sobota, 16 marca 2013

Przed meczem z Ukrainą - vol. 2


Już za chwilę, już za momencik, media sportowe w naszym kraju ogarnie gorączka związana ze zbliżającym się meczem z Ukrainą w ramach eliminacji do Mundialu w Brazylii. Jego znaczenie jest tym większe, że jest to praktycznie mecz z gatunku tych ulubionych, czyli „o wszystko”. Od poniedziałku, kiedy to w zasadzie miną emocje związane z 19. kolejką T-Mobile Ekstraklasy, na łamach gazet i portali internetowych zacznie się dyskusja nt. jedenastki, która wybiegnie w najbliższy piątek na Narodowym. Dzisiaj chcę dodać do tej dyskusji swój głos mimo tego że nie będzie on szczególnie istotny ale parafrazując znane porzekadło – pisać każdy może ;)
            Mimo tego że ukraińska kadra czasy świetności ma już wyraźnie za sobą nie oznacza to jednak, że czeka nas starcie z „ogórkami”. Co prawda Szewczenki już dawno nie ma, młodzi dopiero wchodzą na ‘international level’, ale w dalszym ciągu poszczególni reprezentanci niejednokrotnie wywodzą się z lepszych klubów niż Polacy. W pamięci mamy co prawda wyczyny Szachtara w Lidze Mistrzów, ale cała siła tego zespołu oparta była na graczach brazylijskich. Do tego ukraińskie kluby zakończyły już przygodę z Ligą Europejską, co jest niewątpliwie rozczarowaniem. Mimo tego do optymizmu niektórym dziennikarzom będzie daleko w związku ze sromotnie przegranymi przez nas sparingami z Urugwajem i Irlandią. Jedną z najważniejszych rzeczy będzie odpowiednie przygotowanie zespołu pod względem mentalnym – nie możemy bać się Ukraińców (bo tak naprawdę nie ma czego) ale też nie możemy ich zlekceważyć.
            Warto pochylić się na moment nad powołaniami rozesłanymi przez Waldemara Fornalika. Selekcjoner lubi zaskakiwać i prowokować do dyskusji (jak choćby powołaniem dla młodego Stępińskiego). W tym wypadku nie można mieć jednak do niego większych zastrzeżeń. Trzeba pochwalić decyzję o odstawieniu na boczny tor Tytonia i powołaniu Majewskiego. Zaskakiwać może powołanie Wasilewskiego, Salomona, Borysiuka, Polanskiego, Rybus czy Groskiego ale są to kwestie mało istotne. Nie można też się burzyć o małą liczbę powołań z polskiej ligi – śledząc pierwsze cztery kolejki prędzej można było prowadzić co najwyżej nabór do cyrku a nie do reprezentacji. Poza tym nie jestem przekonany, że ktoś z polskiej ligi mógłby stanowczo wzmocnić siłę reprezentacji, zwłaszcza po „ciężkim okresie przygotowawczym”. Akurat może ktoś złapie formę na sparing  Liechtensteinem. W roli jokera widziałbym co najwyżej Pawłowskiego ale pech chciał, że złapał kontuzję.
Na obraz gry polskiej reprezentacji olbrzymi wpływ będzie miał wybór wyjściowej jedenastki. Tym ważniejszym w obliczu krytyki, jaka spadła na zespół po ostatnich spotkaniach. Nie można ustawić zespołu ultra ofensywnie, to nie ten etap eliminacji. Z drugiej strony konieczne są zmiany w stosunku do jesiennych meczów. Taką też jedenastkę proponuje poniżej.


