niedziela, 31 marca 2013
Kto posunie Obraniaka? +18
Źródło: Ipla
Niesamowita jazda dzieje się z Ludo Obraniakiem. Najpierw po nim wszyscy jadą, a teraz nagle staje się świetnym "polskim" piłkarzem, z krwi i kości. Cafe Futbol na swoim fanpage wspiera zawodnika występującego w francuskiej lidze. Sport.pl życzy mu zdrowia i szczęścia, a TakDlaKadry wchodzi w dupsko każdemu zawodnikowi, więc tam nawet nie ma czego weryfikować. Bardzo szybko można kogoś skreślić, ale jeżeli ten człowiek ma gorzej od nas, to wtedy dostrzegamy w tej osobie zaskakujące piękno.
Zdania o tym zawodniku nie zmienię. Dla mnie to jest cień profesionalnego piłkarza. Miał swoje szanse i zawsze potrafił coś spieprzyć. Za Franka czasów, potrafił się wściekać, jak schodził z boiska w kluczowych momentach, potrafił także otrzymywać głupie czerwone kartki, a o braku porozumienia się w naszym języku, to nie będę nawet wspominał, bo każdy o tym wie. Postanowił więc zrobić z siebie biednego człowieka i w wywiadzie zakomunikował, że cieszy się z wyjazdu, bo nie może tu już wytrzymać. Oczywiście, to nie wina kibiców, a samego zawodnika, bo on ma wyjebane na naszą historię i na nasz kraj. Gra dla nas, bo w reprezentacji swojego kraju, jest po prostu za słaby, a zamiast pokazywać swoją przydatność, to robi łaskę, bo ktoś daje mu na ślepo szansę. Oczywiście gra w dobrej lidze i coś musi umieć, jeżeli trzyma się na nogach, ale powiedzmy sobie szczerze, że są od niego lepsi. Teraz nagle obraz ludzi się zmienił. Wcześniej eksperci, którzy go krytykowali na każdy możliwy sposób, nagle zmienili swoje zdanie.
To jest śmieszny widok. Zdania nie zamierzam zmieniać, bo widzę go na każdym spotkaniu. Potrafię sam rozpoznać kiedy chce grać, a kiedy nie. Mit się skończył. Mecz z Ukrainą pokazał, że bez niego wygląda nasza gra beznadziejnie.
sobota, 30 marca 2013
Jeleń się przełamał
To się kiedyś musiało skończyć. Górnik Zabrze wreszcie po trzech po przegranych z Jagą, Lechem i Legią, wygrali na własnym stadionie 3:1. Trzeba też jasno powiedzieć, że Widzew nie zagrał źle, ale pogubiła ich totalnie pierwsza połowa. Nawałka wystawił w pierwszym składzie Jelenia i Nakoulme, ale największym zaskoczeniem było przesunięcie na ławkę rezerwową Szeweluchina, który po raz pierwszy nie wyszedł od pierwszej minuty. Zastąpił go 20-letni Bartosz Kopacz, który rozegrał przyzwoite spotkanie. Nawałka znany jest z niesamowitych posunięć i ciężkiego przygotowania do meczy, oraz całego sezonu, ale dzisiaj Mroczkowski także zaskoczył. Abbes zagrał jako środkowy pomocnik, a Dudek grał jako wysunięty napastnik. Widać było, że w pierwszej połowie bardzo skutecznie chcieli grać zawodnicy Widzewa, grą defensywną, ale czasami zbyt zapuszczali się w własne pole karne. W 24 minucie pierwszy raz od siedmiu lat gola strzelił Jeleń, który udowodnił, że przy dobrym przygotowaniu może straszyć jeszcze defensywę rywali, ale na razie jeszcze jest gotowy na 60 minut. Druga bramka padła w 30 minucie z rzutu wolnego fantastycznym uderzeniem popisał się Kwiek. Oczywiście lekko pomógł mu jeszcze bardzo młody bramkarz Krakowiak, ale bramka była naprawdę piękna.
Druga połowa należała do Widzewa. Od 45 do 65 minuty grali naprawdę fantastycznie, wreszcie bardziej ofensywnie, ale to za mało by pokonać Górnika. Pawłowski udowodnił, że potrafi strzelać lewą, jak i prawą nogą. Ciekawy chłopak z dobrym uderzeniem. Po kontaktowej bramce, która padła w 51 minucie, myślałem, że jeszcze bardziej Widzew będzie napierał, ale albo niecelnie strzelali, albo brakowało pewności siebie. Mecz skończył się praktycznie w 64 minucie, kiedy to Danch dokonał dzieła zniszczenia.
Górnik wygrał, ale Widzew nie musi się niczego wstydzić, bo jak na skład zagrali bardzo przyzwoite zawody, tylko żeby wygrać, trzeba biegać pełne 90 minut.
piątek, 29 marca 2013
Demjan czołowym napastnikiem
Źródło: Sportowefakty.pl&Legia.com
Patrząc się pod względem ofensywy w naszej lidze, to bardzo lubimy zawodników walczących, ale nie strzelających za dużo bramek. Taki napastnik potrafi grać tyłem do bramki oraz powalczy. Takich napastników jest wielu: Ślusarski, Gikiewicz, Genkov czy Papadopulos. Jest jednak pewny rodzynek, który pomimo 30-lat potrafi mocno zaskakiwać, a w tym sezonie gra naprawdę bardzo przyzwoicie. Robert Demjan to człowiek zagadka. Niby w Żiżkovie był tylko rezerwowym, bo była duża konkurencja, ale widać w naszej lidze potrafi pokazać pełni swoich umiejętności.
W tym sezonie ma 8 bramek i 5 asyst. To imponujący wynik na człowieka, który próbuje utrzymać swoją formą, Podbeskidzie. Pewnie drużyna Michniewicza się już nie uratuje, ale kilku zawodników dzięki dobrej grze będzie mogło się wypromować do lepszego klubu. Demjan jest zawodnikiem, który bez problemu poradziłby sobie w Zagłębiu czy też Lechii Gdańsk. Oczywiście na tym zawodniku, już nikt nie zarobi olbrzymich pieniędzy, ale ta liga ma swoje wymogi i spokojnie przez kilka lat może być czołowym zawodnikiem tej ligi. Skoro Frankowski czy też Ślusarski potrafią zrobić zamieszanie, to dla Demjana może być ta liga rajem na ziemi.
czwartek, 28 marca 2013
Trzy odpowiedzi po meczach o stawkę
Mecz ze San Marino dał kilka odpowiedzi. Pierwszą z nich jest piknikowość i januszowość na stadionach, po drugie czas na zmiany, po trzecie Obraniak pierwszy raz szczęśliwy wyjechał ze zgrupowania.
Pierwszy punkty. Gwizdy, buczenie oraz brawa dla Artura. Tego się nie dało oglądać, ale rozumiem potrzeby polskich kibiców. To nie był mecz, tylko trening strzelecki dla napastników. Oczywiście Fornalik pojechał po bardzie, bo wystawił znowu dwóch defensywnych pomocników, oraz czterech obrońców. Oczywiście nie było czego bronić, bo San Marino zaatakowało tylko dwa razy. Symbolem tego spotkania niestety była zmiana w 86 minucie. Salamon zszedł z boiska, a w jego miejsce wszedł, już 60-krotny reprezentant, Marcin Wasilewski, który pewnie w nadchodzącym sezonie będzie piłkarzem w którymś z polskich klubów. Zmiana wywołała spore kontrowersje i gwizdy na trybunach. To nie był atak na piłkarza oczywiście, ale na to, że grają piłkarze, którzy nie grają w swoich klubach. Miał grać Celeban lub Jędrzejczyk, a zagrał Glik, a potem wszedł Wasilewski. Chłopak fantastyczny, który wrócił po ciężkiej kontuzji. Waleczny i grający do końca, ale wieku nie oszuka i zdrowia tak samo. Oczywiście zapisał się już na łamach historii kadry, ale to powinien być jego ostatni mecz o stawkę. Czas na młodość i zmiany, a Wasilewski czy też Polański temu nie pomagają.
Drugi punkt. Zmiany, zmiany i jeszcze raz zmiany. Lewandowski, Błaszczykowski i Piszczek nie zmienią tego zespołu na lepsze. To nie jest przypadek. Od początku tego spotkania miał grać Teodorczyk, który w trzech spotkaniach zanotował, trzy bramki. Miał zagrać od początku Komorowski, Kosecki, Celeban, Łukasik czy też Borysiuk, ale Fornalik wybrał inaczej. Gdyby nie uraz Błaszczykowskiego, to Grosicki by nie zagrał. Wielokrotnie mówiłem o świętych krowach i należy powiedzieć sobie, że Lewandowski nawet z tak słabym zawodnikiem nie potrafił strzelić gola z akcji. Piszczek strzelił gola, ale też wyglądał blado. Symbolem tego spotkania też była forma w ostatnich minutach właśnie Wasilewskiego, oraz brak zawodnika, który by wykonywał stałe fragmenty gry. Obraniaka i Majewskiego nie było, więc zabierał się za to Mierzejewski, który kompletnie wykonywał je beznadziejnie. Mecze towarzyskie zapasem. Mam nadzieje, że w końcu wyjdziemy innym ustawieniem i innymi zawodnikami, bo każdy nas zna na wylot i od dwóch lat, nikogo już nia zaskakujemy.
Trzeci punkt. Mit z Obraniakiem się już skończył. Oczywiście nadal twierdzę, że nie powinien grać, bo nie potrafi dogadać się, ale w meczu z Ukrainą, Fornalik udowodnił, że bez niego też jest tragicznie. Ostatnio udzielał wywiadu w którym poinformował że cieszy się z zakończonego zgrupowania, bo nie potrafi wytrzymać już w tym kraju, bo rośni na nim coraz większa presja. Oczywiście sam bardzo go krytykowałem, bo miałem za co. To samo robili dziennikarze, ale mam wrażenie, że teraz stał się dla innych takim pokrzywdzonym chłopakiem na którym można tylko jechać i krytykować. Było tak, ale dlatego, że sam się do tego przyczyniał. Grał bardzo słabo, a dodatkowo zbierał głupo czerwone kartki (Czarnogóra). Jedynie do czego był potrzebny, to właśnie do stałych fragmentów gry.
Szkoda, że San Marino nie zdobyło Pucharu Weszło. Drugiej takiej szansy, już zapewne nie dostaną.
poniedziałek, 25 marca 2013
Mecz o nic
Kac minął, ale ból jednak pozostaje. Kiedy popatrzyłem się na reprezentacje w piątkowy wieczór, to przypomniały mi się najgorsze wpadki z polską reprezentacją, lub z polskimi klubami. Mecz ten udowodnił, że powinniśmy się już nie wywyższać. Zawsze potrafimy przed meczem wygrywać. Najbardziej zaskoczył mnie wtedy optymizm Wojtka Kowalczyka. O tym meczu pisaliśmy na blogu już wcześniej, więc nie będę opisywał tych szczegółów po kilka razy, bo nie dobrze się na samą myśl robi.
Mecz z San Marino jest o nic. Oczywiście TakDlaKadry czy Sport.pl będą się pewnie masturbować, że spokojnie wygrywając ze San Marino jutro będziemy mieli matematyczne szansę na awans, bo pewnie odrobimy stracone trzy punkty na wyjazdach z Ukrainą czy Anglią. Za takie gadanie powinno się dostać karnego kutasa. Za tą grę powinniśmy dostać zakaz grania w wielkiej piłce. Czas emerytów, darmozjadów i prawie polaków powinien się skończyć właśnie już teraz. Czas zacząć poważnie zmiany i myślę, że wpuszczenie takiego Celebana czy Teodorczyka nie powinno być żadną kontrowersją. Mecze towarzyskie są od tego by sprawdzić danych zawodników, ale znowu mamy selekcjonera, który się boi nowości i zmian. Nie jest to tak, że uwziąłem się na Fornalika, bo dał dupy w piątek, tylko to, że znowu piłkarze robią co chcą. Nie ma charakteru, który by to wszystko uporządkował, więc trzeba szukać kogoś z zagranicy. Był Leo i powinien być następny przedstawiciel. W naszym kraju nie ma trenera, który byłby kontrowersyjny. Owszem, jest Hajto czy Nawałka, ale w końcu i oni by polegli. Nie będę mówił o piłkarzach San Marino, bo to nie są nawet piłkarze.
Najlepiej wypowiedział się Lewandowski, a po nim Boruc. Pierwszy powiedział o ciężkiej walce ze San Marino, a drugi że San Marino jest waleczną drużyną i, że potrzebna jest pełna koncentracja przez pełne 90 minut. Nie spodziewałem się, że Artur Boruc powie taką wtopę, naprawdę szkoda, że musiałem dożyć takich czasów. Szkoda też, że nie jest młodszy, bo dostał zakazu wystąpienia w odcinku Cafe Futbol. Wszyscy się podporządkowali bojącemu się selekcjonerowi.
Pewnie strzelimy kilka bramek, ale i tak to nic nie da.
sobota, 23 marca 2013
Fornalik coraz bardziej irytuje
W Siedlicach dzisiaj było spotkanie towarzyskie U-21 Polski z Litwą, które gładko wygraliśmy 3:0. Oczywiście mecze towarzyskie nic nie dają do myślenia, bo mają aspekt przygotowań kondycji piłkarza. Z góry pozdrawiam TakDlaKadry, które o mało co się za przeproszeniem nie zesrało, jak zobaczyło wynik końcowy. Wynik nawet cieszy, choć wczorajszego kaca nic tak naprawdę nie wyleczy, to najbardziej mnie wnerwiło brak Fornalika w meczu towarzyskim.
Był Stefan Majewski i Andrzej Juskowiak, ale głównego selekcjonera już zabrakło. Oglądnąć Obraniaka, trio z BVB potrafi, ale w dupie już ma Furmana czy też Kamińskiego. Rozumiem, że mecz o nic, ale warto byłoby zobaczyć zdolnych chłopaków, a przecież kilku z nich już było w dorosłej kadrze.
Jestem pod ogromnym zażenowaniem ostatnich ruchów Fornalika, bo coraz bardziej jestem w przekonaniu, że rośnie nam następny Franciszek Smuda. Fornalik boi się zmian i chce na siłę zrobić dobrze świętym krowom. Nie ma zmian, a jest wielkie bagno w którym wszyscy udawają, że jest dobrze. Powoli zaczynam się irytować tym, że zapewne żadnych zmian nie będzie, bo lepiej oczywiście wystawić najsilniejszy skład.
Lewandowski mówił o tym, że są równi i równiejsi. To jest tekst dzisiejszego dnia. Robert szanuje twoje dokonania, ale psujesz atmosferze w kadrze. Przez, to że nie ma odważnych zmian, to wszystkie "gwiazdki" pieprzą nasz kraj, bo i tak zagrają w następnym meczu. Nie tędy droga, ale można tak krzyczeć, tylko obawiam się, że to w niczym nie pomoże.
Dumka na 3 serca, czyli trójgłos po Ukrainie
źr. znalezione w czeluściach internetu
Krzysztof Jonkisz:
Po raz kolejny daliśmy w wielkim stylu dupy.
Dziennikarze zajadali optymizm, a kibice ślepo wierzyli w naszą świetną grę.
Darek Szpakowski powiedział, że nie przypomina sobie, kiedy straciliśmy trzy
bramki - Ja odpowiem, że w meczu z Urugwajem tyle straciliśmy. Błędy się mogą
zdarzyć każdemu, ale to już jest wielka przesada. Oczywiście zaś nie
potrafiliśmy niczego nowego w meczach towarzyskich zrobić. Wypróbować nowej
taktyki ani zawodników też nie można było zrobić, bo nie było na to czasu. Cała
obrona była totalnie bez formy i szkoda mi jedynie Boruca, bo chłopak pewnie
mocno się wkurwił. Boenisch kolejny raz pewnie strzeli focha, że obrażamy
niem... Polaka(fałszywego), Wasilewski pewnie jak będzie grał dla Legii, to
będzie grać regularnie, Glik powolny bez pomysłu na rozegranie akcji, a
Piszczek strzelił gola tylko zagrał beznadziejnie i dopasował się do poziomu
całej defensywy. Obraniak został zmieniony, a w jego miejsce poszedł Majewski,
który wrócił po dwuletniej przerwie. Nic ta zmiana nie pomogła, bo Lewandowski
i Błaszczykowski gówno dają reprezentacji (o tym za moment), a Rybus to
zupełnie inna postać niż w poprzednich sezonach. Oprócz efektownego strzału z
pierwszej połowy, był absolutnie nie widoczny. Tyle razy już to przerabialiśmy,
ale ta telenowela pewnie się skończy na San Marino. Lewandowski kolejny raz bez
gola. Ile trzeba powtarzać, że dopóki będzie świętą krową, to gówno będzie
grał?. Błaszczykowski miał chęci, ale też musiał w końcu dopasować się do całej
drużyny.
Oczywiście zapewne nie dojdzie do zmian z San Marino. Pewnie wygramy, ale dalej będzie grali padakę, a piknik będzie się cieszyć, że nastrzelaliśmy kilka bramek. Skończmy z tym wywyższaniem się, bo jak słyszałem przed spotkaniem, że to my będziemy lepszym zespołem, to lekko zacząłem szydzić i zresztą, słusznie tak postąpiłem...
Oczywiście zapewne nie dojdzie do zmian z San Marino. Pewnie wygramy, ale dalej będzie grali padakę, a piknik będzie się cieszyć, że nastrzelaliśmy kilka bramek. Skończmy z tym wywyższaniem się, bo jak słyszałem przed spotkaniem, że to my będziemy lepszym zespołem, to lekko zacząłem szydzić i zresztą, słusznie tak postąpiłem...
Mihajlo:
Są
takie mecze, których nie powinno się oglądać na trzeźwo, lub odtwarzać je
więźniom w więzieniach o zwiększonym rygorze, w ramach resocjalizacji. Taki
kabaret zafundowali nam „piłkarze” „trenera” Fornalika. Owszem, jako pesymista
w sprawie naszej reprezentacji (jak i większości występów naszych klubów w euro
pucharach), spodziewałem się, że przegramy ten mecz, ale max jedną bramką. A tu
taki wał 2-0 już po 7 minutach. Nasza kadra nie jest, ani trochę lepsza (a
nawet jest chyba gorsza), od kadry Smudy. Taktyka wygląda, mniej więcej tak,
jak to wczoraj na relacji bomba-per-bomba opowiadał Grzegorz Szamotulski z
kursów trenerskich, jeden z wykładów miał z Hubertem Małowiejskim (to ten gość,
co miał rozpracowywać rywali na EURO). Mecz z Grecją, pan Hubert tłumaczy
piłkarzom i Dyzmie, jak grają Grecy, dokładnie rozrysowuje itd., na co Franio
odzywa się „A tam chuja grają, gramy swoje”. No i zagraliśmy na jakże zwycięski
remis 1-1. Taktyka, a w zasadzie jej brak najbardziej kalał w oczy wczoraj. Nie
było żadnego pomysłu jak wyprowadzić akcję, żeby oddać groźniejszy strzał.
Robert „Hinten” Lewandowski bił dalej swój rekord w nie zdobyciu bramki w
reprezentacji, który pewnie skończy bić w meczu z San Marino (serio, śmiałbym
się przez tydzień, jakby nawet w tym meczu nie strzelił, mielibyśmy swojego
Torresa). Ale ja osobiście nie wystawiłbym w tym meczu Lewandowskiego, tylko
chociażby Milika. „Hinten” niech się jak na klasowego napastnika przystało
wykaże w meczu z trochę poważniejszą reprezentacją (nawet Mołdawią). Po takich
meczach jak ten wczorajszy, sam Robert odpowiedział na pytanie Romana Kołtonia „A
dlaczego nie Barcelona?” Właśnie, dlatego Roman, dlatego
O
obronie nie będę pisał, bo to jest obraz nędzy i rozpaczy (oprócz Boruca, który
nie miał jakoś wiele do powiedzenia przy bramkach). Boenisch to jedno wielkie
nie porozumienie, i szczerze wolę już memłona Wawrzyniaka, który owszem nie
jest najlepszym obrońcą i też popełnia błędy, ale przynajmniej się stara, a nie
Boenisch ciągle spóźniony, a w momencie oddawania strzału przez Ukraińca na
1-0, miał w POLU KARNYM METR WOLNEGO MIEJSCA, a potem się dziwimy, że mamy wyniki,
jakie mamy. Glik nie miał pomysłu na wyprowadzenie akcji, ale to tak jak
pisałem wcześniej, że to jest kłopot całej drużyny. Wasilewski widać, że nie gra,
na co dzień w klubie i gra na możliwie najwyższym poziomie sprawia mu kłopoty.
Piszczek, zawodnik podobnie jak Lewy, nie daje nich reprezentacji, i obraz tego
niech nie zakłóca bramka zdobyta wczoraj przez niego, to był jedyny pozytywny
moment jego gry, dalej to był poziom taki, jaki prezentował chociażby na EURO.
Jeżeli chodzi o linię obrony, jakby ja ją
zestawił na San Marino to od lewej: Wawrzyniak – Glik, Salamon (ew. Komorowski)
– Celeban. Owszem przeciwnik nie jest wymagający, tym bardziej, że wczoraj
Anglia (z którą zremisowaliśmy) rozprawiła się z kelnerami 8-0. Więc taki mecz,
na zgranie się obrony byłby dobry.
Powinniśmy też, myślę przy całym szacunku dla Kuby,
zmienić kapitana. Powinna to być osoba dużo bardziej charyzmatyczna, która
potrafiłaby wstrząsnąć zespołem, jak trzeba to i by opierdoliła, jak wczoraj by
się przydało. Ja osobiście widzę, u nas, jako kapitana albo Wasyla, albo Boruca.
Nie wiem jak to wygląda w szatni, może Kubuś umie opieprzyć kolegów, ale sądząc
po wywiadach, czegoś mu brakuje do bycia kapitanem.
Krzysztof Żłobiński:
Po raz
kolejny rozbudzone zostały wielkie nadzieje i po raz kolejny mamy syndrom dnia
powszedniego. Stan ducha polskiego narodu po sromotnej porażce z Ukrainą
idealnie oddają legendarne słowa „po tym meczu czułem się jak dziwka po
gangbangu” Tomasza Wróbla. We wczorajszym meczu w polskiej reprezentacji
zabrakło wszystkiego: defensywny, ofensywy, pewnego bramkarza i lidera. Zero
pomysłu na grę, kreatywność rodem z ligi okręgowej. Dodatkowo na trybunach zabrakło
w wykonaniu kibiców Januszów tzw. pierdolnięcia przez co wczorajsze spotkanie
oglądało się jak przeciętny mecz w polskiej Ekstraklasie (zwłaszcza w drugiej
połowie) a nie jak mecz o wszystko”. Swoją drogą polskiej prasie, piłkarzom i
kibicom powinno zabronić się używania tego stwierdzenia – nie przypominam
sobie, żebyśmy w takim meczu w ostatnich 15 latach odnieśli sukces, a wydaje
się, że dodatkowa presja związana z używaniem tego terminu pęta piłkarzom nogi
a trenerom mózgi. Nie mam zamiaru pastwić się nad poszczególnymi piłkarzami, uczynili to moi koledzy. Chcę zwrócić jednak uwagę na nieumiejętność wyciągania wniosków przez piłkarzy i sztab szkoleniowy – po każdym (przegranym) meczu słyszymy to samo – „oddaliśmy mecz bez walki”, „zawiodła obrona, „mamy za dużą dziurę w środku pola”, „Lewandowski został odcięty od podań” blablabla. W takim razie niech ktoś mi powie: Za co kurwa wszyscy oni biorą pieniądze? (chciałem to wyrazić w sposób jak najbardziej kulturalny, ale niestety nie da się). Biorąc pod uwagę zarobki całego sztabu (wyjdzie pewnie jakieś 200-250 tys. miesięcznie) to z meczu na mecz zamiast grać coraz gorzej powinna grać coraz lepiej. A tak wyjdzie do dziennikarzy Błaszczykowski czy Fornalik, rzucą tego rodzaju frazesami, w domyśle rzucając: weźcie wy się od nas opierdolcie. PZPN powinien chyba przestać zajmować się tak dobrze reprezentacją i obciąć pieniądze przeznaczone na zgrupowania, premie, wypłaty dla sztabu i zacząć wymagać wyników. W obecnej sytuacji lepiej byłoby chyba znaleźć 5-6 internautów, zapłacić im po 3 tys. miesięcznie a resztę pieniędzy wydać w inny sposób.
Dodatkowo należy wydać zakaz uprawiania zawodu trenerom, którzy twierdzą, że jak zawodnik w miarę prosto umie kopnąć piłkę ze stałego fragmentu gry to nadaje się na plejmerkera. Tak było z Obraniakiem, tak teraz jest z Majewskim, w akcie desperacji to niedługo ktoś odkurzy Cywkę czy Milę. Tylko jaki będzie tego efekt? Najprawdopodobniej żaden.
Dodatkowo należy wydać zakaz uprawiania zawodu trenerom, którzy twierdzą, że jak zawodnik w miarę prosto umie kopnąć piłkę ze stałego fragmentu gry to nadaje się na plejmerkera. Tak było z Obraniakiem, tak teraz jest z Majewskim, w akcie desperacji to niedługo ktoś odkurzy Cywkę czy Milę. Tylko jaki będzie tego efekt? Najprawdopodobniej żaden.
Kończąc chce wspomnieć o następnym meczu z San Marino. We wtorek na boisku w wyjściowej jedenastce nie powinien wybiec żaden zawodnik z wczorajszego spotkaniu. Pokręcenie kelnerami i nastrzelanie im worka bramek (choć i tak się skończy na dwóch, góra trzech) powinno być zabawą i nagrodą. Wczoraj nikt na coś takiego nie zasłużył.
poniedziałek, 18 marca 2013
Tytoń wiecznie żywy
Waldemar Fornalik zapowiedział ostatnio, że dołowa jeszcze dwóch, trzech zawodników, ale nie przewidziałem takiej niespodzianki. Kosecki i Tytoń są dołowani na mecze eliminacyjne. Pierwszy gra w swoim klubie, ale jest w bardzo słabej formie i nie przypomina tego chłopaka, który zachwycał rajdami jesienią. Tytoń to człowiek zagadka. Owszem doszedł, bo Kuszczak doznał kontuzji, ale mistrzostwem jest wybranie właśnie Tytonia, a nie Skorupskiego. Przemek jest człowiekiem jednej imprezy. Obronił rzut karny i stał się bohaterem polskich kibiców. Z tego powodu przez najbliższe tygodnie będzie powoływany. Zresztą wypowiadałem się na temat świętych krów i do nich ten bramkarz, z pewnością należy. Człowiek nie gra pół roku, ale sztab go chwali mówiąc, że swoim doświadczeniem i charakterem wiele może dać kadrze. To z tego powodu można dołować jeszcze kilku nie grających w tym momencie piłkarzy. Błędy można popełniać, ale nie w takich ilościach. Tytoń to nazwisko upadku słabości polskich selekcjonerów. Nawet gdy za rok nie będzie bronić, to z pewnością będziemy jego nazwisko czytać przy powołaniach kadrowych. Boruc będzie bronić, Szczęsny będzie rezerwowym, a Skorupski mógłby ćwiczyć z świetnym bramkarzem oraz człowiekiem od reklam dla Pepsi.
Kosecki mi zaimponował, ale to jest nie trafione powołanie. Doceniam jego klasę, ale przygasł jak wielu polskich piłkarzy ostatnio. Duży wpływ musiał mieć, Roman Kosecki, bo inaczej nie rozumiałbym jego powołania. Problem oczywiście leży w tym, że za długo przygotowania do Ekstraklasy trwają, bo wiemy, że młody piłkarz wolałby więcej grać niż trenować, ale skoro przerwa trwa 2 miesiące, to trudno o dobre rozpoczęcie rundy rewanżowej. Chciałbym żeby tą przerwę kiedyś w końcu skrócono, bo wielu piłkarzy na tym cierpi.
sobota, 16 marca 2013
Przed meczem z Ukrainą - vol. 2
Już za chwilę,
już za momencik, media sportowe w naszym kraju ogarnie gorączka związana ze
zbliżającym się meczem z Ukrainą w ramach eliminacji do Mundialu w Brazylii.
Jego znaczenie jest tym większe, że jest to praktycznie mecz z gatunku tych
ulubionych, czyli „o wszystko”. Od poniedziałku, kiedy to w zasadzie miną
emocje związane z 19. kolejką T-Mobile Ekstraklasy, na łamach gazet i portali
internetowych zacznie się dyskusja nt. jedenastki, która wybiegnie w najbliższy
piątek na Narodowym. Dzisiaj chcę dodać do tej dyskusji swój głos mimo tego że
nie będzie on szczególnie istotny ale parafrazując znane porzekadło – pisać
każdy może ;)
Mimo
tego że ukraińska kadra czasy świetności ma już wyraźnie za sobą nie oznacza to
jednak, że czeka nas starcie z „ogórkami”. Co prawda Szewczenki już dawno nie
ma, młodzi dopiero wchodzą na ‘international level’, ale w dalszym ciągu
poszczególni reprezentanci niejednokrotnie wywodzą się z lepszych klubów niż
Polacy. W pamięci mamy co prawda wyczyny Szachtara w Lidze Mistrzów, ale cała
siła tego zespołu oparta była na graczach brazylijskich. Do tego ukraińskie
kluby zakończyły już przygodę z Ligą Europejską, co jest niewątpliwie
rozczarowaniem. Mimo tego do optymizmu niektórym dziennikarzom będzie daleko w
związku ze sromotnie przegranymi przez nas sparingami z Urugwajem i Irlandią.
Jedną z najważniejszych rzeczy będzie odpowiednie przygotowanie zespołu pod
względem mentalnym – nie możemy bać się Ukraińców (bo tak naprawdę nie ma
czego) ale też nie możemy ich zlekceważyć.
Warto
pochylić się na moment nad powołaniami rozesłanymi przez Waldemara Fornalika.
Selekcjoner lubi zaskakiwać i prowokować do dyskusji (jak choćby powołaniem dla
młodego Stępińskiego). W tym wypadku nie można mieć jednak do niego większych
zastrzeżeń. Trzeba pochwalić decyzję o odstawieniu na boczny tor Tytonia i
powołaniu Majewskiego. Zaskakiwać może powołanie Wasilewskiego, Salomona,
Borysiuka, Polanskiego, Rybus czy Groskiego ale są to kwestie mało istotne. Nie
można też się burzyć o małą liczbę powołań z polskiej ligi – śledząc pierwsze
cztery kolejki prędzej można było prowadzić co najwyżej nabór do cyrku a nie do
reprezentacji. Poza tym nie jestem przekonany, że ktoś z polskiej ligi mógłby
stanowczo wzmocnić siłę reprezentacji, zwłaszcza po „ciężkim okresie przygotowawczym”.
Akurat może ktoś złapie formę na sparing
Liechtensteinem. W roli jokera widziałbym co najwyżej Pawłowskiego ale
pech chciał, że złapał kontuzję.
Na obraz gry
polskiej reprezentacji olbrzymi wpływ będzie miał wybór wyjściowej jedenastki.
Tym ważniejszym w obliczu krytyki, jaka spadła na zespół po ostatnich spotkaniach.
Nie można ustawić zespołu ultra ofensywnie, to nie ten etap eliminacji. Z
drugiej strony konieczne są zmiany w stosunku do jesiennych meczów. Taką też
jedenastkę proponuje poniżej.
Nikt raczej
nie powinien mieć wątpliwości, że w bramce powinien znaleźć się powracający do
wysokiej formy Artur Boruc. Mimo że Kuszczak znajduje się w równie wysokiej
formie to bronienie strzałów Suareza czy Hazarda to coś innego niż rywalizacja
z „drwalami” z Championship. Tylko kataklizm mógłby spowodować pojawienie się w
bramce Szczęsnego – niech za komentarz w przypadku jego osoby posłuży fakt, że
przegrywa rywalizację o miejsce w klubowej jedenastce z piłkarzem, który przez
ostatnie półtorej roku nie grał poważnie w piłkę.
Dużo będzie
zależało od formacji defensywnej. Obrońcom przyjdzie rywalizować z Jarmolenką i
Konoplanką dlatego też z góry odrzucam wystawienie w składzie Jakuba Wawrzyniaka,
po co nam dodatkowe zagrożenie pod bramką. Mimo wszystko postawiłbym na
Boenischa, który aż tak tragicznie ostatnio nie gra, a w przeciwieństwie do
Wawrzyniaka może dać coś z przodu. Bo i nikogo lepszego na tą pozycję nie ma,
wymienianie w kontekście kadry Brzyskiego może budzić tylko uśmiech
politowania. W środku postawiłbym na parę Celeban – Glik. W formacji obronnej
warto zachowywać ciągłość, jej gwarantem jest w tym przypadku gracz Torino.
Solidne i regularne występy w Serie A wystarczą do tego, żeby budować na nim
obronę. Celeban z racji tego, iż nie ma na tą chwilę nikogo lepszego. Co prawda
ostatnio w lidze rumuńskiej spuścił nieco z tonu, ale mimo wszystko dalej
lepsze to niż: Wasilewski, który nie dość, że nie gra, to na dodatek nie jest
to środkowy obrońca (mimo że usilnie próbuje się go takim zrobić); wiecznie
kontuzjowany Perquis; Salamon, który od przeszło miesiąca nie powąchał boiska,
a jego zaletą stało się to, że wyciera tyłkiem ławkę w Milanie czy Komorowski,
który dopiero co zaczął sezon i jest w zasadzie niewiadomą. Jędrzejczyka i
Szukały w składzie nie ma, ale warto byłoby ich sprawdzić chociażby na tle San
Marino. Do kompletu oczywiście Piszczek, w przypadku którego nie można
spodziewać się fajerwerków w związku z rzekomą kontuzją biodra. Ważne, żeby nie
zszedł poniżej pewnego poziomu.
Najwięcej
wątpliwości związanych jest z linią pomocy, bo i do jej gry jest najwięcej
zastrzeżeń. Z powodu specyfiki naszej piłki ciężko jest znaleźć defensywnego
pomocnika, który mógłby szczycić się dużą kreatywnością w grze do przodu.
Zrezygnowałbym w tym przypadku z gry dwójką „przecinaków”, niestety jedyny
środkowy pomocnik, który coś w ofensywie potrafi, jest potrzebny gdzie indziej.
Dlatego też przed obrońcami postawiłbym na Łukasika, który wydaje się, że jest
w niezłej formie. Nieco wyżej Krychowiak w przypadku którego liczę na wypady do
przodu.
Najważniejsza
zmiana dotyczy Obraniaka. Uważam, iż jest to gracz o zbyt wysokich
umiejętnościach jak na naszą kadrę, aby z niego rezygnować. Warto jednak wyjść
z mylnego założenia, że jak ktoś potrafić wykonywać stałe fragmenty i uderzyć z
dystansu, to nadaje się na rozgrywającego. Podobnie jak w klubie, przesunąłbym
go na skrzydło, tam byłoby z niego więcej pożytku. W perspektywie
prawdopodobnej gry w pierwszym składzie Radosława Majewskiego pozwoliłoby to na
załatanie ogromnej dziury w środku pola, widocznej w polskim zespole w
poprzednich meczach oraz na lepsze wykorzystanie umiejętności Roberta Lewandowskiego.
Na prawej stronie oczywiście Błaszczykowski. W razie potrzeby zawsze można
zamienić Obraniaka na Rybusa lub Grosickiego.
Osobny akapit
warto poświęcić Robertowi Lewandowskiemu. Ostatnio znajduje się w wyśmienitej
dyspozycji, odstawienie go w tym momencie na ławkę rezerwowych byłoby najzwyczajniejszym
w świecie przestępstwem. Zresztą niczego dobrego to przynieść nie może, Teodorczyk i Milik to zupełnie inny rozmiar kapelusza.
Nie rozwiąże to w żaden sposób problemów z atakiem pozycyjnym w wykonaniu
kadry, a pozbawi jej zawodnika, który w pojedynkę może zadecydować o wyniku
spotkania. Można się zżymać na Roberta za to, że w kadrze gra gorzej niż w
Dortmundzie, liczyć mu minuty bez gola, ale nie zmienia faktu, że to najlepszy
obecnie polski zawodnik i nie można lekką ręką się go pozbywać. Podobną serię w
reprezentacjach notowały takie tuzy jak Messi, Cristiano Ronaldo czy
Ibrahimović. Wierzę w to, że Robert niedługo się przełamie i strzeli decydującą
bramkę w meczu z Ukrainą.
3 gole i 3 punkty zostają w Warszawie, a Zabrzanie poczuli, co to znaczy legijne Guantanamo
źródło: oficjalny FanPage Legii Warszawa na Facebooku
Kolejny mecz w drodze po tytuł mistrzowski rozegrała warszawska Legia.
Tym razem na tapetę trafił Górnik z Zabrza. Spotkanie odbywało się w nie
korzystnych warunkach pogodowych, (chociaż Pepe Ćwielong, by polemizował J), osobiście
przemarzłem na meczu. W momencie jak stałem w przerwie meczu na Żylecie
zastanawiałem się nad jedną rzeczą. Ja tu już marznę na -4, a jak wytrzymali
ludzie bodaj 3 sezony temu na meczu Lech Poznań – Juventus (przypomnę -28
stopni tylko. Przy takiej temperaturze Rosjanie dopiero wkładają T-shirty na
siebie).
Mecz ogółem mógł się podobać. Legia zagrała po raz pierwszy w tym
sezonie, tak jak zagrać powinna, jeżeli naprawdę chcę zdobyć majstra. I pomimo,
iż wiadomo nie ustrzegła się błędów, to z przebiegu meczu sądzę, że wygrała
zasłużenie. Na uwagę, zasługuje fakt, iż wszystkie 3 bramki zdobyli sami
napastnicy i co najważniejsze w końcu, po paru meczach machania ręcoma, gola
zdobył Danjiel Ljuboja. Ponad to Marek Saganowski pokazał, że mimo upływy lat,
jest jak stare dobre wino. Im starsze tym lepsze (jak Frankowski). A także
trafienie premierowe w barwach Legii zdobył ex-polonista Vladimir Dvalishvili
(w następnej kolejce, po przerwie reprezentacyjnej, zagra przeciwko swojej
byłej drużynie, i to na K6, już teraz przewiduję nie zbyt miłe powitanie dla
niego, Tomka Brzyskiego, i jeżeli wystąpiłby Tomka Jodłowca).
Jeżeli formę z dzisiaj utrzymają legioniści to powinni w tym wyścigu żółwi,
ślimaków i patyczaków wygrać, tym bardziej, że wczoraj (tekst piszę po północy
w sobotę) punkty stracili właśnie Zabrzanie, oraz Poloniści w meczu z
Jagiellonią (2-0), a więc dwaj inni pretendenci do tytułu. Zobaczymy jak
jeszcze odpowie Lech. Co nie musi być dla nich łatwym meczem, tym bardziej, że
ostatnie 4 mecze u siebie przegrali, natomiast żadnego meczu w tym roku w lidze
jeszcze nie przegrał Bełchatów. A zatem na pewno wielu kibiców z Warszawy
zasiądzie przed TV, kibicując Brunatnym, żeby urwali punkty Kolejorzowi.
Zaskakuje mnie (mimo wszystko negatywnie) postawa w tej rundzie Górnika
Zabrze. Zagrali dzisiaj znowu słabo, 3 mecz z rzędu przegrany. Dziwi mnie to,
tym bardziej, że w sumie nikt nie odszedł z tego zespołu jakiś bardzo dużo
znaczący, oprócz Milika i ew. Telichowskiego. Obrona prezentuje się marnie, i
gdyby Legia miała jeszcze więcej szczęścia (lub umiejętności, tudzież chęci)
powinno to się skończyć co najmniej piątką. Na szczęście w bramce jest młody
Skorupski, który oczywiście wirtuozem bramki nie jest, ale jednak swoją robotę
wykonuje dosyć solidnie, i rzadko zdarzają mu się poważniejsze
cabaje/przyrosie/małkosie/pawełki (* nie potrzebne skreślić). Z kolei atak,
przynajmniej na papierze powinien większość ligi wciągnąć nosem. Oczywiście
Nakoulma jest dopiero po kontuzji, więc nie należy od razu wymagać od niego jakiś
nie wiadomo, jakich zadań, ale jeszcze parę lat temu atak Zahorski – Jeleń,
spokojne miałby miejsce w kadrze PZPN ’u. Z decydowanie, jeżeli zabrzanie chcą
myśleć o europejskich pucharach, Adam Nawałka musi wstrząsnąć zespołem. Tym
bardziej, że nawet kwalifikacje do Ligi Europy byłby korzystne dla nich, z
powodu powstającego stadionu, a który ma być gotowy (na razie 3 trybuny) na
przyszły sezon.
Pora na mecz od strony kibicowskiej: a tutaj miałem przeczucie, nie wiem,
czemu, że będzie klapa. Jadąc słynnym 162 (jak kiedyś [teraz z resztą pewnie też]
Wojtek Kowalczyk) po raz pierwszy nie mal kurwica mnie strzelała, jak zamiast
porządnie na Żaboli się rozgrzać, to tył autobusu swoje, środek swoje, i przód
swoje. Jakby to było, chociaż równo to bym jeszcze nic nie mówił, ale niestety
momentami było słabo. Tym bardziej byłem na to uczulony teraz, bo na meczu z
Bełchatowem z rytmem dopingu dawaliśmy dupy. W międzyczasie utknęliśmy na
przystanku PKP Powiśle, bo za dużo osób chciało jechać autobahnem i drzwi się
już nie chciał zamknąć. Podczas samego meczu, było z dopingiem już lepiej niż ostatnio.
Spotkanie niestety rozpoczęło się minutą ciszy, w związku z nagłą śmiercią
Władysława Stachurskiego (67l.), członka Galerii Sław Legii, piłkarza
najlepszej Legii ever (pod jego wodzą Legia odpadła dopiero z Feyenoordem w
półfinale odpowiednika obecnej Ligi Mistrzów) później trenera Legii i
selekcjonera reprezentacji Polski. Jak podał redaktor weszło.com Krzysztof
Stanowski, zmarł na zawał serca idąc po bilety na najbliższe mecze kadry z
Ukrainą i San Marino. Później czekała na nas druga mimo wszystko kiepska
informacja, a mianowicie kibice Górnika mieli problemy ze służbami porządkowymi
na stadionie, i efekt był taki, iż na trybunach byli może z 3 minuty. Podobnież
ochroniarze, wypatrzyli wśród zabrzan wiele nie trzeźwych osób, których nie
chcieli przez to wpuścić, wywiązała się awantura, a Górnicy do swoich biletów wstępu
dostali gratis gazem pieprzowym po oczach i pałką po plecach/nerkach. Wiadomo,
że lepiej jest jak kibice gości, również mogą dopingować swoich. Tym bardziej,
że nie przyjechali oni z podwarszawskiego Piaseczna, tylko z Zabrza (myślę, że
około 400-500 km w jedną stronę mogłoby być), też bym się wkurwił, jakbym tyle
miał przejechać i tylko klamkę pocałować. Zareagowaliśmy stosownymi
przyśpiewkami, na tę okoliczność, skandując m.in. hasła typu „Piłka nożna, dla kibiców”
itp. Wojtkowi Hadajowi (spiker na Legii) też musiało być zimno, bo jak tylko
pojawiły się przyśpiewki, mówiące w wulgarny sposób, co sądzimy o policji, z
głośników wydobywał się kobiecy głos, nawołujący do kulturalnego dopingu. To
skwitowaliśmy swoistą przyśpiewką „ssij pałę, ssij” J. Tak, więc mecz toczył się bez
kibiców gości. My natomiast lecieliśmy stałym repertuarem. W 86 minucie meczu,
zadebiutowała nowa przyśpiewka, którą w zeszłą niedziele w 200 osób pod czujnym
okiem Starucha ćwiczyliśmy (były jeszcze 2 inne, ale naj wyraźniej czasu
zbrakło na nie). Początkowo przez nie znajomość tekstu, szło ciężko, ale jako
że całość składa się w sumie z 4 linijek powtarzanych w kółko, to wszystko
ludzie się nauczyli, i brzmiało całkiem nie źle. Na meczu pojawiło się 17,5
tysiąca osób.
Pod względem sportowym w skali 1-10 dałbym solidną 7 temu spotkaniu, tak
samo byłoby, jeżeli chodzi o aspekt kibicowski. Będzie cieplej, to i ludzie
przyjadą na stadion. Z danych opublikowanych przez stronę legia.com
uprawnionych do wejścia na mecz było ponad 21 tysięcy osób, co za tym idzie 3-4
tys. Osób wolało zostać w domciu i w kapciach oglądać ten mimo wszystko dobry
pojedynek.
piątek, 15 marca 2013
Gdzie jeszcze nie byłem?
Źródło: iGol.pl
Swego czasu był moim idolem. Dzisiaj jest obieżyświatem. Michał Probierz, który stał się typem szaleńca powinien, już wkrótce być trenerem Pogoni Szczecin. Możliwe, że gdyby nie zmieniał tak klubów, jak rękawiczki to cieszyłbym się jak dziecko, ale teraz obawiam się, że stanie się to, co było w poprzednich klubach. ŁKS, Aris,Wisła i Bełchatów co konkretnie te kluby łączy? To, że Probierz był trenerem w tych wszystkich klubach w rok i kilka miesięcy.
Oczywiście szacunek za to co zrobił z Łódzkim klubem czy też z Arisem, ale ostatnio, to właśnie bezrobotny trener podawał się do dymisji. Oczywiście można wszystko zrzucić na to, że Probierz dotykał oporem maniaka tonące statki, ale po to wchodził w ostre zakręty, by móc jakoś przeżyć najgorsze chwile i w końcu po najgorszych chwilach, nastały te lepsze czasy. Mam dziwne wrażenie, że nie do końca wiedział co robi w ostatnich czasach. Chciał pomagać klubom, ale zawsze w najgorszym momencie podawał się do dymisji i właściwie po sukcesie z Jagiellonią jego reputacja drastycznie z każdą chwilę spadała. Owszem nadal ma wielu zwolenników i też należę do tej grupy, ale powoli do tego człowieka tracę cierpliwość.
Trener powinien mieć mocny charakter i nawet jak jest źle, to powinien szukać pozytywnych aspektów w obecnie prowadzonym klubie. Dzisiaj sądzę, że należy jego osobę brać bardzo ostrożnie. Oczywiście, że w słabszych klubach może zdziałać wiele, a z Pogonią nie będzie mieć zapewne problemów. Sam klub nie spadnie z ligi, a każdy mecz jest o marchewkę.
Michał jest prawdziwym obieżyświatem. Podziwiam jego osobę, ale powinien obecnie odpocząć od piłki nożnej Jego osoba budzi ogromne emocje, ale żeby się nie okazało, że jak szybko przyjdzie do Szczecina, tak szybko z niego wyjdzie.
Swego czasu był moim idolem. Dzisiaj jest obieżyświatem. Michał Probierz, który stał się typem szaleńca powinien, już wkrótce być trenerem Pogoni Szczecin. Możliwe, że gdyby nie zmieniał tak klubów, jak rękawiczki to cieszyłbym się jak dziecko, ale teraz obawiam się, że stanie się to, co było w poprzednich klubach. ŁKS, Aris,Wisła i Bełchatów co konkretnie te kluby łączy? To, że Probierz był trenerem w tych wszystkich klubach w rok i kilka miesięcy.
Oczywiście szacunek za to co zrobił z Łódzkim klubem czy też z Arisem, ale ostatnio, to właśnie bezrobotny trener podawał się do dymisji. Oczywiście można wszystko zrzucić na to, że Probierz dotykał oporem maniaka tonące statki, ale po to wchodził w ostre zakręty, by móc jakoś przeżyć najgorsze chwile i w końcu po najgorszych chwilach, nastały te lepsze czasy. Mam dziwne wrażenie, że nie do końca wiedział co robi w ostatnich czasach. Chciał pomagać klubom, ale zawsze w najgorszym momencie podawał się do dymisji i właściwie po sukcesie z Jagiellonią jego reputacja drastycznie z każdą chwilę spadała. Owszem nadal ma wielu zwolenników i też należę do tej grupy, ale powoli do tego człowieka tracę cierpliwość.
Trener powinien mieć mocny charakter i nawet jak jest źle, to powinien szukać pozytywnych aspektów w obecnie prowadzonym klubie. Dzisiaj sądzę, że należy jego osobę brać bardzo ostrożnie. Oczywiście, że w słabszych klubach może zdziałać wiele, a z Pogonią nie będzie mieć zapewne problemów. Sam klub nie spadnie z ligi, a każdy mecz jest o marchewkę.
Michał jest prawdziwym obieżyświatem. Podziwiam jego osobę, ale powinien obecnie odpocząć od piłki nożnej Jego osoba budzi ogromne emocje, ale żeby się nie okazało, że jak szybko przyjdzie do Szczecina, tak szybko z niego wyjdzie.
Zapowiedź 19 kolejki Ekstraklasy.
Zapowiedź
19 kolejki Ekstraklasy
Jagiellonia
Białystok- Polonia Warszawa
Sędzia:
Paweł Pskit
Spotkanie 2 klubów, które w ostatniej kolejce przegrały
w stosunku 1-2, ale nastroje są odmienne w Polonii trwa przebudowa składu do
drużyny wprowadzani są młodzi Polacy, którzy w przyszłym sezonie mają utrzymać
ten zespół na porządnym poziomie sportowym. Natomiast w Jagielloni jest to mecz
o życie dla trenera Hajty, Jaga w tej rundzie prezentuje się słabo, przegrała 2
mecze w Ekstraklasie i 2 PP, wygrała jeden dość niespodziewanie z Górnikiem. W
ostatnich latach w pojedynkach tych drużyn zawsze wygrywał gospodarz (raz
wyłamała się Polonia ale to było bodaj 3 sezony temu) więc statystyka wskazuje
raczej na drużynę Hajty, ale futbol prezentowany przez oba kluby wskazuje
raczej na Polonię. Jakim wynikiem zakończy się spotkanie? Przekonamy się już
niedługo.
Legia
Warszawa- Górnik Zabrze
Sędzia:
Tomasz
Musiał
Pojedynek lidera z 4 zespołem tabeli czyli teoretyczny
hit kolejki, co prawda w tej rundzie oba kluby zaliczyły raczej słaby początek
Górnik co prawda zaczął od zwycięstwa ale potem przyszły 2 porażki, natomiast
Legia zaczęła gorzej bo od porażki w Kielcach i remisu z Bełchatowem ale w
ostatniej kolejce w końcu udało się wygrać i teoretycznie wszystko powinno
zacząć się układać dla głównego faworyta do Mistrzostwa. Myślę, że może to być
bardzo wyrównany pojedynek bo Górnik ma, moim zdaniem, jednego z najlepszych
szkoleniowców w Ekstraklasie i całkiem ciekawy zespół, za Legią przemawiają
nazwiska z uznaną marką w Polsce bo Ljuboja, Dwaliszwili czy Radovic to
zawodnicy o dużych umiejętnościach. Zapowiada się bardzo ciekawe spotkanie.
Korona
Kielce- Ruch Chorzów
Sędzia:
Krzysztof
Jakubik
Pojedynek 2 drużyn, które plasują się tuż nad strefą
spadkową, obie podobnie rozpoczęły rundę wiosenną- zdobyły po 4 punkty i obie
zremisowały z aktualnym Mistrzem Polski czyli Śląskiem 1-1. W ostatniej kolejce
Korona przegrała w Gdańsku z Lechią 2-3 a Ruch zremisował z wcześniej
wspomnianym już Śląskiem. Obu zespołom potrzebne są punkty bo oczywiście
przewaga nad strefą spadkową jest spora bo jest to 9 i 10 punktów ale zważając
na to, że oba kluby ze strefy spadkowej w tej rundzie prezentują się co
najmniej przyzwoicie to jednak trzeba jeszcze tych kilka punktów dołożyć do
swojego dorobku aby być pewnym utrzymania. Pewną przewagą Chorzowian jest to,
że grają u siebie. Zapowiada się twardy i wyrównany mecz o „6 punktów”.
Widzew
Łódź- Zagłębie Lubin
Sędzia:
Jarosław
Rynkiewicz
Pojedynek mocnego wiosną Zagłębia z dołującym Widzewem,
teoretycznie faworytem jest raczej zespół z Dolnego Śląska, który zaliczył 2
wygrane i remis na wiosnę, który do tego prezentuje bardzo solidną grę z dość
dobrą defensywą i ciekawą grą z kontrataku. Widzew miał na początek wiosny 3
mecze wyjazdowe i ewidentnie sobie nie poradził, zaczęło się od dobrego
spotkania ze Śląskiem, w którym zabrakło wyrachowania i zamiast co najmniej
punktu Widzew wrócił do Łodzi z niczym, potem lanie od Ruchu i na koniec remis
z Bełchatowem. Teraz w końcu Widzew zagra u siebie i zapewne będzie chciał w
końcu wygrać i przerwać tą złą passę na wiosnę. Poważnym problemem dla Lubinian
może być brak najlepszego gracza ofensywy czyli Pawłowskiego, który nie zagra z
powodu kontuzji. Wynik tego spotkania jest sprawą otwartą.
Lech
Poznań- GKS Bełchatów
Sędzia:
Marcin
Borski
Pojedynek 2 zespołu Ligi z outsiderem teoretycznie wynik
powinien tego spotkania powinien być oczywisty… ale nie jest bo Lech nie radzi
sobie z grą na własnym podwórku w ostatnich 4 spotkaniach u siebie- przegrał
wszystkie. Bełchatów na wiosnę prezentuję się co najmniej przyzwoicie,
oczywiście o utrzymanie będzie szalenie ciężko bo strata do bezpiecznego
miejsca jest ogromna, ale jeśli drużyna z Bełchatowa do dobrej gry w defensywie
dołoży jeszcze zdobywanie bramek może być groźna dla każdego rywala i kto wie
czy nie dojdzie do tego już w Poznaniu. Lech, który ma realne szanse na
mistrzostwo musi w końcu zacząć wygrywać u siebie i wydaje się, że pojedynek z
Bełchatowem może być do tego idealny, dlatego zapowiada się ciekawe spotkanie i
wcale nie jest powiedziane, że outsider jest skazany na pożarcie.
Śląsk
Wrocław – Podbeskidzie Bielsko-Biała
Sędzia:
Hubert
Siejewicz
Spotkanie aktualnego Mistrza Polski z zespołem z dołu
tabeli czyli Podbeskidziem. Jestem kibicem Śląska i przyznam, że obawiam się tego
spotkania Śląsk wygląda na wiosnę strasznie słabo (a ktoś tu wypominał
Lenczykowi złe przygotowanie zespołu do rundy..) zespół gra słabo w ofensywie,
w defensywie też są popełniane błędy… co prawda jest szansa, że w tym spotkaniu
zadebiutują już nowe nabytki co powinno poprawić grę w defensywie i jest spora
szansa na poprawę gry napastnika (gorzej niż Diaz grać się chyba nie da).
Podbeskidzie na wiosnę prezentuje się nieźle w ostatniej kolejce co prawda
przegrało ale w spotkaniu ze zdecydowanym faworytem czyli Legią. W 1 pojedynku
tych zespołów był remis 1-1 i wcale nie zdziwiłbym się gdyby w niedzielę była
powtórka tego wyniku.
Wisła
Kraków – Pogoń Szczecin
Sędzia:
Szymon
Marciniak
Pojedynek przebudowywanej Wisły z beniaminkiem ze
Szczecina. Oba zespoły nie powaliły na początek wiosny, Pogoń została rozbita
przez Zagłębie, potem przyszedł remis z Lechią i kolejna porażka, natomiast
Wisła zaczęła od 2 bezbramkowych remisów z zespołami ze strefy spadkowej a w
ostatniej kolejce udało się zainkasować 3 punkty w pojedynku z Polonią. Wydaje
się, że faworytem w tym spotkaniu jest Wisła, która w tym sezonie wygląda
bardzo źle ale to raczej jest przejściowy okres, a Pogoń bo przyzwoitej rundzie
jesiennej na wiosnę prezentuje się słabo i trener Skowronek musi wstrząsnąć
zespołem aby ten zaczął punktować i spokojnie dograł ten sezon w bezpiecznym
środku tabeli.
Piast
Gliwice – Lechia Gdańsk
Sędzia:
Paweł
Gil
Pojedynek sąsiadów z tabeli ligowej, oba zespoły
prezentują się w tym sezonie solidnie, punktują dość regularnie i są w górnej
części tabeli. Co prawda z Lechii odeszła największa gwiazda ofensywy- Razack
Traore ale póki co Lechia na wiosnę prezentuje się nieźle 2 remisy i wygrana to
całkiem przyzwoity dorobek. Piast także nie prezentuje się najgorzej. Według
statystyk oba zespoły lepiej prezentują się na wyjazdach co teoretycznie
oznacza, że okoliczności sprzyjają Lechii, która gra na wyjeździe.
Piłkarze Bełchatowa walczą o lepsze jutro
Źródło: Lechpoznań.pl
Wydawałoby się, że Legia o mistrzostwo będzie walczyć z samym sobą, ale do walki wkroczył Lech Poznań, który jutro może jeszcze bardziej postraszyć zespół Jana Urbana. Trzeba przyznać, że taktyka na meczach wyjazdowych zespołu Rumaka, jest po prostu niesamowita. Na 10 spotkań, dziewięć zwycięstw i jedna przegrana z Lechią Gdańsk. Ogromne brawa za dobrą defensywę oraz niezłą ofensywę chociaż wiemy doskonale, że jak z tyłu jest na zero, to zawsze z przodu coś się trafi i tak zazwyczaj bywało i kto wie? Może gdyby uznano w drugiej połowie bramkę Ślusarskiego w meczu z Lechią, to może nie byłoby wtedy tej jedynej porażki.
Inaczej zespół czuje się u siebie. Punkty zdobywali tylko z: Piastem, Pogonią Szczecin i Ruchem Chorzów. Reszta to była prawdziwa katastrofa i może nie chodzi o formę poszczególnych zawodników, a o psychikę. Oczywiście zawodowy piłkarz, który marzy o grze w dobrym zespole musi stawiać czoło największym wyzwaniom, ale wiadomo, że u nas połowa sportowców i klubów nie radzi sobie z presją. Dlatego takie małe zespoły świetnie spisują się w lidze, jak Piast, bo nie mają żadnego ciśnienia i mogą pokazywać w każdym spotkaniu radosny futbol, ale wracając do meritum, Lech myśląc o wyprzedzeniu Legii Warszawa, nie może już popełniać żadnych błędów, bo inaczej zacznie się robić niektórym gorąco. Jeżeli dzisiaj Polonia i Legia przegrają swoje spotkania, to będzie naprawdę świetna droga dla podopiecznych Rumaka, ale trzeba zdobyć trzy punkty z Bełchatowem.
Trzeba powiedzieć, że goście spisują się naprawdę całkiem dobrze. Owszem trzy mecze były zremisowane, ale w dobrym stylu zagrali w każdym spotkaniu. Jedynym mankamentem jest brak napastnika z przodu. O Nowaku każdy już prawie zapomniał, a Traore jest na zakręcie poważnej piłki od kilku lat. Każdy zespół walczący o coś powinien mieć przynajmniej tego jednego napastnika, który da te minimum dziesięć bramek. Z takim problemem się boryka połowa zespołów w polskiej lidze i najbardziej niepokojące, jest to, że Ślusarski może być królem strzelców i najlepszym polskim napastnikiem w lidze.
Bełchatów dzięki defensywie oraz Żubasowi może nieco pokrzyżować plany swoim przeciwnikom i choć jeden punkt, to dla Bełchatowa może być za mało na utrzymanie, to dla tych zawodników będzie walka o lepsze jutro...
Wydawałoby się, że Legia o mistrzostwo będzie walczyć z samym sobą, ale do walki wkroczył Lech Poznań, który jutro może jeszcze bardziej postraszyć zespół Jana Urbana. Trzeba przyznać, że taktyka na meczach wyjazdowych zespołu Rumaka, jest po prostu niesamowita. Na 10 spotkań, dziewięć zwycięstw i jedna przegrana z Lechią Gdańsk. Ogromne brawa za dobrą defensywę oraz niezłą ofensywę chociaż wiemy doskonale, że jak z tyłu jest na zero, to zawsze z przodu coś się trafi i tak zazwyczaj bywało i kto wie? Może gdyby uznano w drugiej połowie bramkę Ślusarskiego w meczu z Lechią, to może nie byłoby wtedy tej jedynej porażki.
Inaczej zespół czuje się u siebie. Punkty zdobywali tylko z: Piastem, Pogonią Szczecin i Ruchem Chorzów. Reszta to była prawdziwa katastrofa i może nie chodzi o formę poszczególnych zawodników, a o psychikę. Oczywiście zawodowy piłkarz, który marzy o grze w dobrym zespole musi stawiać czoło największym wyzwaniom, ale wiadomo, że u nas połowa sportowców i klubów nie radzi sobie z presją. Dlatego takie małe zespoły świetnie spisują się w lidze, jak Piast, bo nie mają żadnego ciśnienia i mogą pokazywać w każdym spotkaniu radosny futbol, ale wracając do meritum, Lech myśląc o wyprzedzeniu Legii Warszawa, nie może już popełniać żadnych błędów, bo inaczej zacznie się robić niektórym gorąco. Jeżeli dzisiaj Polonia i Legia przegrają swoje spotkania, to będzie naprawdę świetna droga dla podopiecznych Rumaka, ale trzeba zdobyć trzy punkty z Bełchatowem.
Trzeba powiedzieć, że goście spisują się naprawdę całkiem dobrze. Owszem trzy mecze były zremisowane, ale w dobrym stylu zagrali w każdym spotkaniu. Jedynym mankamentem jest brak napastnika z przodu. O Nowaku każdy już prawie zapomniał, a Traore jest na zakręcie poważnej piłki od kilku lat. Każdy zespół walczący o coś powinien mieć przynajmniej tego jednego napastnika, który da te minimum dziesięć bramek. Z takim problemem się boryka połowa zespołów w polskiej lidze i najbardziej niepokojące, jest to, że Ślusarski może być królem strzelców i najlepszym polskim napastnikiem w lidze.
Bełchatów dzięki defensywie oraz Żubasowi może nieco pokrzyżować plany swoim przeciwnikom i choć jeden punkt, to dla Bełchatowa może być za mało na utrzymanie, to dla tych zawodników będzie walka o lepsze jutro...
O Łukaszu Szukale słów kilka...
źródło: uefa.com
I wiecie co? Tragedia, po prostu tragedia. Zdecydowanie najsłabszy punkt zespołu z Bukaresztu. Niepewny w swoich interwencjach, chaotyczny przy wyprowadzaniu piłki, a raczej przy jej wykopywaniu. Z trzech bramek straconych przez jego zespół, dwie bierze na swoje barki. Przy pierwszej sytuacji nie upilnował kapitana The Blues, Jonha Terrego. I rozumiem, fajnie to zagrali, Torres zblokował Łukasza, element wyćwiczony na treningach zdecydowanie. Gdy wykonuję się to pierwszy raz, można dać się zaskoczyć, wiadomo, ale ludzie, no trzeba wyciągać wnioski ze swoich błędów, a to co robił Szukała wołało o pomstę do Nieba. Jeżeli będziecie mieli okazję zobaczyć powtórkę tego spotkania, a zapewniam, że warto, to spójrzcie co działo się przy stałych fragmentach gry Londyńczyków. Za każdym razem robili to samo, i za każdym razem Szukała był spóźniony o parę metrów w stosunku do Terrego. W tym polu karnym chłopak był zagubiony jak dziecko we mgle. Bramka na 3-1 Torresa to kolejny kamyczek do ogródka polskiego stopera. Świetne zagranie Hazarda, naprawdę majstersztyk to przepuszczenie piłki do Hiszpana,a co zrobił Szukała? Dał się zgubić Torresowi jednym odprowadzeniem piłki, i dostał strzał między nogami. Zero ataku na zawodnika, praktycznie asysta przy bramce. W porównaniu ze swoim partnerem ze środka obrony wyglądał jak chłop z a-klasy ( nie obrażając nikogo kto gra na tym poziomie ), ustawiony w parze z grającym jak profesor gościem. O tym rzucie karnym, który powinien być po faulu Polaka nawet nie wspomnę, bo o czym tu pisać, poszedł na raz nie patrząc na piłkę, szkolne wpadki. Po za tymi błędami, które przyniosły bramki dla Chelsea, Łukasz zaliczył także wiele innych, mniej kosztownych pomyłek. Masa nie dokładnych podań, spóźnione wślizgi, pojedynki główkowe wygrywane, ale zgranie piłki przy tych pojedynkach pozostawiało wiele do życzenia, najczęściej futbolówka lądował na aucie, albo pod nogami niebieskich. Wolny, flegmatyczny, często nie nadążał za akcjami gospodarzy.
Podsumowując, fatalny występ. Tak jak napisałem, był to mój pierwszy kontakt z Szukałą, i wniosek nasuwa sie jeden, kadry to on nie zbawi. Może za bardzo skrytykowałem pana Łukasza, na pewno wielu ma o nim lepszą opinie, zna lepiej jego grę, ale po tym co dzisiaj zobaczyłem, nie mogę powiedzieć o 28-letnim Polaku nic pozytywnego. Gratuluję mu jedynie wywalczenia miejsca w tak świetnym klubie, bo to co pokazali Rumuni zrobiło na mnie wielkie wrażenie, a skoro tam gra, to myślę, że aż tak słaby nie jest, jak pokazał to ten mecz. Jedynym pocieszeniem może dla niego być fakt, że nie wiele lepiej zaprezentował się jego kapitano, który grał słabiutko, wiele strat, zarobił karnego i powinien opuścić murawę przed końcem spotkania, ale nie decyzją trenera, a sędziego, a zresztą to trenera też.
by FRYTA ;)
czwartek, 14 marca 2013
Szansa na Puchary
O Puchar Polski powinien jeszcze walczyć zawzięcie Ruch Chorzów, który zajmuje jeszcze bardziej odległe od czołówki miejsce w tabeli od Wisły. Chorzowianie po odejściu Waldemara Fornalika, dzięki któremu Ruch został wicemistrzem Polski mają ogromne problemy kadrowe. Niemalże całą jesień kontuzje leczyło 5-8 podstawowych zawodników drużyny i ciężko było umacniać się na swojej pozycji, gdy rywale za plecami szli do przodu zostawiając powoli daleko za sobą Ruch. O obronie wicemistrzostwa kibice chorzowskiej drużyny mogą już tylko pomarzyć, lecz nadal została wiara w grze w europejskich pucharach, gdyż pokonując Zagłębie Lubin, Ruch awansował do 1/2 finału, gdzie zmierzy się z Legią Warszawa, bądź Olimpią Grudziądz, choć wynik pierwszego meczu (4:1) wskazuje na to, że Chorzowianie bój o finał rozegrają z Legią Warszawa.
Przy dobrej dyspozycji, odrobinie szczęścia i zaangażowaniu obie ekipy są w stanie zdobyć trofeum i zagwarantować sobie grę o podbój Europy. Jednak czy mają wystarczająco mocny skład na osiągnięcie czegoś więcej niż dwa pierwsze mecze eliminacyjne ? O tym przekonamy się po finale Pucharu Polski, który wyłoni uczestnika rozgrywek.
[Perzan]
Mecz prawdy
W piątek rusza, już dziewiętnasta kolejka i chyba lepszego uderzenia nie można sobie było wymarzyć. Legia Warszawa będzie mierzyć się z Górnikiem Zabrze i to będzie mecz z cyklu o sześć punktów. Oba zespoły marzą o mistrzostwie i myślę, że do końca będą o nie walczyć, ale trzeba zacząć myśleć o trzech punktach w każdym spotkaniu, bo każde potknięcie będzie oddalać ich od upragnionego tytułu. Trudno wskazać faworyta w tym spotkaniu, bo Legia mogła mieć już spokojnie 43 punkty gdyby nie lekceważenie słabszych zespołów, a Górnik wciąż nie może poradzić sobie z ofensywą. Jednego jednak możemy być pewni, że zespoły będą walczyć do końca, bo nie wyobrażam sobie, żeby mecz zakończył się bezbramkowym remisem. Owszem jesienią było 2:2, ale to był bardzo wyrównany mecz. Powiedziałem o problemach z przodu i trudno się z tym nie zgodzić. Nakoulma wraca po kontuzji i jeszcze nie jest w pełni sił, Zahorski był na zakrętach poważnej piłki, a Jeleń musi najpierw trenować przez długie tygodnie żeby był przydatny. Nazwiska są mocne w Górniku, ale nazwiska nie grają. W Legii jest pozytywny problem bogactwa ale Urban nie potrafi porządnie poukładać klocków i sądzę, że należy zrobić porządne zmiany. Chciałbym żeby w końcu Legia zagrała z trzema napastnikami. Jest to możliwe, bo Saganowski, Ljuboja i Dwaliszwili, to piłkarze robiący olbrzymią różnice, ale czy Ljuboja będzie mógł zaakceptować fakt, że nie jest już tym najważniejszym w zespole i w tej Legii, Leśnodorskiego dojdzie do zmian? Zobaczymy, ale jeżeli będzie chciał jeszcze grać w następnym sezonie w tym zespole, to musi zaakceptować lepszych od siebie. Drużyna Jana Urbana nie może, już się potknąć jak to było ostatnio. Skończyły się wpadki rywali i samemu trzeba zdobywać trzy punkty. Wygrana (L) wydaje się bardzo prawdopodobna, ale w polskiej lidze każdy może wygrać z każdym, lub każdy może przegrać z każdym, więc niech boisko zweryfikuje umiejętności piłkarzy.
wtorek, 12 marca 2013
Jagiellonia będzie walczyć do końca
Źródło: Jagiellonia Białystok
Dla nie których wygranie Pucharu Polski może być jedyną szansę do walki o europejskie puchary. Dzisiaj Jagiellonia Białystok będzie robiła absolutnie wszystko by wygrać, to spotkanie. Pierwsze spotkanie stało na dobrym poziomie, ale tylko szczęście Wisły sprawiło, że zespół Kulawika jedzie do Białegostoku z niezłą zaliczką. Oczywiście trzeba pogratulować, Boguskiemu za dwukrotne pokonanie bramkarza, ale dzisiaj żadną sztuką nie jest wygrać z obroną Jagiellonii Tomasz Hajto gra o posadę po raz tysięczny i zapewne znowu go uratuje cud. Wiemy, że w tym zespole trenerzy mają duże zaufanie, ale w przypadku Tomka należy się spodziewać walki do samego końca.
Zagadką jest, że zawsze kiedy Hajto jest w opałach, to zawsze jakimś cudem wygrają spotkanie. Może presja dodatkowo motywuje piłkarzy i przez to chcą pokazać, że stać ich na jeszcze więcej. Oczywiście zespół Jagielloni nie jest słaby, ale trzeba zrobić kilka wzmocnień żeby realnie na początku myśleć o środek tabeli, a potem może o coś więcej. Hajto może podziękować, że w tej lidze są takie zespoły, jak Podbeskidzie czy Bełchatów, bo spadek z ligi w tym momencie im nie grozi, ale w tym momencie ich obrona jest zdecydowanie najgorsza. Owszem szacunek za wygranie na wyjeźdźcie z Górnikiem 1:2, ale znamy zasady w T-Mobile Ekstraklasie i wiemy, że każdy może przegrać z każdym.
Wisła może utrzymać wynik i może nawet coś strzeli, jak będą grać dojrzale z tyłu i mądrze z przodu. Zapewne mogę pójść o zakłada, że będą czekać na błąd rywala, a najlepszym rozwiązaniem będzie wykorzystywanie potencjału, Kamila Kosowskiego, który ma najlepsze dośrodkowania w tej lidze i przy stałych fragmentach gry mogą wykorzystać słabość rywali, a przecież: Ukah, Pazdan czy Hanzel są w katastrofalnej formie i jedynie młodziutki Dźwigała ich nieco ratuje.
Bardzo mnie interesuje czy w tym spotkaniu w końcu zagra, Frankowski. Nie oszukujmy się to jego ostatni sezon i chciałbym żeby dostał swoją szansę w tym meczu. Owszem szybki już nie jest, ale doświadczeniem potrafi zrobić dla zespołu naprawdę wiele, szczególnie gdy będzie grać jako pomocnik, bo wtedy będzie mógł dobrze rozgrywać na bok pomocy piłkę. Kupisz, to kolejna zagadka. Ostatnio przeczytałem śmieszną rzecz, że piłkarz jest obserwowany przez Fiorentinę. Skoro po kontuzji, Wolski jeszcze nie dostał szansy, to Kupisz nie dostanie tym bardziej. Jego zaletą jest, że potrafi biegać od obrony do ataku, ale od ponad roku jest bezproduktywny, a jedynie w jakich sytuacjach strzela bramki, to rzut karny. Dodatkowo nie potrafi dośrodkowywać z pierwszy piłki i rzadko się zdarza, żeby dochodził do sytuacji i dobrą decyzją byłoby przesunięcie go na lewą stronę obrony, bo wtedy może byłby bardziej przydatny dla zespołu, a spróbować nie zaszkodzi.
Dla nie których wygranie Pucharu Polski może być jedyną szansę do walki o europejskie puchary. Dzisiaj Jagiellonia Białystok będzie robiła absolutnie wszystko by wygrać, to spotkanie. Pierwsze spotkanie stało na dobrym poziomie, ale tylko szczęście Wisły sprawiło, że zespół Kulawika jedzie do Białegostoku z niezłą zaliczką. Oczywiście trzeba pogratulować, Boguskiemu za dwukrotne pokonanie bramkarza, ale dzisiaj żadną sztuką nie jest wygrać z obroną Jagiellonii Tomasz Hajto gra o posadę po raz tysięczny i zapewne znowu go uratuje cud. Wiemy, że w tym zespole trenerzy mają duże zaufanie, ale w przypadku Tomka należy się spodziewać walki do samego końca.
Zagadką jest, że zawsze kiedy Hajto jest w opałach, to zawsze jakimś cudem wygrają spotkanie. Może presja dodatkowo motywuje piłkarzy i przez to chcą pokazać, że stać ich na jeszcze więcej. Oczywiście zespół Jagielloni nie jest słaby, ale trzeba zrobić kilka wzmocnień żeby realnie na początku myśleć o środek tabeli, a potem może o coś więcej. Hajto może podziękować, że w tej lidze są takie zespoły, jak Podbeskidzie czy Bełchatów, bo spadek z ligi w tym momencie im nie grozi, ale w tym momencie ich obrona jest zdecydowanie najgorsza. Owszem szacunek za wygranie na wyjeźdźcie z Górnikiem 1:2, ale znamy zasady w T-Mobile Ekstraklasie i wiemy, że każdy może przegrać z każdym.
Wisła może utrzymać wynik i może nawet coś strzeli, jak będą grać dojrzale z tyłu i mądrze z przodu. Zapewne mogę pójść o zakłada, że będą czekać na błąd rywala, a najlepszym rozwiązaniem będzie wykorzystywanie potencjału, Kamila Kosowskiego, który ma najlepsze dośrodkowania w tej lidze i przy stałych fragmentach gry mogą wykorzystać słabość rywali, a przecież: Ukah, Pazdan czy Hanzel są w katastrofalnej formie i jedynie młodziutki Dźwigała ich nieco ratuje.
Bardzo mnie interesuje czy w tym spotkaniu w końcu zagra, Frankowski. Nie oszukujmy się to jego ostatni sezon i chciałbym żeby dostał swoją szansę w tym meczu. Owszem szybki już nie jest, ale doświadczeniem potrafi zrobić dla zespołu naprawdę wiele, szczególnie gdy będzie grać jako pomocnik, bo wtedy będzie mógł dobrze rozgrywać na bok pomocy piłkę. Kupisz, to kolejna zagadka. Ostatnio przeczytałem śmieszną rzecz, że piłkarz jest obserwowany przez Fiorentinę. Skoro po kontuzji, Wolski jeszcze nie dostał szansy, to Kupisz nie dostanie tym bardziej. Jego zaletą jest, że potrafi biegać od obrony do ataku, ale od ponad roku jest bezproduktywny, a jedynie w jakich sytuacjach strzela bramki, to rzut karny. Dodatkowo nie potrafi dośrodkowywać z pierwszy piłki i rzadko się zdarza, żeby dochodził do sytuacji i dobrą decyzją byłoby przesunięcie go na lewą stronę obrony, bo wtedy może byłby bardziej przydatny dla zespołu, a spróbować nie zaszkodzi.
Błędy Fornalika cz.2
Źródło: Ekstraklasa.net
Ostatnio się zastanawiałem czy święte krowy muszą istnieć w reprezentacji polski? Oczywiście taka myśl nastała po odcinku Cafe Futbol. I po części zaczynam się niepokoić, że jednak te krowy są potrzebne. Wyobrażacie sobie mimo nawet kiepskiej formy, odsunięcie od składu: Piszczka, Błaszczykowskiego i Lewandowskiego? Ja sobie wyobrażam ponieważ w ich obecnej dyspozycji reprezentacyjnej nikt nie będzie gorszy. Oczywiście z górę mogę założyć, że osoby będą nawoływać do szybkiego sprowadzenia mnie na siebie, bo zbyt się wywyższam, ale oczekuje w najbliższej przyszłości, że w tych prawdziwych meczach reprezentacyjnych, Waldemar Fornalik przynajmniej się postara dać szansę innym zawodnikom, tak wielokrotnie to powtarzałem, ale sądzę, że przez kilka lat będziemy mieli niemal taką samą patologię.
TakDlaKadry.pl nie wyobraża sobie żeby Lewandowski usiadł na ławkę rezerwową. Pytam się czy Teodorczyk zagra gorzej od niego? Dzisiaj są zapytania właśnie o dyspozycje Teodorczyka i czy można go dać do podstawowego składu. Właśnie takich pytań by nie było gdyby święte krowy się posadziło na ławce, a za to można sprawdzić zmienników, lub debiutantów na niepewnych pozycjach. Teodorczyk miał problemy, rozumiem, ale Milik był do dyspozycji i mógł spokojnie grać od pierwszej minuty. Lewandowski zawsze twierdzi, że Kadra jest dla niego najważniejsza. Mogę się mylić, ale to jest uciekanie od problemów. Główną przyczyną takich sytuacji, jest brak konkurencji i w efekcie, przykładowo cała trójka BVB może nie grać w tym spotkaniu i przejść obok niego obojętnie, ale nikt ich nie zastąpi, bo brakuje takiego ostatecznego zdania i uderzenia pięścią stół trenera, który powie, że czas na pewne zmiany.
Stara formuła się spala i trzeba wypróbować nowe rozwiązania. Zresztą Obraniaka i Perquisa też się to tyczy. Co z tego skoro, że są ze szkółki francuskiej, skoro pierwszy się obraża i wymachuje cały czas rękami, a drugi nie gra w Betisie?. Mogę zrozumieć, że taka sytuacja mogła nadejść gdy nie było dobrych polskich piłkarzy do dyspozycji, bo wtedy w lidze stawiano w głównej mierze na obcokrajowców, ale te czasy dzięki kryzysowi mijają i zaczyna wracać normalność, więc dzisiaj wymagam żeby Fornalik nie bał się decyzji, jakiej zapewne nie zrobi. Mecze towarzyskie nie są do wygrywania tylko do sprawdzania kondycji, oraz sprawdzania nowych rozwiązań taktycznych. Dzisiaj się nie dowiemy czy Majewski się spali, teraz się nie dowiemy czy Teodroczyk na pewno dobrze zastąpi Lewandowskiego, bo do takich sytuacji nie dojdzie. Mogę absolutnie, już powiedzieć, że z pewnością zobaczymy i Lewandowskiego, i Obraniaka w pierwszej jedenastce i osobiście będę zaskoczy, jeżeli stanie się inaczej, a wtedy pogratuluje Fornalikowi dobrej decyzji...
poniedziałek, 11 marca 2013
Zapowiedź meczu Barcelona vs Milan .
Już jutro na Camp Nou o 20:45 węgierski sędzia, Viktor Kassai rozpocznie rewanżowe starcie 1/8 finału Champions League, pomiędzy FC Barceloną i AC Milan. Jest to mecz, który elektryzuję kibiców na całym świecie. Obok spotkań Realu z Manchesterem, to zdecydowanie najciekawsza para rywalizująca ze sobą na tym etapie rozgrywek. Warto zaznaczyć, że w ostatnich 10 sezonach ligi mistrzów, oba te kluby łącznie wygrywały ją aż 5-krotnie, 3 razy Barca, 2-krotnie Milan. Dodając do tego sukcesy w Superpucharze Europy, śmiało można stwierdzić, że jest to pojedynek dwóch najbardziej utytułowanych drużyn na arenie międzynarodowej starego kontynentu w ostatnich 10 latach. Taki mecz musi przyciągać tłumy, budzić emocje i tworzyć wielogodzinne dyskusje. Nie inaczej jest także tym razem. Dodatkowego smaku przed spotkaniem rewanżowym dodaje wynik pierwszego meczu na San Siro, gdzie to niespodziewanie lepsza okazała sie drużyna z Włoch, ogrywając Dumę Katalonii 2-0.
Po losowaniu 1/8 za murowanego faworyta w tej rywalizacji uchodził zespół Blaugrany, i nic w tym dziwnego. Obawiano się jak poradzi sobie w samodzielnej pracy z pierwszym zespołem Tito Vilanova, dotychczasowy asystent Guardioli. Jak się okazało, obawy były te kompletnie niesłuszne. Świetne wyniki w lidze, praktycznie same zwycięstwa, dużo liczba strzelonych bramek i wypracowana w błyskawicznym tempie bardzo duża przewaga nad rywalami. W lidze mistrzów trafili do stosunkowo łatwej grupy, w której nie oszukujmy się, nie grali porywająco. Męczarnie z Celtikiem ( którego już zweryfikował Juventus ), i mało przekonujące wygrane z Benficą i Spartakiem ( w Rosji było gładko akurat ), mogły dawać do myślenia, ale koniec końców 1msc. i pewny awans jak najbardziej zasłużone. Jeżeli chodzi o Milan, to tutaj sytuacja wyglądała z goła inaczej. Jesienią ten zespół rozczarowywał, grał mało atrakcyjnie i mało efektywnie. Przed tym sezonem w drużynie Rossonerich dokonała się ( i wciąż się dokonuje ) zmiana gwardii. Odejście takich zawodników jak Ibra, Silva, Gattusso, Seedorf, Nesta, czy Zambrotta nie mogło odbić się korzystnie na grze zespołu Allegriego, jednak było konieczne, aby ta drużyna dalej się rozwijała. Z racji tego oczekiwania nie były za duże, ale mimo wszystko, spodziewano się lepszych rezultatów, niż te, które swoim kibicom zafundowali piłkarze 18-krotnego mistrza Włoch. Liga mistrzów też nie była pasmem sukcesów. Zenit, Malaga i Anderlecht to nie były wielkie europejskie firmy, ale sprawiły wiele problemów drużynie z San Siro. Na szczęście udało się wywalczyć awans z drugiego miejsca, ulegając tylko hiszpańskiej rewelacji, a więc Maladze.
Na podstawie jesiennych osiągnięć obu klubów, tak jak wspomniałem na wstępie, faworyt mógł być tylko jeden. Jednak czym bliżej starcia na San Siro, tym sytuacja obu klubów zaczynała się odwracać. Barca po piorunującym początku wyraźnie spuściła z tonu, notując między innymi remisy z Malagą, Valencią i Realem, a także porażkę z Sociedad. Fakt, przewaga Barcy w lidze była wciąż ogromna, a wyniki dalej dobre, jednak wyraźnie coś pękło w katalońskiej Tiki-Tace. Duża liczba traconych goli, konflikty w szatni ( Messi vs Villa ), dopominanie się zawodników o częstszą grę, i najważniejszy czynnik, choroba Vilanovy, która według mnie rozbiła ten zespół. Mówi się, że Barca to piłkarski samograj, nie potrzebują trenera, po prostu grają swoje. Jak się okazało, samograjów nie ma. Roura absolutnie nie sprostał prowadzeniu tego zespołu. Wiadomo, kontakt był z Vilanovą itd., ale to nie jest to samo co codzienna praca na treningach. Gdzieś zaczynało brakować w grze dumy Katalonii tej finezji, polotu, a pojawiła się męczarnie i powolne rozgrywanie piłki. Drużyna popadła w marazm, który ciągnie się aż do tej pory. Nie ma świeżości, lekkości, to na tą chwilę nie ta sama drużyna. Najdobitniej pokazał to rewanżowy mecz z Galacticos w 1/2 finału pucharu króla. 1-3 u siebie, tego Barca dawno nie przeżyła. Sam wynik to jedno, ale styl to drugie. No właśnie, czy był w ogóle ten styl Barcy? Czy była ta słynna klepanka? No właśnie nie było. Barca była bezradna, to nie była Barca, to był zwykły zespół, a zwykły zespół nie jest w stanie rywalizować z takim Realem. Niedokładność, nieporadność, brak pomysłu na grę. Takimi epitetami można określać wiele drużyn, ale Barca na pewno nas nie przyzwyczaiła, aby te epitety było można kierować w jej stronę. Kolejnym problemem w drużynie Vilanovy/Roury jest słaba postawa obrońców. 13 meczy z rzędu ze straconą bramką ( nie liczę Deportivo ) to zdecydowanie za dużo, jak na taki zespół. Katastrofalne błędy na zmianę Pique, Puyola, Busqetsa czy Alvesa to codzienność w ostatnich tygodniach. Milan na San Siro pokazał jak wychodzi z kontrą, i jutro nie będzie inaczej. Włosi nastawią się na kontrę i będą szukać swojej szansy, a przypominając sobie mecz na Giuseppe Meazza, gdzie każda kontra Milanu siała panike w defensywie Barcy, może to być gwóźdź do trumny Blaugrany, gdyż jestem przekonany, że 4 bramek Włochom nie strzelą. Wracając do Milanu, skończyliśmy na słabej grze jesienią i mało zadowalających wynikach. Tak było do czasu, nowi zawodnicy rzecz jasna potrzebują czasu aby się zgrać, trener potrzebuję czasu aby zespół odpowiednio ustawić. I w ostatnich miesiącach widać, że czystka która nastąpiła w Milanie, i wprowadzenie młodych zdolny grajków powoli zaczyna przynosić określone efekty. Drużyna w ligowej tabeli szła do góry niemal z każdą kolejką, notując to coraz lepsze wyniki. Warto zaznaczyć, że ostatnie 12 spotkań to zaledwie jedna porażka i aż 8 zwycięstw. Na chwilę obecną 3 msc. w tabeli i strata zaledwie 2 punktów do Napoli po fatalnym początku i pozycji w dole włoskiej elity wydawała się wręcz nieosiągalna. Dobra praca trenera Allegriego daje jednak rezultaty. Obecnie we Włoszech to na Milan się chodzi, Milan wygrywa i Milan gra najefektowniejszy futbol na półwyspie Apenińskim. W drużynie Rossonerich humory piłkarzom, kibicom i działaczom dopisują. Drużyna wydaję się gotowa by pobić Barcelonę i tym samym sprawić niespodziankę, eliminując już na tak wczesnym etapie jednego z głównych faworytów do końcowego sukcesu.
Jako kibic Milanu muszę być szczery, Barca ma piłkarzy lepszych i potencjał zdecydowanie także większy. Jednak Barca nie będąca w formie jest jak najbardziej w zasięgu grających coraz lepiej piłkarzy Milanu, co udowodnili w pierwszym spotkaniu obu drużyn. Włoskie Catenaccio, czyli szczelna obrona i szybka kontra to był sukces na zwycięstwo. Jutro nie będzie inaczej, innej recepty nie ma. Milan nie jest w stanie zdominować Barcy, gdyż nie ma do tego odpowiednich piłkarzy, ale mądrością można wygrać każde spotkanie. Według mnie Barca od pierwszych minut ostro zaatakuję, zresztą co mają do stracenia. Przewiduję, że zagrają na 3 obrońców, a na pewno ja bym tak zagrał. Bo jak padały bramki dla Milanu? No ze środka, a ponieważ Milan gra bez klasycznych skrzydłowych ta taktyka wydaję się być optymalna. Zagęszczenie środka obrony i dodatkowe miejsce dla bocznych pomocników na skrzydle, gdzie powinna być luka w obronie Rossonerich. Kluczowe może być pierwsze 15 minut. Jeżeli gospodarze strzelą bramkę, na pewno będą dodatkowo umotywowani, uwierzą w swoje możliwości. W szeregi Milanu natomiast mogłoby to wprowadzić nie potrzebną nerwowość i zamęt. Scenariuszy jest wiele, jednak wydaję mi się, że awans wywalczy Milan ( mam taką nadzieję ). Nie wydaję mi się aby coś w kilka dni zmieniło się w grze Blaugrany, a jeżeli nic się nie zmieniło, to według mnie wiele nie ugrają.
Jak widać jutro czeka nas wielki mecz, wielkie emocje. Barca pod formą vs Milan na fali. 0-2 w pierwszym meczu determinuję, jak to mówił Jurek Engel " GRĘ NA TAK", więc po prostu tego nie można przegapić. Zapraszam wszystkich do oglądania, a moimi wrażeniami podzielę się w środę. Pozdrawiam i życzę dobrego meczu, a kibicom Milanu 1/4 Finału !
by FRYTA.
Po losowaniu 1/8 za murowanego faworyta w tej rywalizacji uchodził zespół Blaugrany, i nic w tym dziwnego. Obawiano się jak poradzi sobie w samodzielnej pracy z pierwszym zespołem Tito Vilanova, dotychczasowy asystent Guardioli. Jak się okazało, obawy były te kompletnie niesłuszne. Świetne wyniki w lidze, praktycznie same zwycięstwa, dużo liczba strzelonych bramek i wypracowana w błyskawicznym tempie bardzo duża przewaga nad rywalami. W lidze mistrzów trafili do stosunkowo łatwej grupy, w której nie oszukujmy się, nie grali porywająco. Męczarnie z Celtikiem ( którego już zweryfikował Juventus ), i mało przekonujące wygrane z Benficą i Spartakiem ( w Rosji było gładko akurat ), mogły dawać do myślenia, ale koniec końców 1msc. i pewny awans jak najbardziej zasłużone. Jeżeli chodzi o Milan, to tutaj sytuacja wyglądała z goła inaczej. Jesienią ten zespół rozczarowywał, grał mało atrakcyjnie i mało efektywnie. Przed tym sezonem w drużynie Rossonerich dokonała się ( i wciąż się dokonuje ) zmiana gwardii. Odejście takich zawodników jak Ibra, Silva, Gattusso, Seedorf, Nesta, czy Zambrotta nie mogło odbić się korzystnie na grze zespołu Allegriego, jednak było konieczne, aby ta drużyna dalej się rozwijała. Z racji tego oczekiwania nie były za duże, ale mimo wszystko, spodziewano się lepszych rezultatów, niż te, które swoim kibicom zafundowali piłkarze 18-krotnego mistrza Włoch. Liga mistrzów też nie była pasmem sukcesów. Zenit, Malaga i Anderlecht to nie były wielkie europejskie firmy, ale sprawiły wiele problemów drużynie z San Siro. Na szczęście udało się wywalczyć awans z drugiego miejsca, ulegając tylko hiszpańskiej rewelacji, a więc Maladze.
Na podstawie jesiennych osiągnięć obu klubów, tak jak wspomniałem na wstępie, faworyt mógł być tylko jeden. Jednak czym bliżej starcia na San Siro, tym sytuacja obu klubów zaczynała się odwracać. Barca po piorunującym początku wyraźnie spuściła z tonu, notując między innymi remisy z Malagą, Valencią i Realem, a także porażkę z Sociedad. Fakt, przewaga Barcy w lidze była wciąż ogromna, a wyniki dalej dobre, jednak wyraźnie coś pękło w katalońskiej Tiki-Tace. Duża liczba traconych goli, konflikty w szatni ( Messi vs Villa ), dopominanie się zawodników o częstszą grę, i najważniejszy czynnik, choroba Vilanovy, która według mnie rozbiła ten zespół. Mówi się, że Barca to piłkarski samograj, nie potrzebują trenera, po prostu grają swoje. Jak się okazało, samograjów nie ma. Roura absolutnie nie sprostał prowadzeniu tego zespołu. Wiadomo, kontakt był z Vilanovą itd., ale to nie jest to samo co codzienna praca na treningach. Gdzieś zaczynało brakować w grze dumy Katalonii tej finezji, polotu, a pojawiła się męczarnie i powolne rozgrywanie piłki. Drużyna popadła w marazm, który ciągnie się aż do tej pory. Nie ma świeżości, lekkości, to na tą chwilę nie ta sama drużyna. Najdobitniej pokazał to rewanżowy mecz z Galacticos w 1/2 finału pucharu króla. 1-3 u siebie, tego Barca dawno nie przeżyła. Sam wynik to jedno, ale styl to drugie. No właśnie, czy był w ogóle ten styl Barcy? Czy była ta słynna klepanka? No właśnie nie było. Barca była bezradna, to nie była Barca, to był zwykły zespół, a zwykły zespół nie jest w stanie rywalizować z takim Realem. Niedokładność, nieporadność, brak pomysłu na grę. Takimi epitetami można określać wiele drużyn, ale Barca na pewno nas nie przyzwyczaiła, aby te epitety było można kierować w jej stronę. Kolejnym problemem w drużynie Vilanovy/Roury jest słaba postawa obrońców. 13 meczy z rzędu ze straconą bramką ( nie liczę Deportivo ) to zdecydowanie za dużo, jak na taki zespół. Katastrofalne błędy na zmianę Pique, Puyola, Busqetsa czy Alvesa to codzienność w ostatnich tygodniach. Milan na San Siro pokazał jak wychodzi z kontrą, i jutro nie będzie inaczej. Włosi nastawią się na kontrę i będą szukać swojej szansy, a przypominając sobie mecz na Giuseppe Meazza, gdzie każda kontra Milanu siała panike w defensywie Barcy, może to być gwóźdź do trumny Blaugrany, gdyż jestem przekonany, że 4 bramek Włochom nie strzelą. Wracając do Milanu, skończyliśmy na słabej grze jesienią i mało zadowalających wynikach. Tak było do czasu, nowi zawodnicy rzecz jasna potrzebują czasu aby się zgrać, trener potrzebuję czasu aby zespół odpowiednio ustawić. I w ostatnich miesiącach widać, że czystka która nastąpiła w Milanie, i wprowadzenie młodych zdolny grajków powoli zaczyna przynosić określone efekty. Drużyna w ligowej tabeli szła do góry niemal z każdą kolejką, notując to coraz lepsze wyniki. Warto zaznaczyć, że ostatnie 12 spotkań to zaledwie jedna porażka i aż 8 zwycięstw. Na chwilę obecną 3 msc. w tabeli i strata zaledwie 2 punktów do Napoli po fatalnym początku i pozycji w dole włoskiej elity wydawała się wręcz nieosiągalna. Dobra praca trenera Allegriego daje jednak rezultaty. Obecnie we Włoszech to na Milan się chodzi, Milan wygrywa i Milan gra najefektowniejszy futbol na półwyspie Apenińskim. W drużynie Rossonerich humory piłkarzom, kibicom i działaczom dopisują. Drużyna wydaję się gotowa by pobić Barcelonę i tym samym sprawić niespodziankę, eliminując już na tak wczesnym etapie jednego z głównych faworytów do końcowego sukcesu.
Jako kibic Milanu muszę być szczery, Barca ma piłkarzy lepszych i potencjał zdecydowanie także większy. Jednak Barca nie będąca w formie jest jak najbardziej w zasięgu grających coraz lepiej piłkarzy Milanu, co udowodnili w pierwszym spotkaniu obu drużyn. Włoskie Catenaccio, czyli szczelna obrona i szybka kontra to był sukces na zwycięstwo. Jutro nie będzie inaczej, innej recepty nie ma. Milan nie jest w stanie zdominować Barcy, gdyż nie ma do tego odpowiednich piłkarzy, ale mądrością można wygrać każde spotkanie. Według mnie Barca od pierwszych minut ostro zaatakuję, zresztą co mają do stracenia. Przewiduję, że zagrają na 3 obrońców, a na pewno ja bym tak zagrał. Bo jak padały bramki dla Milanu? No ze środka, a ponieważ Milan gra bez klasycznych skrzydłowych ta taktyka wydaję się być optymalna. Zagęszczenie środka obrony i dodatkowe miejsce dla bocznych pomocników na skrzydle, gdzie powinna być luka w obronie Rossonerich. Kluczowe może być pierwsze 15 minut. Jeżeli gospodarze strzelą bramkę, na pewno będą dodatkowo umotywowani, uwierzą w swoje możliwości. W szeregi Milanu natomiast mogłoby to wprowadzić nie potrzebną nerwowość i zamęt. Scenariuszy jest wiele, jednak wydaję mi się, że awans wywalczy Milan ( mam taką nadzieję ). Nie wydaję mi się aby coś w kilka dni zmieniło się w grze Blaugrany, a jeżeli nic się nie zmieniło, to według mnie wiele nie ugrają.
Jak widać jutro czeka nas wielki mecz, wielkie emocje. Barca pod formą vs Milan na fali. 0-2 w pierwszym meczu determinuję, jak to mówił Jurek Engel " GRĘ NA TAK", więc po prostu tego nie można przegapić. Zapraszam wszystkich do oglądania, a moimi wrażeniami podzielę się w środę. Pozdrawiam i życzę dobrego meczu, a kibicom Milanu 1/4 Finału !
by FRYTA.
Dorna odsłonił karty
Źródło: Eurosport
Po powołaniach głównej reprezentacji tej prowadzonej przez Waldemara Fornalika, mamy kolejny sygnał od strony Marcina Dorny. U-21 to ważna reprezentacja i wszyscy pokładamy wielkie nadzieje w końcowy sukces, owszem nie wolno pompować balonika, ale Dorna z młodzieżą ma już ogromne osiągnięcia.
Lista powołanych:
Bartosz Bereszyński (Legia Warszawa),Michał Czekaj (Wisła Kraków), Damian Dąbrowski (Cracovia Kraków), Daniel Dziwniel (OFC Kickers Offenbach), Konrad Forenc (Kolejarz Stróże), Dominik Furman (Legia Warszawa), Rafał Janicki (Lechia Gdańsk), Marcin Kamiński (Lech Poznań), Tomasz Kędziora (Lech Poznań), Mateusz Lewandowski (Pogoń Szczecin), Karol Linetty (Lech Poznań), Bartłomiej Pawłowski (Widzew Łódź), Kacper Przybyłko (1FC Koeln), Adam Pazio (Polonia Warszawa), Mariusz Stępiński (Widzew Łódź), Michał Szromnik (Arka Gdynia), Jakub Szumski (Piast Gliwice), Julien Tadrowski (Pogoń Szczecin), Rafał Wolski (ACF Fiorentina), Piotr Zieliński (Udinese Calcio)
Trzeba powiedzieć, że grupa młodych utalentowanych zawodników jest dosyć pokaźna. Oczywiście szkoda mi trochę Wolskiego, który mógłby się już przydać seniorskiej reprezentacji, ale przez to, że nie gra w swoim klubie musi liczyć się z tym żeby robić małe kroczki od nowa. W Legii pokazał spore umiejętności, ale przed obecnym sezonem jeszcze w Legii miał kontuzji i był nieprzydatny przez pół roku także szkoda, bo myślę, że powinien z Majewskim rywalizować o miejsce w podstawowym składzie na mecz z Ukrainą. Wiemy, że mamy problemy w defensywie więc szkoda, że nie dano szansy Kamińskiemu, który z pewnością po słabszym początku wraca do poprawnej formy i zapewne Arboleda, już go nie wygryzie. Wielki plus za Kędziorę który powoli także zaczyna grać w Lechu i może być w następnym sezonie znaczącą postacią. W Tadrowskim natomiast pokładam olbrzymią nadzieje. Poszedł z Arki do beniaminka i nie powinien żałować tej decyzji. Jeszcze przegrywa z Hriczko, ale jak będzie już maksymalnie gotowy, to możemy być pewni, że pokaże swoje możliwości. Pazio jest bardzo uniwersalnym zawodnikiem, bo u Stokowca grał już w tym sezonie na kilku pozycjach, ale widać, że ma serducho do walki i potrafi stwarzać sytuacje bramkowe. Furman ofensywnie gra zdecydowanie lepiej od Łukasika, ale na tą chwile jest gorszy od swojego klubowego kolegi i odstaje od Kaźmierczaka, Krychowiaka czy też Borysiuka. Grał już w meczach towarzyskich z Macedonią czy Rumunią i na pewno ma spore możliwości, ale na tą chwilę musi być przygotowany do gry u Marcina Dorny.
Na minus mnie zaskoczył Szumski. Chłopak wypożyczony z Legii do Piasta, jest obecnie na drugim miejscu u Brosza, bo w kapitalnej formie jest wychowanek Białej Gwiazdy, Dariusz Trela. Ciekawi mnie natomiast jeszcze sprawa, Bartka Bereszyńskiego. Pod nieobecność, Rzeźniczaka właśnie były zawodnik Lecha gra na prawej stronie obrony. W meczach towarzyskich dawał radę, a w meczu z Podbeskidziem zagrał bardzo solidnie, popełniając bardzo mało błędów. Cieszy też, że dużo zawodników zostało powołanych z polskiej ligi, to pokazuje, że powoli zaczyna do nas wracać pozytywna normalność, ale to jest jeszcze daleka droga...
Po powołaniach głównej reprezentacji tej prowadzonej przez Waldemara Fornalika, mamy kolejny sygnał od strony Marcina Dorny. U-21 to ważna reprezentacja i wszyscy pokładamy wielkie nadzieje w końcowy sukces, owszem nie wolno pompować balonika, ale Dorna z młodzieżą ma już ogromne osiągnięcia.
Lista powołanych:
Bartosz Bereszyński (Legia Warszawa),Michał Czekaj (Wisła Kraków), Damian Dąbrowski (Cracovia Kraków), Daniel Dziwniel (OFC Kickers Offenbach), Konrad Forenc (Kolejarz Stróże), Dominik Furman (Legia Warszawa), Rafał Janicki (Lechia Gdańsk), Marcin Kamiński (Lech Poznań), Tomasz Kędziora (Lech Poznań), Mateusz Lewandowski (Pogoń Szczecin), Karol Linetty (Lech Poznań), Bartłomiej Pawłowski (Widzew Łódź), Kacper Przybyłko (1FC Koeln), Adam Pazio (Polonia Warszawa), Mariusz Stępiński (Widzew Łódź), Michał Szromnik (Arka Gdynia), Jakub Szumski (Piast Gliwice), Julien Tadrowski (Pogoń Szczecin), Rafał Wolski (ACF Fiorentina), Piotr Zieliński (Udinese Calcio)
Trzeba powiedzieć, że grupa młodych utalentowanych zawodników jest dosyć pokaźna. Oczywiście szkoda mi trochę Wolskiego, który mógłby się już przydać seniorskiej reprezentacji, ale przez to, że nie gra w swoim klubie musi liczyć się z tym żeby robić małe kroczki od nowa. W Legii pokazał spore umiejętności, ale przed obecnym sezonem jeszcze w Legii miał kontuzji i był nieprzydatny przez pół roku także szkoda, bo myślę, że powinien z Majewskim rywalizować o miejsce w podstawowym składzie na mecz z Ukrainą. Wiemy, że mamy problemy w defensywie więc szkoda, że nie dano szansy Kamińskiemu, który z pewnością po słabszym początku wraca do poprawnej formy i zapewne Arboleda, już go nie wygryzie. Wielki plus za Kędziorę który powoli także zaczyna grać w Lechu i może być w następnym sezonie znaczącą postacią. W Tadrowskim natomiast pokładam olbrzymią nadzieje. Poszedł z Arki do beniaminka i nie powinien żałować tej decyzji. Jeszcze przegrywa z Hriczko, ale jak będzie już maksymalnie gotowy, to możemy być pewni, że pokaże swoje możliwości. Pazio jest bardzo uniwersalnym zawodnikiem, bo u Stokowca grał już w tym sezonie na kilku pozycjach, ale widać, że ma serducho do walki i potrafi stwarzać sytuacje bramkowe. Furman ofensywnie gra zdecydowanie lepiej od Łukasika, ale na tą chwile jest gorszy od swojego klubowego kolegi i odstaje od Kaźmierczaka, Krychowiaka czy też Borysiuka. Grał już w meczach towarzyskich z Macedonią czy Rumunią i na pewno ma spore możliwości, ale na tą chwilę musi być przygotowany do gry u Marcina Dorny.
Na minus mnie zaskoczył Szumski. Chłopak wypożyczony z Legii do Piasta, jest obecnie na drugim miejscu u Brosza, bo w kapitalnej formie jest wychowanek Białej Gwiazdy, Dariusz Trela. Ciekawi mnie natomiast jeszcze sprawa, Bartka Bereszyńskiego. Pod nieobecność, Rzeźniczaka właśnie były zawodnik Lecha gra na prawej stronie obrony. W meczach towarzyskich dawał radę, a w meczu z Podbeskidziem zagrał bardzo solidnie, popełniając bardzo mało błędów. Cieszy też, że dużo zawodników zostało powołanych z polskiej ligi, to pokazuje, że powoli zaczyna do nas wracać pozytywna normalność, ale to jest jeszcze daleka droga...
niedziela, 10 marca 2013
Mój skład na mecz z Ukrainą
Do meczu z Ukrainą zostało nie wiele czasu więc należy prognozować w jakim ustawieniu wyjdziemy na murawę i zapewne będziemy musieli się przygotować na Boenischa albo nieudolnych Obraniaków czy też Lewandowskiego, ale może coś zaskoczy. Postanowiłem zrobić własną jedenastkę na spotkanie o naszą przyszłość. Zresztą pozdrawiam TakdlaKadry, która usilnie próbuje nam wmawiać, że Lewandowski czy Obraniak są dobrymi sposobami na trzy punkty, ale każda osoba inteligentna wie, że z ich współpracy nic nie będzie. Rozumiem, że Martin Huć musi na siłę robić pozytywny szum wokół kadry, ale trochę rozumu do tego wszystkie trzeba także. Wiem, że są na razie zagraniczne powołania, ale postanowiłem zrobić tak jak mówiłem na początku, własną jedenastkę i będę pozytywnie zaskoczony, jeżeli połowa składu się spełni.
Ustawienie od kilku lat pewnym standardem, więc zapewne wyjdziemy w ustawieniu 4-2-3-1 i będziemy grali nie atakiem pozycyjnym bo nie umiemy, a gry z kontry, co potrafimy oczywiście najlepiej. Na mecz z Ukrainą zapewne będziemy czekać na dogodny moment. Mecz może zakończyć się kilkoma golami, albo jedna akcja zadecyduje o tym, kto wróci do domu szczęśliwy, a kto musi zacząć się obawiać o to, że nie pojedzie na mundial. Bramka mocno obsadzona jak za dawnych lat. Dobrze, że nie ma Tytonia, bo to człowiek jednej imprezy i jego karta przez obronienie karnego była niezwykle silna. Okey, jak zmieni klub, to jego nazwisko może być znaczące, ale w tym momencie musi wiedzieć, że nie ma miejsca ani w kadrze, ani w klubie. Kuszczak zapewne wyjdzie na mecz z San Marino, a z Ukrainą stawiam na Boruca. Wino im starsze tym lepsze i widać, że nasz bramkarz spokorniał i czuje, że jeszcze zaskoczy pozytywnie. Moim marzeniem jest to, żeby wrócił za dwa lata do Legii Warszawa, ale na razie w angielskiej lidze broni znakomicie i niewykluczone, że Szczęsnego wywali na dobre.
Z obroną były spore problemy i nadal są. Oczywiście Boenisch po dobrym początku zadomowił się na ławce, bo wrócił Kadlec, a Wawrzyniak jest cienki i czuje oddech Brzyskiego, który powinien został powołany. Były zawodnik czarnych koszul, a obecnie Legii gra świetne zawody. Owszem wychodzi na razie z ławki, ale kwestią czasu jest kiedy będzie grał w podstawowym składzie, a strzelać potrafi i włączać się do akcji ofensywnych potrafi tak samo. Celeban gra w rumuńskiej lidze coraz lepiej. Owszem dostał od Leśnodorskiego propozycje powrotu do naszego kraju, ale zawodnik otrzymał w swoim klubie nowy kontrakt i pozostał. Gra pewnie i do tego na środku obrony co może się przydać. Strzela bramki także i jest pożyteczny w stałych fragmentach gry gdzie jego gra głową, może być przydatna. O Piszczku wiemy wszystko, ale Jędrzejczyk wchodzi, wchodzi, ale jednak o punkty jeszcze jest chyba za słaby. Gdybym miał zadecydować, to zapewne by grał, ale nie jestem Fornalikiem więc muszę tylko trzymać kciuki tylko o jego dobrą dyspozycje z Górnikiem, bo podstawowy zawodnik Legii gra solidnie. Owszem miał kiepski początek, ale na tyle Wasilewskiego czy Perqisa na pewno da radę, a jego konkurencją może być jednie Salamon i Glik.
Polanski pauzuje za kartki więc trzeba byłoby szukać kogoś do pomocy dla Krychowiaka. Borysiuk wypadł na dobre więc walka o pozycje będzie przypadać albo Łukasikowi, albo Kaźmierczakowi. Ten drugi moim zdaniem jest w tym momencie odrobinę lepszy. Owszem jest powolny i statyczny w nie których spotkaniach, ale ma dobre uderzenie i charakter, a jego bramka z Ruchem była mistrzostwem świata. To jego ostatni moment więc na pewno będzie chciał to wykorzystać.
Błaszczykowski na skrzydle ma zapewnione miejsce, ale na lewe skrzydło ma ogromne szansę albo Rybus, albo Pawłowski. Z Jagą miał dużo sytuacji i tylko dobra forma Słowika zadecydowała o tym, że bramki nie strzelił. Mecz z Irlandią mu się nie udał, bo się spalił, ale sądzę że to jest zawodnik, który da Kadrze siłę i stabilizacje, bo w końcu chce on wyjechać na zachód, bo jego problemem jest to, że ma już 27 lat i za niedługo będzie musiał zakończyć karierę więc czasu ma naprawdę mało i lepiej dla niego by było gdyby zmienił po sezonie otoczenie. Majewski nawet gdyby nogi nie miał, to byłby lepszy od Obraniaka, więc przechodzi do ataku.
Lewandowskiego lubię, ale chciałbym żeby odpoczął. Od meczu z Grecją jest totalna posucha. Jego zła dyspozycja cierpi także na swoich kumplach z zespołu. Wiem, że to kluczowy zawodnik, ale trzeba czasami podjąć odważną decyzję. Teodorczykowi trzeba dać mocną szansę. To jedyny obok Lewandowskiego napastnik, który strzela i ma miejsce w klubie. Owszem można dać Saganowskiego, ale Saganowski pewnie zagra jeszcze tylko z Mołdawią i San Marino, a trzeba naprawdę świeżej krwi...
Subskrybuj:
Posty (Atom)