Manu, a szkoda bo coś mi się wydaje, że już wkrótce zobaczymy go w dobrej lidze gdzie będzie asystował i strzelał bramki...

środa, 3 kwietnia 2013

Będzie nowa miotła

                                                                  Źródło: Tylko piłka

Huub Stevens lub Marco van Basten, oto główni kandydaci, którzy mają poprowadzić naszą kadrę. To pewnie Waldemara Fornalika już nic nie uratuje. Prezes Zbigniew Boniek chce zaryzykować i może mu się to nawet udać.

Mam wrażenie, że trenerzy w naszym kraju mają za mało odważnych decyzji oraz brak charyzmy. Początek zawsze wydaje się naprawdę sympatyczny, by po kilku przegranych móc zamknąć się w sobie i być obrażony na cały świat. W wywiadach po meczowych z Ukrainą i San Marino, Waldek był mocno wystraszony i bał się odpowiadać cokolwiek by nie wyjść na głupca, a jeszcze kilka tygodni temu był pewny siebie. Oczywiście można powiedzieć, że to wina blogerów i dziennikarzy, którzy wywierają zbyt dużą presje w środowisku piłkarskim, ale będąc selekcjonerem reprezentacji, która jest sportem narodowym, należy się spodziewać, że presja będzie bardzo ogromna. 
                                           Sport.pl 

O meczach towarzyskich mówiłem już kilka razy i o świętych krowach też więc będę mówił w wielkim skrócie. Wydawało mi się, że po meczu z Czarnogórą będzie tylko lepiej, bo powiem szczerze, że swoim podejściem mnie pozytywnie zaskakiwał. Mówił otwarcie i szczerze. Grać miał ten, który grał regularnie w swoim klubie. To przestało się liczyć po meczu z Anglią. Właśnie to mnie ogromnie zastanawia, bo powiedzmy sobie szczerze, czy jeżeli Boniek dałby zielone światło Waldkowi, że pozostanie nawet po przegranych eliminacjach, to byłoby więcej punktów? Tego się już nie dowiemy  ale prawdopodobieństwo jest tego bardzo duże. 

Trójka BVB nas nie zbawi na pewno. Potrzeba dużych zmian. Oczywiście Marco Van Basten, to piłkarz legenda, ale jest za mało doświadczony. Jedno jest pewne. Eliminacje wydają się być na straconej pozycji, ale jeżeli naprawdę chcemy coś jeszcze wywalczyć, to na nowym selekcjonerze nie może być ciśnienia, bo może być początkowy optymizm, by potem ten optymizm przekształcił się w gniew i oburzenie całego kraju, że znowu jesteśmy za słabi na wielką piłkę...

wtorek, 2 kwietnia 2013

Podsumowanie 29 kolejki Primera Division

Wczoraj zakończyła się 29 kolejka ligi hiszpańskiej, w której kilka wyników było na pewno zaskakujących.  W podsumowaniach więcej miejsca będę poświęcał jednak jedynie meczom liderów, i jednemu spotkaniu, uznanemu za hit kolejki.

                             BARCELONA - CELTA VIGO (2:2)

          Pierwszym dużym zaskoczeniem, jest remis lidera ligi, Barcelony z walczącą o utrzymanie Celtą Vigo. Był to słaby mecz Katalończyków, ich gra pozostawia wiele do życzenia. Przez większość czasu, gracze tradycyjnie wymieniali mnóstwo podań, jednak zupełnie nic z nich nie wynikało. Wynik w 38 minucie otworzył Insa, który po dość ofiarnym wślizgu dał prowadzenie benjaminkowi. Barca wyrównała w 43 minucie, po strzale Tello w długi róg bramki. Dalsza część meczu była nadal bezbarwna, nawet pojawienie się Iniesty czy Villi, nie zmieniło gry wicemistrza Hiszpanii. Dopiero w 73 minucie starania Katalończyków przyniosły oczekiwany skutek, kiedy to Messi znalazł drogę do bramki, dzięki czemu zatoczył koło, zdobywając bramkę w 19 meczu ligowym z rzędu. Gdy wydawało się, że Barcelona wygra spotkanie, w 88 minucie po centrze Orellany, bramkę zdobył Oubina i Celta doprowadziła do remisu. Po raz kolejny, Katalończycy udowodnili, że prowadzenie w meczu, nie przekłada się na jego wygranie.

                       REAL MADRYT - REAL SARAGOSSA (1:1)

          Wpadki Katalończyków nie wykorzystał jednak Real Madryt. Królewscy zremisowali, na wyjeździe z Realem Saragossa. Gospodarze od samego początku, pokazali, że nie zamierzają grać defensywnie, i po dograniu piłki przez Aponio, bramkę zdobył Rodri. Galaktyczni grali zdecydowanie poniżej oczekiwań, rzadko stwarzali sobie sytuację. Sytuacja zmieniła się w 38 minucie, kiedy to Cristiano Ronaldo, oddał mocny strzał przy słupku, i pokonał bramkarza z Saragossy. Ci, którzy mieli nadzieję na lepszą grę Realu w drugiej połowie, srogo się zawiedli. Co prawda Real stwarzał sobie sytuacje, ale nie potrafili ich wykorzystać, nawet przy mocno zmęczonych gospodarzach. Ataki Realu dały jedynie jedną groźną sytuację, jednak Marcelo trafił jedynie w słupek. Przez remis, Królewscy musieli czekać na niedzielę, i liczyć na wpadkę drugiego Madryckiego klubu Athelico, by nie spaść na 3 miejsce w tabeli.

                                                HIT KOLEJKI

                       ATHLETICO MADRYT - VALENCIA (1:1)

        Atletico nie wykorzystało jednak swojej szansy, i na Vincente Calderon w Madcycie, jedynie zremisowało z Valencią. Mecz ten od początku stał na wysokim poziomie, choć brakowało fajerwerków. Pierwsza bramka wpadła już w 5 minucie, gdy wynik otworzył Jonas, zdobywając swoją 10 bramkę w sezonie. Na odpowiedź gospodarzy nie trzeba było jednak długo czekać, w 6 minucie, Falcao uciekł pilnującym go obrońcom, i doprowadził do wyrównania. Po wyrównaniu, oba zespoły wyraźnie zwolniły tempo gry, i pierwsza połowa zakończyła się remisem 1:1. W drugiej połowie gospodarze ruszyli do śmielszych ataków, jednak stworzyli sobie jedynie dwie groźne sytuacje: w 54 minucie w polu karnym znalazł się Felipe Luis, jednak jego strzał został zablokowany, oraz w 63 groźnym strzałem popisał się Falcao jednak tym razem, nie udało mu się zaskoczyć Diego Alvesa. Goście z Mestalla również mieli swoje szanse w 77 minucie swoją szansę na drugą bramkę miał Jonas, a w 87 minucie zza pola karnego groźny strzał oddał Parejo. W meczu jednak nie oglądaliśmy więcej bramek, i mecz zakończył się podziałem punktów.

                           POZOSTAŁE WYNIKI 29 KOLEJKI LIGI BBVA:

Betis Selvilla - Getafe    0 : 0
Athletic Bilbao - Granada 1 : 0
Atletico Madryt - Valencia 1 : 1
Espanyol - Sociedad 2 : 2
Mallorca - Deportivo LC    2 : 3
Valladolid - Osasuna 1 : 3
Levante - Sevilla    1 : 0
Real Saragossa -  Real Madryt 1 : 1
Celta Vigo - FC Barcelona 2 : 2
Rayo Vallecano - Malaga    1 : 3