Nikt raczej nie powinien mieć wątpliwości, że w bramce powinien znaleźć się powracający do wysokiej formy Artur Boruc. Mimo że Kuszczak znajduje się w równie wysokiej formie to bronienie strzałów Suareza czy Hazarda to coś innego niż rywalizacja z „drwalami” z Championship. Tylko kataklizm mógłby spowodować pojawienie się w bramce Szczęsnego – niech za komentarz w przypadku jego osoby posłuży fakt, że przegrywa rywalizację o miejsce w klubowej jedenastce z piłkarzem, który przez ostatnie półtorej roku nie grał poważnie w piłkę.
Dużo będzie zależało od formacji defensywnej. Obrońcom przyjdzie rywalizować z Jarmolenką i Konoplanką dlatego też z góry odrzucam wystawienie w składzie Jakuba Wawrzyniaka, po co nam dodatkowe zagrożenie pod bramką. Mimo wszystko postawiłbym na Boenischa, który aż tak tragicznie ostatnio nie gra, a w przeciwieństwie do Wawrzyniaka może dać coś z przodu. Bo i nikogo lepszego na tą pozycję nie ma, wymienianie w kontekście kadry Brzyskiego może budzić tylko uśmiech politowania. W środku postawiłbym na parę Celeban – Glik. W formacji obronnej warto zachowywać ciągłość, jej gwarantem jest w tym przypadku gracz Torino. Solidne i regularne występy w Serie A wystarczą do tego, żeby budować na nim obronę. Celeban z racji tego, iż nie ma na tą chwilę nikogo lepszego. Co prawda ostatnio w lidze rumuńskiej spuścił nieco z tonu, ale mimo wszystko dalej lepsze to niż: Wasilewski, który nie dość, że nie gra, to na dodatek nie jest to środkowy obrońca (mimo że usilnie próbuje się go takim zrobić); wiecznie kontuzjowany Perquis; Salamon, który od przeszło miesiąca nie powąchał boiska, a jego zaletą stało się to, że wyciera tyłkiem ławkę w Milanie czy Komorowski, który dopiero co zaczął sezon i jest w zasadzie niewiadomą. Jędrzejczyka i Szukały w składzie nie ma, ale warto byłoby ich sprawdzić chociażby na tle San Marino. Do kompletu oczywiście Piszczek, w przypadku którego nie można spodziewać się fajerwerków w związku z rzekomą kontuzją biodra. Ważne, żeby nie zszedł poniżej pewnego poziomu.
Najwięcej wątpliwości związanych jest z linią pomocy, bo i do jej gry jest najwięcej zastrzeżeń. Z powodu specyfiki naszej piłki ciężko jest znaleźć defensywnego pomocnika, który mógłby szczycić się dużą kreatywnością w grze do przodu. Zrezygnowałbym w tym przypadku z gry dwójką „przecinaków”, niestety jedyny środkowy pomocnik, który coś w ofensywie potrafi, jest potrzebny gdzie indziej. Dlatego też przed obrońcami postawiłbym na Łukasika, który wydaje się, że jest w niezłej formie. Nieco wyżej Krychowiak w przypadku którego liczę na wypady do przodu.
Najważniejsza zmiana dotyczy Obraniaka. Uważam, iż jest to gracz o zbyt wysokich umiejętnościach jak na naszą kadrę, aby z niego rezygnować. Warto jednak wyjść z mylnego założenia, że jak ktoś potrafić wykonywać stałe fragmenty i uderzyć z dystansu, to nadaje się na rozgrywającego. Podobnie jak w klubie, przesunąłbym go na skrzydło, tam byłoby z niego więcej pożytku. W perspektywie prawdopodobnej gry w pierwszym składzie Radosława Majewskiego pozwoliłoby to na załatanie ogromnej dziury w środku pola, widocznej w polskim zespole w poprzednich meczach oraz na lepsze wykorzystanie umiejętności Roberta Lewandowskiego. Na prawej stronie oczywiście Błaszczykowski. W razie potrzeby zawsze można zamienić Obraniaka na Rybusa lub Grosickiego.
Osobny akapit warto poświęcić Robertowi Lewandowskiemu. Ostatnio znajduje się w wyśmienitej dyspozycji, odstawienie go w tym momencie na ławkę rezerwowych byłoby najzwyczajniejszym w świecie przestępstwem. Zresztą niczego dobrego to przynieść nie może,  Teodorczyk i Milik to zupełnie inny rozmiar kapelusza. Nie rozwiąże to w żaden sposób problemów z atakiem pozycyjnym w wykonaniu kadry, a pozbawi jej zawodnika, który w pojedynkę może zadecydować o wyniku spotkania. Można się zżymać na Roberta za to, że w kadrze gra gorzej niż w Dortmundzie, liczyć mu minuty bez gola, ale nie zmienia faktu, że to najlepszy obecnie polski zawodnik i nie można lekką ręką się go pozbywać. Podobną serię w reprezentacjach notowały takie tuzy jak Messi, Cristiano Ronaldo czy Ibrahimović. Wierzę w to, że Robert niedługo się przełamie i strzeli decydującą bramkę w meczu z Ukrainą.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz